środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 39

Kiedy się obudziłam, obudził się też Tomek.
-Musisz zadzwonić dzisiaj do tego faceta od wizytówki.-powiedział Tomson.
-Aaa, no tak... Ciekawe o co dokładnie chodzi...
-No pewnie zaproponuje ci jakąś większą rolę w filmie.
-Chciałabym...
-I ja też.
-Ty? A czemu?
-Bo cieszę się twoim szczęściem...
-Ooo, jakie to słodkie...-odparłam i dałam mu buziaka.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę po czym ogarnęliśmy się trochę i zeszliśmy na dół. Wyszłam sama na dwór. Przewietrzyć się. Jest strasznie ciepło i wieje chłodny wiaterek. Usiadłam sobie na dużej huśtawce, która stoi z tyłu podwórka. Zazdroszczę mieszkania w takim miejscu. Bardzo ładne widoku. po prostu wzroku od nich oderwać nie można. Przyszedł do mnie Tomek i powiedział:
-Jutro wracamy do Warszawy. Już pora...
-Szkoda trochę.
-No, ale trzeba. Dzwoniłaś może już do tego faceta?
-Nie. Dzwonimy teraz?
-No jasne.
-Dobra, a gdzie jest jego wizytówka?
-Hmm... Miałem ją wczoraj w ręku i ... położyłem ją w swoim pokoju na biurku.
-To się po nią przejdę i do ciebie wracam.
Wstałam z huśtawki i zaczęłam kierować się w stronę domu. Obejrzałam za siebie. tomek siedział wpatrzony w te widoki. Pewnie mu bardzo szkoda stąd wyjeżdżać. Ale jak on to powiedział "trzeba".
Z pokoju zabrałam wizytówkę i telefon. Zapomniałam wczoraj, że pisałam z Łozem i zasnęłam. W SMS'ie, którego od niego dostałam nie było nic bardzo fascynującego. Widać, że mu też się chyba przysnęło, bo odpisał za dwie godziny.
Szybko wróciłam na huśtawkę. Wybraliśmy numer i zadzwoniliśmy. Tomek siedział cicho, a ja operowałam całą rozmową.
-Dzień dobry. Czy ja rozmawiam z panem Platz?-zapytałam.
-Tak, słucham?
-Z tej strony Mag...
-Ach, tak. Wiem, wiem.-Wszedł mi słowo.-Miała pani dzwonić w sprawię w filmu.
-Tak, chyba tak.
-Więc dobrze. Czy jest teraz pani w Warszawie?
-Nie, ale jutro wracam.
-Moglibyśmy się spotkać? Porozmawialibyśmy o szczegółach.
-Dobrze, ale kiedy miałoby być to spotkanie?
-Sądzę, że jutro będzie pani zmęczona po podróży... Więc pojutrze?
-Zgoda.
-Jutro jeszcze do pani zadzwonię i uzgodnimy miejsce i czas. Teraz muszę kończyć.
***
Cały dzień zleciał mi bardzo szybko. Połowę  go straciłam na pakowaniu ciuchów. Wieczorem położyłam się na około 20 minutową drzemkę, bo bolała mnie głowa. Kiedy się obudziłam było strasznie cicho. Zeszłam na dół. W domu nikogo nie było. Wyszłam, więc na zewnątrz. Na stoliczku przy drzwiach leżał zegarek Tomka. Jest trochę po 21:00. Ciekawe gdzie oni są... Wróciłam się do pokoju i zadzwoniłam do Tomsona. 
-Gdzie się wszyscy podzialiście?-rzuciłam.
-Aga z rodzicami pewnie wyszli na spacer.
-Na spacer? Nie za późno trochę?
-Dla nich każda pora jest odpowiednia na spacer.
-My też powinniśmy częściej wychodzić na takie spacery.
-Też tak uważam... Zaraz będę w domu. Tylko ... nie idź jeszcze spać. Poczekaj na mnie.-powiedział i się rozłączył.
Nie zdążyłam zapytać nawet gdzie on teraz jest... Ale powiedział, że już jedzie, więc nie powinnam się martwić. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor. Przełączałam za kanału na kanał. Nic ciekawego nie leciało. Nagle na jednym z kanałów usłyszałam, że mówią coś o Afromental, więc zostawiłam. mowa jest o sobotnim koncercie w Opolu... Aha, szkoda, że dowiaduję się o nim z telewizji, a nie od Tomka. Ale może chciał mi dzisiaj powiedzieć...
W końcu usłyszałam nadjeżdżający samochód. Spojrzałam w stronę drzwi. Nikt nie wchodził. Nagle ktoś mnie zawołał. Wyszłam i strasznie ucieszyłam się na widok, który zobaczyłam. Na stole, na którym wcześniej leżał zegarek była ładnie przygotowana kolacja. A dalej ... stał Tomek. Trzymał w ręku gitarę. Podszedł do mnie i powiedział.
-To dla Ciebie.
Zaczął grać i śpiewać. Napisał dla mnie piosenkę... To takie romantyczne... Czyli pewnie o przygotowaniach  do tego rozmawiali kiedy ich podsłuchiwałam siedząc na schodach. Kiedy skończył wyciągnął pierścionek z kieszeni i oświadczył się. Wiadomo zgodziłam się. Po wszystkim usiedliśmy do tej kolacji. I już wiem czemu Agnieszka pytała się mnie o te wymarzone zaręczyny. Właśnie chciałam takie niby skromne. Co prawda nic nie mówiłam o napisanej specjalnie piosence, ale bardzo mi się to spodobało. Potem poszliśmy na tył podwórka i siedzieliśmy na huśtawce wpatrując się w księżyc. Nasza długa i miła rozmowa niestety przekształciła się w temat nie zbyt przyjemny.
-Przepraszam, że zacznę teraz ten temat, ale ... Łozo dzwonił dzisiaj do mnie i przypomniał sobie naszą bójkę...
-...co o tym mówił?
-Pytał mnie co się stało, dlaczego do tego doszło... Powiedziałem, że to było dawno i nie pamiętam.
-To dobrze. Jeszcze chyba nie pora, aby się dowiedział.
-Ale on prędzej czy później się i tak się wszystkiego dowie, więc jak dla mnie to bez sensu.
-Dobra. Jeżeli chcesz to mu powiedz. Ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.-spojrzałam na zegarek Tomka i uświadomiłam sobie, że jutro rano wyjeżdżamy.-Ja idę już spać. I Tobie też to radzę, bo jutro nie wstaniemy, a przecież jutro już środa i pewnie gdy tylko wrócimy będziesz musiał jechać do Opola.
Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę domu. Usłyszałam za sobą jeszcze:
-Jutro o tym porozmawiamy.
Weszłam do środka. W salonie zobaczyłam resztę domowników. Nic nie mówiąc pobiegłam do pokoju i zaraz położyłam się do łóżka. Nie słyszałam nic kiedy wchodzili, ale ... co mogłam usłyszeć. Byłam zapatrzona w Tomka. 
Tak fajnie było, a on musiał zacząć rozmawiać o Wojtku. I wtedy przypomniały mi się zaręczyny te od niego, które też zakończyły się niepomyślnie. Chociaż ... one o wiele gorzej niż te wczorajsze. Anita...
***
Rano obudził mnie głos Tomka.
-Musimy już jechać. Jest po 09:00.
-Boże..!-wstałam gwałtownie z łóżka i zaczęłam się ubierać.-Czemu mnie wcześniej nie obudziłeś?
-Sam dopiero teraz wstałem. 
Za około godzinę już byliśmy w drodze do Warszawy. Żadne z nas się nie odzywało, więc mieliśmy włączoną głośno muzykę. Ja nie jestem na niego obrażona. Po prostu się nie odzywam. A dlaczego on się nie odzywa nie wiem. Może myśli, że ja jestem właśnie na niego obrażona... Nie wiem za co miałabym być. Za wczorajszy wieczór? Z niego to powinnam się strasznie cieszyć, bo przecież od kiedy ja tylko czekałam aż mi się oświadczy? Właśnie. No ale nie musiał mi akurat wtedy mówić o Łozie. Przecież mógłby na przykład teraz to zrobić. Ale za takie coś się nie będę obrażała. Nawet nie musi mnie przepraszać.
-I co z tym Opolem? Kiedy wyjeżdżacie?-zapytałam.
-No to jedziemy tam jutro...
-Tak właśnie myślałam. Dzisiaj z Elbląga do Warszawy, jutro z Warszawy do Opola. Ja sobie odpocznę...
-Wiesz, że nie mogę cię ze sobą zabrać...
-Oj, wiem... Ja i tak mam jutro spotkanie z tym facetem ... Platz. 
-No tak, ale przecież jakbyś jednak jechała to takie spotkanie łatwo przełożyć.
***
Kiedy dojechaliśmy do Warszawy było po 22:00. Tomek odprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania, a potem pojechał do siebie. Byłam tak strasznie zmęczona, że chciałam od razu iść spać, ale ... gdy tylko weszłam do sypialni zadzwonił mi telefon.
-Halo?-odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Magda, czemu nic nie mówisz, że dzisiaj wracasz?-po drugiej stronie odezwała się Natalia.
-Nie było kiedy. Jutro i tak bym do Ciebie wpadła.
-A to fajnie. O 13 pasuje?
-To dam ci znać jeszcze jutro, ok?
-No dobra.
-Sory, ale muszę kończyć, bo zaraz padnę. Jestem wykończona podróżą.
-To ja ci już nie przeszkadzam. Dobranoc.
Położyłam telefon na szafce obok łóżka i poszłam spać.

Udało mi się w końcu napisać kolejny rozdział :)
Teraz będę się starała pisać chociaż jeden na tydzień ;P
Przepraszam i  dziękuje ;3

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 38

Kiedy sobie poszły jego fanki ruszyliśmy w dalszy spacer. Nie miałam im za złe, że przyszły. Po prostu głupio, aż mi się zrobiło jak mu wyznała miłość i w ogóle to wybrały nie odpowiedni jakby moment, chociaż może pierwszy raz go widziały i więcej mogły nie spotkać... Dobra, ni chcę już o tym myśleć...
-Pójdziemy na to?-zapytał wskazując na huśtawki na bardzo długich łańcuchach.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Tomka.
-A może jednak nie. Po tym wstrząsie to chyba nie powinnaś.-dodał.
-Ale ja chce. Proszę. Zapomnijmy o tym wypadku.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Szczerze to wolałabym zostać na Ziemi, ale miałam ochotę zrobić Tomkowi przyjemność. Chciałam, żeby był szczęśliwy. Po za tym to na kolejkę górską też nie chciałam iść, a mi się spodobało.
Żeby się zgodził rzuciłam mu jeszcze proszącą minkę.
-No dobra...-odpowiedział i złapał mnie za rękę.
Podeszliśmy do krótkiej kolejki i kupiliśmy bilety. Tygryska i bukiet zostawiłam przy kasie. Nie wiem jak mogę to inaczej nazwać. Usiadłam na pierwszej lepszej huśtawce. Ludzi było mało. Zawsze myślałam, że w takich wesołych miasteczkach jest ludzi kupę aż gdzieś do pierwszej. Miałam nadzieję, że Tomek usiądzie przede mną i nawet chciał tam usiąść, ale nagle facet od biletów złapał go za ramię i zaprowadził o trzy huśtawki dalej mówiąc:
-Tu jest lepsze zapięcie.
-Ale ja chce siedzieć przy mojej dziewczynie.
-Ale proszę pana...
Nie dokończył, bo Tomson wyrwał mu swoje ramię i usiadł przede mną. Tamten machnął tylko ręką i poszedł włączyć maszynę. Tomek odkręcił się i razem z siedzeniem zrobił kilka kroków w moją stronę. Złapaliśmy się za ręce. Kiedy ruszyliśmy nie bałam się tak jak w wagoniku.
Oczywiście wydawało mi się, że kręcimy się tak strasznie szybko, że miałam ochotę zwymiotować. Nie zrobiłam jednak tego. Wszyscy krzyczeli oprócz mnie. Chciałam, ale nie mogłam. Zabrakło mi tchu. Tomek chyba pomyślał, że jest źle, bo zapytał, a raczej wykrzyczał mi w ucho:
-Coś się stało?
-Nie.-odparłam normalnym i słyszalnym tonem, po czym Tomson zrozumiał, że nie musiał tak krzyczeć.
Kiedy to wszystko się skończyło stwierdziłam, że więcej na to nie idę. Mniej się bałam niż na kolejce, ale to mi się nie spodobało.
-Jak było?-rzucił kiedy szliśmy już pomiędzy wszystkimi atrakcjami kierując się w stronę tylnego wyjścia.
-Super...-odpowiedziałam.
Tomson nie zwrócił uwagi na moją odpowiedź i powiedział:
-Idziemy jeszcze na coś?
-Jakoś nie mam ochoty...
-A może jesteś głodna?
-Nie, ale ... jeśli ty jesteś to chodźmy gdzieś.
-Nie... O mam pomysł. Coś ci pokażę.-mówiąc to pociągnął mnie lekko za rękę i pobiegliśmy do tylnego wyjścia.
Za bramą przeszliśmy chwilę po łące i doszliśmy do jakiejś rzeki. Usiedliśmy na brzegu i wpatrywaliśmy się w otaczającą nas ciemność.
-Fajnie tutaj...-powiedziałam.
-No... Popływamy?
-Co? Zimna woda pewnie.
-...w łódce.
-Aaa.-rozejrzałam się dookoła.-Ale tu nie ma łódki.
-Jest. Chodź.-złapał mnie za rękę i razem wstaliśmy.
Przeszliśmy kilkanaście kroków na brzegu i doszliśmy do łódki.
-Skąd wiedziałeś?
-Jest tu odkąd pamiętam...
Odkąd pamięta? Cała zdrowa, bez żadnych dziur czy coś. Nic i nawet dobre ma wiosła. Wsiedliśmy do niej, odbiliśmy się od brzegu i płynęliśmy samym środkiem rzeki. Było ciemno i zaczynało mi się robić zimno, ale nie zwracałam na to uwagi, bo również było romantycznie. Rozmowę przerwał nam dzwoniący telefon Tomka. Nie słyszałam osoby, która dzwoniła, ale po słowach Tomsona domyśliłam się, że to była jego mama i chyba zadawała kolejno pytania: "Gdzie jesteście?", "Dlaczego nie powiedzieliście, że wychodzicie?", "Kiedy będziecie?" i "Czy Magda dobrze się czuję?". Kiedy zakończył rozmowę powiedział do mnie:
-Czuje się dzisiaj jak nastolatek...-uśmiechnął się.-Stare dobre czasy. Wymykanie się z domu, dzwoniący rodzice i na koniec ochrzan za wyjście. Ale częściej nic nie wiedzieli, że nie ma mnie w domu.
-Na pewno fajne było takie życie...
-Nigdy tak nie robiłaś?
-Nie.
-Dlaczego? Byłaś aniołeczkiem?-powiedział i się zaśmiał.
-Nie mogłam...
-Miałaś jak wychodzić z pokoju?
-Tomek. Nie o to chodzi.
-Nie rozumiem...
-Po prostu ... Ja jestem z domu dziecka. Trafiłam tam jak miałam około 3 lat. Nie znam swoich rodziców.  Moja opiekunka mówiła, że zginęli w jakimś wypadku. Ja cudem przeżyłam. Nie wiem, więc nawet jak oni wyglądali, bo nic nie pamiętam  Nie mam żadnego zdjęcia.-łzy zaczęły mi spływać po policzkach.-Nie lubię o tym rozmawiać.
-Przepraszam. Nie wiedziałam.
-Bo skąd mógłbyś wiedzieć...
Po chwili dodałam:
-Wracajmy już.
Kiedy wyszyliśmy już z łódki szybko przeszliśmy przez wesołe miasteczko. Nie odzywaliśmy się. Chciałam  żeby mnie pocieszył, ale on nic takiego nie zrobił. Jak Wojtek się o tym dowiedział to mnie wspierał. Przy nim czułam się inaczej... Doszliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.
Oczywiście po powrocie czekała nas krótka rozmowa z rodzicami Tomka. Bez przesady, on jest dorosły...
Powiedzieli, żebyśmy ich uprzedzali o wyjściu. A i jeszcze, że dzisiaj powinniśmy być cały czas w domu. Przynajmniej ja powinnam. Po mimo tej rozmowy lubię jego rodziców i wciąż uważam za miłych. Stwierdzam, że po prostu na prawdę się martwili. Na dodatek ja jeszcze po tym wypadku. Dobrze, że nie wiedzą gdzie byliśmy. Zmęczona chciałam iść już do pokoju. Złapałam w rękę miska i bukiet i ... mama Tomka rzuciła mi pytanie:
-Magda, gdzie byliście? Jeśli mogę wiedzieć.-spojrzała na wielkiego misia.
-Spacerowaliśmy... A tygryska Tomek kupił po drodze w takim...
-No dobrze, dobrze. Widzę, że jesteś zmęczona. Idź odpocznij.-przerwała mi.
Pobiegłam do pokoju i zostawiłam tam rzeczy, po czym wróciłam na schody i podsłuchiwałam rozmowy Tomasza z rodzicami. Nic ciekawego. Ciągle była mowa o tym samym. Że powinnam zostać w domu. Już chciałam iść się położyć kiedy tata Tomka zapytał go:
-Jak idą przygotowania?
-Ciszej trochę, bo jeszcze usłyszy. Wszystko idzie po mojej myśli.-doszła do nich Agnieszka.-Na pewno się uda i to wszystko dzięki tobie. Dzięki Aga.
Ciekawie o co chodzi. Wszyscy są w to zaplątani, więc to coś dla mnie.
-O co to?-zapytała Agnieszka.
Nie wiedziała co podniosła, bo nic nie widziałam. Tylko ich słyszałam.
-Pokaż.-powiedział Tomek.-Aa... To Magdy. Jakiś koleś ją zaczepił i dał te wizytówkę. Miała do niego zadzwonić. On chyba jest reżyserem czy coś... Zaniosę to jej.
Kiedy to usłyszałam po cichu, ale szybko poszłam do pokoju i zamykając za sobą drzwi wskoczyłam pod kołdrę. Za chwilę Tomson wszedł spokojnie do pokoju. Byłam odwrócona do ściany i nie wiedziałam co robi. Słyszałam tylko jego kroku. Nagle się do mnie zbliżył i pocałował w policzek po czym wyszedł. Chwilę leżałam rozmyślając nad wszystkim. Dawno nie kontaktowałam się z Wojtkiem. Przed wyjazdem też mało gadaliśmy. Powili wszystko mu się przypomina. Na co ja w ogóle liczyłam... Że do końca życia nie będzie tego pamiętał? Kiedyś i to nadejdzie. Mam nadzieje, że sobie z tym poradzi. Trudno mu było jak się dowiedział, że jestem z Tomkiem.
Ciekawi mnie co tam u niego. I o to właśnie spytałam w SMS'ie. Za chwilę odpisał:
-"Coś sobie przypomniałem. Opowiem ci jak wrócisz..." .
-"Mam nadzieję, że coś dobrego??? ;)" .
-"Sam nie wiem... A co u ciebie słychać?" .
-"Wszystko dobrze." .
Długo ze sobą pisaliśmy. Nagle przyszedł Tomek i położył się obok mnie. Ja udawałam, że śpię i w końcu zasnęłam zapominając o Wojtku.