poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 28

Obudziłam się o 10. Ślub już o 18:00. Zrobiłam sobie gorącą kąpiel w wannie. Do fryzjera byłam umówiona na 14. To chyba odpowiednia godzina. Ubrałam się na razie w swoją ulubioną kieckę. Do wyjścia mam około 2 godziny dlatego zrobię sobie jeszcze paznokcie. Jednak najpierw wyprasowałam sobie sukienkę i naszykowałam buty, które...dostałam od Wojtka w dzień zaręczyn. Zakładam je bo bardzo mi pasują do stroju... O matko... Przypomniało mi się właśnie teraz co mówił Kita w tamten dzień. Zresztą po co mam sobie zaprzątać tym głowę, nie wierze mu w żadne słowo. I w ogóle to minęło już trochę czasu i jakoś nic się nie wydarzyło. Dobra tam. Zabiorę się za paznokcie. Uważam, że mam w tym wielki talent. Pomalowałam je na biało, a na to śliczne kwiaty czarnym lakierem. Jestem z siebie zadowolona i to bardzo. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że powinnam już być w drodze. Wyszłam i wsiadłam w samochód. Pachnie nowością. Uwielbiam ten zapach. Gdy dojechałam było chwilę po 12. Jestem w dobrym kontakcie z właścicielką tego salonu. Ma na imię Dorota. Jest młodziutka i każdy ją lubi. No i przede wszystkim robi zajebiste fryzury. Przesiedziałam u niej dwie godziny, bo oprócz fryzury zrobiła mi jeszcze makijaż. I z tego też jestem strasznie zadowolona. Podziękowałam jej i zapłaciłam należą sumę po czym wróciłam do mieszkania. U Justyny -w jej rodzinnym domu- mieliśmy być po 17. Włożyłam sukienkę i buty i akurat przyszedł Tomek. Fajnie wyglądał. Miał ładny garnitur i oczywiście czapkę.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział całując mnie namiętnie w usta.
-Dzięki. Ty też.-odpowiedziałam i po chwili spojrzałam na niego pytającą miną kierując co chwile wzrok na jego czapkę.
-Yyy... Zdejmę ją na mszy.
Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy do jego samochodu. Podczas jazdy Tomson powiedział:
-Samochód sobie kupiłaś?
-Tak. Fajny?
-No, ale mówiłaś, że pieniędzy nie masz i nawet dlatego ten poprzedni sprzedałaś...
-Dom mój i Wojtka został sprzedany.-powiedziałam ze smutkiem w głosie, chciałam aby tego nie zauważyłam, ale zauważył.
Więcej nie rozmawialiśmy na ten temat. Gdy przyjechaliśmy przywitaliśmy wszystkich gości i czekaliśmy. Justyna miała śliczną sukienkę. była podobna do mojej. Razem z Tomkiem staliśmy daleko od Justyny, bo ona witała wszystkich kilkakrotnie i rozmawiała z nimi. Między nami nastała chwila ciszy. Przytulił mnie i pocałował.
-Niedługo i ty będziesz tak na mnie czekała.-powiedziała, a ja spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
Wtuliłam się w niego bardziej... Teraz to mówi on, a niedawno to mogłam czekać na Łoza... To straszne kochać dwóch facetów na raz. To jeszcze dwóch najlepszych kumpli. Jak ja do tego dopuściłam?
Nareszcie przyjechał Michał. Jest fajna atmosfera. Jak go wpuścili pocałowali się z Justyną, która zaraz zawołała mnie ruchem ręki.
-Pomożesz mi założyć sukienkę?
-Jasne.
Zadowolona pomagałam jej razem z druhną. Wszystko było wspaniałe. Chciałabym by mój ślub też był taki fajny. Wyruszyliśmy. Było parę bram po drodze i dzieci i dorosłych. W kościele Tomek trzymał czapkę cały czas w ręku. Już dwa razy odruchowo chciał sobie poprawić czapkę na głowie. To chyba taki tik nerwowy.
Oboje siedzieliśmy obok Natalii i Dawida. Już widać po niej, że jest w ciąży. Zrobiło mi się trochę smutno.
Czas mi leciał wolno, ale lubię śluby i dotrwałam do przysięgi.
-....Michale czy chcesz wziąć sobie Justynę za żonę?-zapytał ksiądz.
-Tak
-A czy ty Justyno chcesz wziąć sobie Michała za męża?
Justyna nic nie odpowiedziała. Zaczęła się zastanawiać. Już chciała coś powiedzieć kiedy nagle otworzyły się drzwi z takim hałasem, że każdy odwrócił głowę w ich stronę. Stał tam Dziamas. Razem z Natalią spojrzałyśmy się na siebie z niepokojem. Większa większość nie wiedziała co chodzi. Serce zaczęło mi mocno bić, bo jestem bardzo ciekawa co się stanie. Szedł sobie spokojnie przez środek ołtarza.
-Czuje się zraniony... Że w tym samym czasu byłaś ze mną i z Michałem.-zaczął, po jego słowach Michał spojrzał pytającą na Justynę.-Ale kocham cię... Tak bardzo... Proszę bądź ze mną.
-Michał, znam cię tyle, że wiem kim byłeś w przeszłości.-oznajmiła Justyna.
-Ale to było kiedyś.. Chciałem o tym zapomnieć. Justyna....-po tych słowach rzuciła w niego bukietem kwiatów i podbiegła do Grześka.
Namiętnie go pocałowała. Wszyscy byli zdziwieni i jednocześnie zszokowani. Michał zdenerwowany wyszedł, a za nim cała jego rodzina i jego znajomi. Zakochana para wzięła obrączki i nawzajem sobie założyła. Justyna cała szczęśliwa, że wyszła jednak za Grześka, a nie za Michała zwróciła się do gości:
-A teraz zapraszam na wesele niedoszłego ślubu.-i wszyscy rzucili się ku wyjściu.
Tomek od razy założył czapkę na głowę. Oczywiście nie wszyscy poszli, bo również byli oburzenie takim zwrotem akcji. Wesele była strasznie fajnie. Wszystko działo się tak jakby Justyna wyszła za Michała. Jak były konkursy to Tomek brał udział we wszystkich i w większości wygrał. W jednym to byliśmy w drużynach przeciwko sobie. Taki zbieg okoliczności, że złapałam welon Justyny, a on ... bandamkę Grześka. Dziamas był ubrany jak na co dzień. Nie wiedział, że będzie na weselu jako pan młody.. Jak z nim gadał Tomek to podobno on o ślubie dowiedział się od Śniadego, bo pytał o Tomsona właśnie. Wsiadł od razu w samochód i popędził do kościoła. Biedak w ostatniej chwili się dowiedział.
Zostaliśmy do samego końca, czyli do mniej więcej 5:30. Po weselu pojechaliśmy do mnie i Tomek już został. Byliśmy tacy zmęczeni, że zasnęliśmy od razu. Obudziłam się o 12. Tomek jeszcze spał. Wydawało mi się, że zaraz się obudzi, więc poszłam zrobić nam śniadanie. Nie myliłam się. Gdy kończyłam robić jedzenie obudził się i przyszedł do mnie. Objął mnie od tyłu i pocałował.
-Jak się spało?-zapytałam.
-A dobrze, nawet bardzo. Katar mnie złapał gdzie masz chusteczki.
-W szafce przy łóżku.
Zdążyłam naszykować śniadanie na stole przez ten czas co szukał chusteczek.
-Znalazłeś?
-Tak..
-To chodź tutaj, bo śniadanie czeka.
Przyszedł wpatrując się w zdjęcie, które trzymał w ręku. O nie... Tam gdzie miałam chusteczki miałam zdjęcie moja z Wojtkiem.
-Kochasz go jeszcze?-zapytał.
-Nie.
-To czemu masz wasze zdjęcie?
-Przypadkiem musiało się tam zapodziać...
-Tak...-zabrałam mu zdjęcie, które wyrzuciłam do kosza na śmieci.
-On już nic dla mnie nie znaczy.
Usiedliśmy do śniadania. Atmosfera nie była miła, wręcz drażniąca. Nic do siebie nie mówiliśmy. Jak zjedliśmy to była jakaś krótka rozmowa. Po czym Tomek powiedział:
-Dzięki za wczoraj. Muszę już iść.
-Pa.-uśmiechnęłam się do niego.
Wyszedł, a ja zostałam sama... Po co ja trzymałam tam to zdjęcie?? Pójdę na zakupy, bo mam wielką ochotę sobie kupić coś nowego. Za 20 minut byłam już w galerii. Chodziłam razem z Natalią i oglądałam różne wystawy. Rozdzieliłam się z Natalią, bo ja chciałam iść Crop'a, a ona do Reserved'a. Od razu po wyjściu z tych sklepów miałyśmy się spotkać w samym centrum galerii. Nie znalazłam tutaj czegoś co bardzo mnie zainteresowało. Wyszłam i zamiast iść na umówione miejsce siadłam na razie na ławce przed sklepem, bo Natalia pisała, że jeszcze jest w środku. Rozglądając się dookoła zorientowałam się, że w tym miejscu poznałam Tomka. Stare czasy. Wspominałam teraz wszystko co się wtedy zdarzyło. Doszłam nawet do tego jak razem z...Anitą krzyczałyśmy "O mój boże, to Łozo. Aaa!!!" w tych rudych perukach... Z Anitą... I nagle zauważyłam, że w moją stronę kieruje się właśnie ta osoba.
-Przepraszam, Magda...-powiedziała Anita.
-Powiedz tylko....dlaczego to zrobiłaś?
-Nie wiem..
-Co? Tak bez powodu chciałaś zniszczyć związek mój i Wojtka?-nie doczekałam się odpowiedzi.-I ci się udało.
-Ale teraz jesteś z Tomkiem i chyba jest fajnie.
-Mam teraz przez ciebie problem... Kocham ich obydwóch...-Anita to pierwsza osoba, której to powiedziałam.-A tak to byłam z Wojtkiem i ani mi było pomyśleć, że bardzo kocham Tomka.
-Przepraszam. Czy kiedyś będzie tak jak dawniej?
-Nie wiem. Wszystko było by dobrze gdybyś nie powiedziała tego jednego zdania. Dlaczego ty to zrobiłaś...? Nic nie rozumiem...
-Nie wiem co mi padło. Nie chciałam tego.. Nie mam bladego pojęcia dlaczego to powiedziałam.. Nawet nic do Wojtka nie czuję... Możemy o tym zapomnieć? To przeszłość.
-Przeszłość często boli, ale chce, żeby było tak jak kiedyś.
Przytuliłyśmy się mocno i zaczęłyśmy się kierować w centrum, bo Natalia dała mi sygnał, że wyszła. Po drodze znalazłyśmy taką śliczną sukienkę, że się nawet trochę o nią kłóciłyśmy. Cała kremowa na ramiączka. Z przodu krótsza, a z tyłu dłuższa. Na biodrach pasek, a na ramiączkach małe ćwieki. Była na prawdę piękna. Doszło do tego, że obydwie sobie kupiłyśmy. Ze sklepu w nich wyszłyśmy i paradowaliśmy przez całą galerię. Natalia była zszokowana jak zobaczyła mnie z Anitą, a Anita była zszokowana jak zobaczyła, że Natalia jest w ciąży. Poszłyśmy do cukierni obok i usiadłyśmy wygodnie. Najpierw wytłumaczyłyśmy jej, że jest już w porządku z naszą przyjaźnią. Potem Nati pokazała nam swoje kupione ciuchy. Fajne rzeczy tam znalazła. Nagle Anita zapytała o tą ciąże.. Natalia jej wszystko opowiedziała. Nie odzywałam się wtedy. Zdziwiło mnie trochę to, że Natka powiedziała jej, że to dziecko jest Dawida i zaczęła o nim opowiadać. Anita wtedy zrozumiała, że sporo nabroiła, bo przez to również Natalia rozstała się z Tomkiem.
Czyli wszyscy ukrywamy, że to dziecko Tomka... Pewnie Dawid też myśli, że to jego... Ale niczego się nie domyśla? Chociaż ... on czasem wolno myśli i w ogóle. Po spotkaniu Anita pojechała do siebie, a ja wracałam z Natalią moim samochodem.
-Natalia ja wiem, że dziecko jest Tomka.-powiedziałam.
-Skąd? Tomek ci pewnie powiedział.
-Nie. Wojtek.
-Wojtek?
-Nie wiedziałam, że macie taki dobry kontakt, że jemu powiedziałaś, a Anicie nie.
-Ale wiesz. Mam ranę na sercu przez Anitę.
-No dobra, a Dawid?
-On ... myśli, że to jego.
-Ale czemu Wojtek o tym wie?
-Wymsknęło mi się przy nim...
-Aha... Czyli wiemy o tym ja, ty, Wojtek i Tomek?
-Tak.. I lepiej, żeby tak zostało..
-Gdyby nie Wojtek to też bym pewnie nic nie wiedziała?
-A jak się czujesz wiedząc, że będę miała dziecko z twoim chłopakiem.-nic nie odpowiedziałam.-No właśnie.
Zostawiłam Natalię pod jej mieszkaniem i pojechałam do swojego. Muszę jeszcze z Tomkiem pogadać... Głupio wyszło z tym zdjęciem. Dawno u niego nie byłam i chyba zrobię mu niespodziankę. Poprawiłam makijaż i założyłam jasne szpilki, bo takie lepiej pasowały mi do tej sukienki. Dojechałam. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi Tomek.
-Hej.-powiedziałam.
-Wow... Ślicznie wyglądasz.-odpowiedział całując mnie w usta.-Wejdź.
-Dziękuje.
Cała uśmiechnięta weszłam do środka, bo właśnie uświadamiałam sobie jaki to będzie romantyczny wieczór.  Tomek poszedł do kuchni, a ja do salonu. Jednak gdy się tam znalazłam uśmiech gwałtownie zniknął mi z twarzy... bo na fotelu siedział sobie Wojtek.
-Siemasz, Madzia. Ładnie wyglądasz.-powiedział.
-Dzięki.-przywitałam się z nim przytulając go.
Usiadłam wygodnie na kanapie i nie odzywając się nic czekałam aż przyjdzie Tomson. Nagle zauważyłam, że Łozo ma na głowie czapkę, którą ode mnie dostał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo zrobiło mi się miło. Wojtek zobaczył moją radość i też się uśmiechnął.
-Co robiliście przed moim przyjściem?-zapytałam.
-Rozmawialiśmy sobie ... o wszystkim.
Po chwili ciszy dodałam:
-Pogodziłam się dzisiaj z Anitą.
-Wybaczyłaś jej to co zrobiła? Przez nią wszystko się zmieniło. Natalia jest z Dawidem i my się rozstaliśmy.-i w tym momencie wszedł Tomek.
-Możecie o tym teraz nie rozmawiać?-zapytał Tomson.
-Przepraszam.-powiedziałam równocześnie z Wojtkiem. Czysty przypadek.
Tomek usiadł obok mnie na kanapie, ale tak, że pomiędzy nami było trochę miejsca. Nagle Łozo wstał. Myślałam, że usiądzie pomiędzy nami, ale on tylko powiedział:
-Pora już na mnie i w ogóle to nie chce wam przeszkadzać.-Tomek wstał i go odprowadził.
Zaraz do mnie wrócił i usiadł obok. Zostaliśmy sami.
-Cieszę się, że jest u was jak dawniej... Ostatnio jak tutaj was widziałam to się biliście.
-Pamiętam..
Po chwili jakby namysłu mruknął sobie pod nosem:
-Nigdy więcej.

Chciałam by ten rozdział był dość długi, ponieważ przez ostatnie dni
w ogóle nie pisałam, a jeśli już to były krótkie.
Probsy :D

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 27

Rano obudziłam się wyspana. Nie chciało mi się wstawać. Długo sobie o wszystkim myślałam. Jestem strasznym leniuszkiem. Niedługo zacznie mi chyba brakować kasy... Muszę sobie jakaś prace znaleźć. Aktorstwo mi się znudziło. Hmm... Może zostanę piosenkarką? Nie tam... Dopóki mam kasę nie będę nad tym myślała. Jak mi się zacznie kończyć to może wezmę jakiś kredyt? Zobaczy się. Wstałam i powoli naszykowałam się do życia codziennego. Usiadłam sobie na kanapie i zadzwoniłam do Natalii. Pogadałyśmy sobie trochę, potem rozmawiałam z Dawidem. Dawno z nimi nie gadałam. Nagle dostałam SMS'a od Łoza. Serce mi biło, bo co on mógł napisać? Może napisał, że mnie kocha. Z jednej strony chciałabym takiego SMS'a, ale z drugiej nie.  Wiadomość była następująca:
-Wygrałem pokera. Dzisiaj wracam i chce to oblać. 20:00 w klubie Tretinex. 
Troszkę było mi smutno, ale czego ja mogę się po nim spodziewać skoro on wie, że jestem z Tomkiem.
Zapewne napisał tak do każdego za jednym razem. Szykuje się impreza... Ale zaraz. Gdzie ja teraz będę szła na imprezę jak jutro ślub Justyny. Odpisałam:
-Gratuluję :) Niestety nie będę mogła przyjść.
-A czemu? :(
-Jutro ślub Justyny...
-No tak... 
-A może wpadłabym do ciebie na chwilkę o 15? Byśmy wypili toast, czy coś?
-Jak najbardziej.
Zrobiłam sobie ładny makijaż i założyłam sukienkę, którą od niego dostałam w dzień zaręczyn. Nie wiem czy był to dobry pomysł, ale ją włożyłam. Zanim wyszłam usiadłam w sypialni i wyjęłam nasze zdjęcie z szafki. Szkoda tego wszystkiego było..ale teraz też jestem szczęśliwa. Wyszłam i zadzwoniłam po taksówkę. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam mu czapkę. Byłam strasznie z niego zadowolona i coś mu się należało. Gdy dojechałam do jego mieszkania Wojtek już na mnie czekał przed wejściem do bloku.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział na powitanie.
Zaraz objął mnie jedną ręką i przy samych drzwiach obejrzał się za siebie i weszliśmy. Gdy byliśmy w środku dałam mu prezent i pogratulowałam.
-Nie trzeba było, ale dzięki. Takiej jeszcze nie mam.
-Cieszę się.
-I jak wyglądam.-zapytał przeglądając się w lusterku.
-Słodko.-wymsknęło mi się. On na to uśmiechnął się i zaprosił dalej do środka.
-Chce mieć to już z głowy i... Nasz wspólny dom został sprzedany. Sporo za niego poszło i to twoja połowa... 15 tysięcy.
-15 tysięcy? Nie przypominam sobie żebyśmy go kupowali za 30 tysięcy.
-Za mniej go kupiliśmy, ale trochę zbajerowałem babkę, która go kupiła.
-No to fajnie.-"Kupię sobie samochód!" pomyślałam.
Przesiedzieliśmy półtory godziny i nagle zadzwoniła Justyna.
-Magda. Musisz mu pomóc.
-Co się stało?
-Jutro ślub, a ja zapomniałam o sukience...
-Że co? Justyna... Gdzie jesteś?
-U siebie.
-Spotkajmy się za pół godziny w tym sklepie co raz jak przechodziłyśmy ...jeszcze wtedy z Anitą... to ci się taka suknia spodobała. Pamiętasz?
-Nie...
-Dobra, to spotkajmy się w parku przy centrum.
Rozłączyłam się i skierowałam błagalną minę do Wojtka.
-Przepraszam, ale mógłbyś zawieść mnie do parku?
-Jasne.. Teraz już?
-Tak...
-Szkoda... Fajnie było.
Wychodząc z domu zabrał czapkę ode mnie, którą zdjął przed chwilą. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Z jego mieszkania do parku jechało się właśnie około 30 minut.
-Dziękuję.-powiedział.
-Ale za co? Za czapkę? Nie ma sprawy.
-Ogólnie. Cieszę się, że do mnie przyszłaś.
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką na pożegnanie, bo właśnie zobaczyłam Justynę. Na początku byłam trochę na nią zła, że nie kupiła tej sukienki, ale zaraz mi przeszło. Szybko pobiegłyśmy do tego sklepu i Justyna przymierzyła wszystkie śliczne sukienki. Wybrałyśmy tę, w której było jej najładniej. Obydwie byłyśmy zadowolone. Była ona naprawdę śliczna. Cała biała i długa. Miała dużo tych dodatków, które dodawały blasku. Materiał był pobłyskiwały  Wyglądała w niej jak księżniczka. Serio.
Ona popędziła zaraz do domu i ja zostałam sama. Naszło mnie kupić od razu ten samochód. Ściemniało się, a ja szłam do tego sklepu. Wybrałam sobie śliczne sportowe auto. Wydałam całe 15 tysięcy i jeszcze kilka zapłaciłam kartą kredytową. Kluczyki dostałam do ręki i pojechałam do domu. Cały dzień nie widziałam się z Tomkiem. Wieczorem na szybkość załatwiłam sobie na jutro fryzjera. Zapomniałam o nim całkiem jak Justyna o sukience, ale w końcu sukienka ważniejsza niż fryzura. Strasznie nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia dlatego szybko położyłam się spać.

Rozdział 26

Posiedziałam chwile sama i zaraz wrócił Hubert.
-Może gdzieś wyjdziemy? Nie chce mi się siedzieć w domu.
-Dobra... Może spotkamy się z Baronem, Lajanem i Dziamasem?
-Są tutaj?
-Tak. Dzwonił Baron i chciał się umówić, ale się nie zgodziłam. Mogę do niego oddzwonić i zapytać czy aktualne.
-Dobra. Zapytaj się czy na snowboard'a pójdą, jeśli chcesz.
-Chętnie.
Zadzwoniłam i zaraz byliśmy umówieni. Dostałam obietnicę, że dzisiaj nauczę się jeździć. Za 20 minut się witaliśmy. Baron ma dwie deski i pożyczył mi jedną. Tą co wczoraj wypożyczyłam oddałam jeszcze przed imprezą. Wszyscy umieli jeździć oprócz mnie i każdy chciał mi pomóc. Fajnie być w centrum uwagi. Nagle zadzwonił Tomek. Usiadłam sobie obok nich na śniegu i zaczęłam z nim rozmawiać. Po kilkunastu minutach rozmowy zapytał:
-Kiedy wracasz? Tęsknie...
-Jutro... Też tęsknię. Spotkałam tu chłopaków z Afromental.
-Tak? A kogo?
-Barona, Lajana i Dziamasa.
-A no tak. Pytali czy jadę z nimi.
-Czemu nie pojechałeś?
-Nie miałem czasu. Co robisz?
-Chłopaki uczą mnie jeździć na snowboardzie.
-Fajnie. Następnym razem mi się zaprezentujesz.
-Dobra.
-Muszę kończyć. Kocham cię.
-Ja ciebie też.-Powiedziałam i wróciłam do chłopaków.
Gdy tylko doszłam oberwałam śnieżką w twarz i zaczęła się wojna. Za dwie godziny cali mokrzy wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiado-kolację i obejrzeliśmy jakiś film. O około 23:00 ktos zadzwonił do Huberta.
-Niestety musimy jutro rano wracać do domu?
-Czemu? Tutaj jest tak fajnie.
-Ciszę się, ale dostałem właśnie telefon od szefa i musimy jechać.
-Dobra. To ja pójdę się spakować.
***
Całą podróż przespałam. Hubert pomógł mi wnieść rzeczy na górę i szybko odjechał. Podziękowałam mu za ten wyjazd. Rozpakowałam się i zadzwoniłam do Tomka oznajmić go, że już jestem. Tak się stęsknił, że zaraz był już u mnie.
-Chcesz dowiedzieć się co to za niespodzianka?-Zapytał.
-Co to za pytanie.
-Więc... Chcę żebyś pojechała ze mną do Barcelony.
-Naprawdę? O matko. Zawsze chciałam tam jechać.-Mocno go objęłam.
-Fajnie. Chcą by cały Afromental pomógł przy muzyce w nagrywaniu jakiegoś filmu. I z tego co pamiętam to twój ulubiony aktor tam będzie. Zakościelny, tak?
-Na serio? Muszę go poznać. Ach... Kiedy jedziemy?
-To będzie po weselu Justyny. We wtorek.
-Super.
Dziś jest już czwartek i w sobotę ślub Justyny. Nie mogę się doczekać tak samo jak tego wyjazdu do Barcelony. Poszliśmy z Tomkiem pograć w golfa. Chciałam się jeszcze poduczyć. Pamiętam pierwszy raz jak tu byliśmy. Był wtedy smutny i to pewnie przez...tę ciąże. Miałam o tym nie myśleć... Może jednak mu powiem o tym czego dowiedziałam się od Wojtka.
-Tomek...?
-Tak?
-Czy jak ostatnio tu byliśmy byłeś smutny... Bo dziecko, które urodzi Natalia jest twoje?
Nie wiedział co powiedzieć. Zaraz jednak mu bardzo ulżyło co zauważyłam po jego wyrazie twarzy.
-Tak... Natalia ci powiedziała?
-Nie... Wiedziałam o tym już przed wyjazdem w góry, ale myślałam, że sam mi powiesz.
-Chciałem bardzo ci powiedzieć, ale jakoś nie mogłem.
-Kocham cię. Trudno mi będzie żyć z myślą, że moja najlepsza przyjaciółka ma dziecko z moim chłopakiem.
Więcej o tym nie rozmawialiśmy. Wróciłam do domu i położyłam się spać, bo było późno. Nastepnego dnia stało się coś zabawnego i nieprzemyślanego... Ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła.

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 25

Obudził mnie budzik o 4:00. Strasznie wolno się szykuje dlatego o tej porze wstałam. Umyłam się i zjadłam śniadanie. Ubrałam się fajnie i wypiłam kawę. Zaraz przejechał Hubert i przyszedł po mnie.
-Siemka. To jak gotowa?
-Tak.
-Poczekaj pomogę ci znieść te walizki.
-Dzięki.
Hubert ma fajne sportowe auto. Wsadziliśmy moje walizki na tylne siedzenia samochodu. Podróż była długa i trochę nudna. To znaczy rozmawialiśmy i nawet było zabawnie. Po drodze spotkaliśmy takiego dziwnego pana. Zatrzymał nas na drodze przebrany w strój policjanta, że niby przekroczyliśmy prędkość. Wyszłam razem z Hubertem, bo poprosił nas oboje. Czekamy przed jego autem, a on podszedł do nas z jakąś torbą, w której miał pościel i namawiał nas na kupno. Co za człowiek robi coś takiego?
Cała droga trwała około 6 godzin. Gdy dojechaliśmy krzyknęłam:
-Nareszcie jesteśmy.
-No.
wyszłam z samochodu i zaczęłam się rozglądać dookoła.
-Ale tu masz ładnie.-Powiedziałam.
-Dzięki.
-A po co ci taki duży dom tu w górach?-Zapytałam kiedy otwierał drzwi.
-Kupiłem go kiedyś z ... żoną.
-Masz żonę?
-Miałem. Chodź to się od razu rozpakujemy.
-Dobra.
Widziałam po nim, że specjalnie chciał zmienić temat, ale ja go jeszcze później o to popytam. Może nie powinnam, ale tym razem ciekawość ze mną wygrywa. Zabraliśmy walizki do środka i się rozpakowaliśmy. Hubert oprowadził mnie po domu. I zaraz mieliśmy przejść się po okolicy. Założyłam kurtkę i wyszliśmy.
-Strasznie tu ładnie.-Powiedziałam zauważając nagle wypożyczalnie snowboard'a.-Umiesz jeździć na snowboardzie?
-Jasne. Nawet mam swoją deskę w domku.
-Super, a na uczysz mnie? Tam jest wypożyczalnia to sobie wypożyczę.
-No dobra. To pójdź do tej wypożyczalni, a ja się wrócę do domu.
-Dobra.
Poszłam i wypożyczyłam sobie najładniejszą deskę. Płacąc zaprzyjaźniłam się z kobietą zza lady. Ma na imię Sylwia. Dostałam nawet zaproszenie na imprezę.
-Więc ta impreza jest dzisiaj o 19:00. Bądź tutaj za dziesięć 19 to pójdziemy razem.
-Dobra.
-Przyjdź z tym swoim chłopakiem.
-My nie jesteśmy razem.
-Sorka..
Wyszłam ze sklepu i właśnie przyszedł Hubert. Zaczęliśmy od podstaw.
***
Wieczorem naszykowani wyszliśmy do tej wypożyczalni i czekaliśmy na Sylwię. Gdy przyszła poznałam ich oboje i poszliśmy na imprezę. Poznałam wielu fajnych ludzi. Zabawa była przednia. Nagle zgubiłam Huberta. Nie zwracałam na to uwagi, bo przecież wie gdzie jest domu jakby coś. Ale jednak przeszłam raz przez salę, żeby zobaczyć czy może gdzieś tu jest. Gadał z jakąś dziewczyną. Chciałam do niego podejść kiedy nagle przede mną pojawił się Baron.
-O hej. A co tutaj robisz?-Zapytał.
-Przyjechałam pozwiedzać.
-Gdzie Tomek?
-Przyjechałam bez niego.
-To nie jesteście razem?
-Jesteśmy. A ty sam przyjechałeś?
-Nie. Jestem tu razem u Dziamasem i Lajanem.
-To fajnie. A gdzie oni są.
-Zostali w domu. Nie chciało im się wychodzić.
-Myślałam, że teraz coś robicie z Afromental. Jak tam płyta?
-A dobrze. Niedługo wyjdzie.
-Super... Trochę mnie boli głowa.. Chyba pójdę do domu.
-Odprowadzę cię.
-Nie, nie trzeba.
-Oj trzeba, trzeba. Nie będziesz chodziła sama po nocy. Nie wiadomo kto się czai za drzewem.
-Dobra. Ale już mnie nie strasz.
No i Aleks odprowadził mnie do samych drzwi.
-Przepraszam, ale wrócę do tego co pisali w gazetach o tobie i Tomku.-Powiedział.
-Aleks, ale po co?
-Chciałem powiedzieć, że chociaż nie wiem jak to dokładnie było zawsze byłem po twojej stronie.
-Cieszę się.
-To ja będę leciał. Dobranoc.
-Dobranoc.
-A może jutro się spotkamy w czwórkę? A z kim ty tu jesteś w ogóle?
-Z... Hubertem.
-Z Hubertem?
-No. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Aha...
-No tak. Nie myśl sobie, że między nami coś jest.
-Dobra. Wcale tak nie pomyślałem. Weź go jutro ze sobą.
-Dobra. To do jutra.
-Zadzwonię do ciebie jutro i wszystko obmówimy. Dobranoc.
Weszłam do domu, a Baron poszedł. Nie bolała mnie głowa, ale miałam ochotę już wrócić. Umyłam się, zjadłam kolacje i przeszłam się po całym domu. Weszłam do pokoju, którego Hubert mi nie pokazywał. Był to pokój dziecięcy. Zastanawiało mnie czy Hubert miał dzieci. Wszystko jednak wyglądało mi tu na nie używane. Pewnie się rozwiódł i żona zabrała dzieci. Tylko co było powodem rozwodu?
Wróciłam do swojej sypialni i położyłam się spać. Obudziłam się przed 10. Hubert robił właśnie śniadanie. Pogadałam z nim chwile. Zjedliśmy śniadanie i zapytałam:
-Czy ty brałeś rozwód?
-Nie.
-To gdzie jest twoja żona?
-Nie żyje.-Gdy to powiedział zatkało mnie.
-Opowiesz mi to?-Spojrzał na mnie ze smutkiem i zaczął mówić.
-Zapewne już widziałaś pokój dziecka...
-Widziałam...
-Moja żona miała na imię Karolina. Była w ciąży. Bardzo się cieszyliśmy, bo lekarze nie dawali nam szans... Odbiło się to jednak później. Nic się nie stało, a ona poroniła. To ją tak zabolało... Zamknęła się w tym pokoju dziecka i nie jadła, nie piła. Nic, prosiłem ją, aby wyszła, ale ona nawet w końcu przestała się do mnie odzywać. Raz gdy wróciłem do domu. Widziałem, że wyszła. W kuchni było trochę bałaganu. Pomyślałem sobie, że zawsze gdy mnie nie wychodzi i wtedy je i piję, a teraz nie zdążyła posprzątać. Poszedłem do pokoju, w którym się zamykała. Drzwi były otwarte. Ucieszyłem się trochę. Wszedłem do pokoju i ... zobaczyłem ją. Leżała cała we krwi na podłodze i jeszcze na dodatek obok niej leżało pudełko z proszkami.
-Przykro mi.-Powiedziałam i mocno go przytuliłam.
Wstał zaraz i wyszedł na zewnątrz... Pewnie ochłonąć. Łzy popłynęły mi po policzkach. I właśnie zadzwonił Baron, żeby się spotkać. Powiedziałam, że dzisiaj jednak nie wyjdziemy do nich. Chciałam trochę posiedzieć z Hubertem sama. Dodać mu jakoś otuchy. Nie spodziewałam się takiego finału. Wolałabym żeby się rozwiedli niż to. To było straszne. Życzę mu szczęścia w dalszym życiu i żeby się zakochał szczęśliwie.

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 24

Razem z Tomkiem pojechaliśmy do mojego mieszkania. Tym razem był szczęśliwy. Z czego ja też się cieszyłam. Strasznie się cieszę z tego mieszkania. Jest takie śliczne. Na prawdę. Tomson też był pod wrażeniem. Zostawiłam przy drzwiach walizkę, którą niosłam, pobiegłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Tomek też zostawił walizki przy drzwiach. On niósł dwie. Jest silniejszy, więc można powiedzieć, że jak na siebie to mieliśmy po równo bagaży. No więc jak je tam zostawił przyszedł do mnie i położył się obok. Spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy. Zaczęłam nucić sobie piosenkę "Tysiące głosów" i zaraz Tomek zaczął śpiewać. Nie pamiętając tekstu innych co śpiewają w tej piosence improwizował. Było fajnie.
Sprawdziliśmy w internecie czy jest coś o przedwczorajszej gali. Były zdjęcia. Oczywiście było tam zdjęcie jak Tomek mnie całuje.
-Tomek?
-Tak?
-Chciałbyś pójść ze mną na ślub Justyny i Michała?
-Jasne. Już im coś kupiłaś?
-Tak.. Ekspres do kawy.
-Hmm.. Przyda się im. Ile dałaś?
-Nieważne.-Nie chciałam, żeby zaproponował oddania mi kasy czy coś, więc szybko dodałam- Myślałam, że może będę druhną, ale świadkowy jest od pana młodego i bierze swoją narzeczoną. A jak tam z Wojtkiem się układają twoje relacje?
-Dobrze jest. Chociaż czasem patrzy na mnie wilkiem. Ogólnie to zachowuje się jak dawniej. Ja będę leciał i wpadnę wieczorem, bo mam dla ciebie niespodziankę.
-Hmm, niespodziankę?
-Tak. Do zobaczenia.-Powiedział całując mnie w usta.
-Pa.
Co to za niespodzianka? Już nie mogę się doczekać. Ale na razie muszę zadzwonić do Wojtka, żeby oddać mu szybko kasę i wracam. Nie mam zbyt ochoty się z nim widywać. Nie chodzę na koncerty Afromental, żeby go nie spotkać. Dobrze mi zrobiła ta przerwa w widywaniu się, bo się odkochałam.
-Hej... Wojtek. Moglibyśmy się spotkać na 5 minutek?
-Dobrze, gdzie?
***
Zanim wyszłam zabrałam ze sobą pierścionek.
Zaraz byłam na spotkaniu. Wojtka jeszcze nie było. Usiadłam w parku na ławce. W tym miejscu mi się oświadczył i ... w tym miejscu oddam mu pierścionek..
-Hej-Usłyszałam za sobą głos Wojtka. 
Gdy się odwróciłam i go zobaczyłam. Serce zaczęło mi mocnej bić i ... to uczucie, którym go darzyłam wróciło. 
-Czemu chciałaś się spotkać?-Zapytał.
-To pieniądze za prezent tam ten dla Justyny...-Powiedziałam oddając mu kasę. Spojrzał na mnie jakby sądził, że to pretekst, żebym mogła go zobaczyć.
-O... Dzięki.
-I jeszcze...-Wyjęłam z kieszeni pierścionek.-Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć?
-Nie wiem... Wydaje mi się, że od samego początku wolałaś Tomka.
-Co? Nie..
-Słyszałem, że jesteście razem? 
-Tak, ale...
-I widziałem wasze zdjęcie z gali. W ogóle to też tam byłem. Gratuluje sukcesu. Film bardzo fajny.
-Dzięki. Nie widziałam cię...
Nic nie odpowiedział, ale czułam jakby chciał powiedzieć "Jak mogłaś mnie widzieć skoro ciągle byłaś zapatrzona w Tomka.". Czułam się strasznie, ale nie wiem w końcu dlaczego. Z jednej strony głupio się rozstałam z Wojtkiem, ale z drugiej już nie jesteśmy razem, jestem z Tomkiem.
-Jak się czułaś gdy się dowiedziałaś o ciąży Natalii?
-No, cieszyłam się... Skąd wiesz, że jest w ciąży? ...Aaa.. Widzę, że macie dobry kontakt.
-No mamy..
Po chwili ciszy dodał:
-Cieszyłaś się? Ja na twoim miejscu bym się nie cieszył.
-Dlaczego?
-Nie wiem czy bym wytrzymał.
-Ale co "wytrzymał"?
-Nic nie wiesz?
-Ale co mam wiedzieć?
-Że to dziecko jest Tomka?
-Słucham?-Zatkało mnie.
-Nikt ci nic nie mówił?
-Niee. Czemu w ogóle miałabym ci wierzyć?
-Nie musisz.
Co za odpowiedź.. Myślę, że to nie prawda, ale serce mnie trochę zabolało. Odkręciłam głowę w drugą stronę, aby nie patrzeć na Wojtka, który strasznie się we mnie wpatrywał. Wstałam i zaczęłam iść.
-Nigdy nie zapomnę naszego poprzedniego spotkania przy tej ławce.-Powiedział.
Zatrzymałam się, powiedziałam:
-Ja też.
i zaczęłam iść dalej. Gdy wyszłam z parku obejrzałam się za Wojtkiem. Wciąż tam stał. Zobaczył mnie i pomachał. Odmachałam mu i zaczęłam iść.. Gdy za chwilę obejrzałam się znowu widziałam jak Wojtek idzie i podjeżdża do niego jakiś samochód bez dachu. Siedzi tam kilka osób. Wszyscy weseli witają się z nim i zabierają ze sobą. Już mu zniknął smutek z oczu... Moje mieszkania jest wprawdzie obok parku dlatego chciałam się tu z nim spotkać. Doszłam i weszłam do środka. Położyłam się na kanapie i czekałam na Tomsona. Niby do jego przyjazdu jeszcze kilka godzin, ale nie miałam co robić. Zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim co powiedział mi Wojtek. To dlatego Natalia płakała i Tomek chodził smutny. Zresztą czemu się złoszczę... Przecież to się wydarzyło przed naszym związkiem. Dziwnie będzie żyć wiedząc, że twoja najlepsza przyjaciółka ma dziecko z twoim chłopakiem. Jestem ciekawa czy Tomek sam by mi o tym powiedział. Nic nie będę mówiła, że wiem. Przetrwam :)
Nagle zadzwoniła do mnie Hubert..
-Magda, możemy się spotkać?
-Jasne. Wpadniesz do mnie? Nowy adres wyślę ci SMS'em.
-Super.
Za około 30 minut był Hubert. Zrobiłam nam kawy i zapytałam o co chodziło mu przez telefon.
-Czy potrzebujesz kilka dni odpoczynku?
-Wiesz, tak prawdę mówiąc to ja ciągle wypoczywam.
-Oj, ale chodzi mi o to czy nie chciałabyś pojechać w góry?
-Hmm. Góry... No jasne.
-No to jutro ze mną jedziesz.
-Co?
-No tak.
-Hubert, ale przecież wszystko trzeba po załatwiać. I .. Tomek?
-Wszystko załatwione. I to wyjazd tylko taki przyjacielski. Serio.. A jeśli chcesz to możesz go ze sobą zabrać.
-Super, na ile jedziemy?
-Na 2-3 dni. Mam tam mały domek letniskowy. A że ostatnio staliśmy się takimi przyjaciółmi chce cię zabrać ze sobą.
-Dobra. Tomka brać ze sobą nie będę. Parę dni wytrzymamy bez siebie. A za ile?
-Mówiłem, że to mój domek. Za darmo. Widzisz jaka wygoda?
-No rzeczywiście. A co mam spakować?
-Chodź do twoich rzeczy to ci pomogę się spakować.
-Dzięki.
Po spakowaniu powiedział:
-Muszę już lecieć. Niestety. To jutro wpadnę do ciebie o 5:30.
-Tak wcześnie?
-O takiej porze najlepiej. Siemka.
-Pa.
I właśnie w tej chwili zadzwonił Tomek z informacją, że jednak dzisiaj nie wpadnie. Jutro da mi tę niespodziankę. Na to ja mu, że w góry jadę z koleżanką. Nie mówiłam, że z kolegą, bo musiałabym wszystko tłumaczyć i byłby pewnie zazdrosny. Więc na niespodziankę poczekam sobie aż 4 dni. Oburzył się trochę, że mu wcześniej nic nie powiedziałam, ale jak wytłumaczyłam, że sama się teraz dowiedziałam to zrozumiał. W ogóle nie myślałam o tym dziecku byłam zaślepiona tym wyjazdem. Może trochę zapomnę o tym i łatwiej mi będzie później spotkać się z Tomkiem. Już nie mogę się doczekać.
Pamiętam jak kiedyś w szkole w gimnazjum jechałam w góry. Było super. Nie zapomnę tego do końca życia. Też jechaliśmy tak wcześnie.
Żebym mogła wstać wcześniej od razu naszykowałam się do spania i wskoczyłam w łóżku. Zanim zasnęłam wyciągnęłam z kieszonki z walizki zdjęcie moje i Wojtka. Wpatrywałam się chwilę i schowałam je do szafeczki nocnej. Za chwilę spałam jak kamień.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 23

Nie rozmawiałam z Tomkiem o tym dlaczego powiedział Wojtkowi, że gazeta mówi prawdę. Sądziłam, że zrobił to dlatego, że chciał być ze mną. Przyjechał po nas Tomek. A po drodze zajechaliśmy po Dawida. Jechaliśmy jednym samochodem, bo po co dwoma jak idziemy razem. Nic się nie wydarzyło podczas tej jazdy. Film obejrzało mnóstwo osób. Na koniec wszyscy wstali i klaskali. Następnie trzeba było przejść przez czerwony dywan. Natalia z Dawidem zostawili mnie i Tomka. Poszli na jakiś spacer. Nie chcieli wracać z nami. Może specjalnie, nie wiem. Tomson chciał na mnie poczekać aż przejdę przez dywan i będę mogła wrócić do domu. Na początku pomyślałam sobie, że może pójdzie ze mną, ale wolałam by jednak tego nie robił. Moje uczucie do Wojtka jednak strasznie zmalało. Choć nie chciałam aby zobaczył mnie z Tomkiem. Gdy zaczęłam wchodzić obejrzałam się do tyłu i spojrzałam na Tomsona. Podszedł do niego reżyser filmu i coś powiedział wskazując na mnie palcem. Nie zwróciłem na to uwagi. Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść na środek. Nagle ktoś złapał mnie w pasie i szedł ze mną. To był Tomek. Szedł również uśmiechnięty. Z jednej strony cieszyłam się tym, ale z drugiej do moich myśli wrócił Wojtek. Zrobili nam parę fotek. Na koniec kiedy mieliśmy schodzić pocałował mnie w policzek. Na pewno będzie to na jakimś zdjęciu. Nie musiał tego robić... Po wszystkim podjechaliśmy pod mieszkanie Natalii. Pożegnaliśmy się całując się nawzajem. Chwilę porozmawialiśmy i postanowiliśmy, że będziemy razem. Strasznie się cieszyłam. Tylko wciąż myślę o Wojtku i o tym jak nas przyłapał na pocałunku. Musiało go to zaboleć.
Następnego dnia wstał ponad 11. Ku mojemu zdziwieniu Natalia była w domu. Robiła coś w kuchni. Poszłam do niej i się przywitałam.
-Hejka Natuś-Powiedziałam radośnie zauważając, że ona płacze choć nie kroiła cebuli.-Czemu płaczesz??
-Dzisiaj się dowiedziałam, że... jejku... Jestem w ciąży.
-Och, ależ to wspaniale. Powinnaś się cieszyć, ale nie beczysz. Czy to może dlatego, że z Dawidem nie jesteś po ślubie?
-Yyy... Tak trochę.-Powiedziała po zastanowieniu.
-Ale to przecież nic takiego. Ja na twoim miejscu skakałabym z radości.
Uśmiechnęła się, ale zaraz jakby się opamiętała i znowu była smutna. Spojrzała na zegarek i krzyknęła:
-O matko, już po przed 12... Ale jestem spóźniona do pracy.-I szybko wybiegła.
Zostałam sobie sama. Trochę zastanawiało mnie to, że z Dawidem jest od niedawna. Chyba coś ponad tygodnia? I już w ciąży.. Zresztą. Może zostanę chrzestną? Super.
Po około godzinie wyszłam do sklepu gdzie spotkałam Tomka. Nie był w za dobrym humorze. Chcąc go trochę rozluźnić zabrałam go do kina, a potem z własnej woli chciał nauczyć grać mnie w golfa. To nie za łatwa gra. Niby ciągle wygrywałam, ale wiedziałam, że on daje mi fory, więc zagadałam:
-Dzięki za fory.
-Jakie fory? Jesteś po protu lepsza. Na pewno już w to grałaś, co?
-Nie, nigdy. Pierwszy raz w ręku taki kijek trzymam.
Uśmiechnął się, przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Jedziemy do mnie?
-Jasne... A powiesz mi czemu byłeś taki smutny?-Jak go o to zapytałam smutek znowu pojawił się na jego twarzy. Szkoda mi trochę było, ale chciałam bardzo wiedzieć co się stało.
-Może...
Posiedzieliśmy u niego chwilę, ale nie powiedział mi o co chodziło. Nie wypytywałam go o nic, bo czułam, że zaraz wybuchnie złością. Przypomniało mi się, że miałam jechać do kobiety, która sprzedaje mi mieszkanie. Pojechaliśmy razem.
-O Tomek. Przypomniało mi się coś jeszcze. Natalia jest w ciąży. Fajnie prawda?
-Serio? To super.
Rozmowa z panią Martą była bardzo przyjemna. Podpisałam umowę to mieszkanie i jutro mogę się wprowadzać. Więc pojechaliśmy z Tomkiem spakować moje rzeczy od Natalii. Z jego pomocą poszło szybko. Było fajnie. Zawsze fajnie, nie licząc na przykład tego jak Wojtek wszedł wtedy. No i znowu moje myśli przeszły na niego. Kocham Tomka.. Tak tylko. Próbuje sobie wmówić. Dzień zleciał mi szybko. Cały spędziłam go z Tomkiem. Na koniec gdy przyszła Natalia oboje byli tacy zmieszanie, ale próbowali to ukryć.      No i Tomson zaraz się z nami pożegnał. Może Natalia była zmieszana, bo jej były chłopak chodzi z jej najlepszą przyjaciółką. A Tomek też mógł czuć coś podobnego z powodu też podobnego. Nie ma się czego dziwić. Tak sądzę. Tak więc dzień uważam za udany. Pogadałyśmy z sobie z Natalią jeszcze. Na przykład o dziecku. Mówiła jak by dała na imię swojemu dziecku, ale nie pamiętam. Może sobie jeszcze przypomnę. Poszłam spać.
Kolejnego dnia obudziłam się o wczesnej porze, ale Natalii już nie było. Naszykowałam się do wyjścia i zadzwoniłam do Tomka, bo miał mnie zawieść do nowego mieszkania. Tak się wczoraj umówiliśmy. Ja swój samochód sprzedałam, bo mi trochę pieniędzy potrzeba było, a ten samochód był drogi. Jak czekałam na Tomsona przypomniało mi się, że muszę oddać Wojtkowi połowę kasy za prezent dla Justyny. On nie idzie na to wesele, bo to ja dostałam zaproszenie z osobą towarzyszącą. Zabiorę pewnie ze sobą Tomka. Dzisiaj go zaproszę. Takie rozmyślenia przerwał mi dzwonek do drzwi.

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 22

Dlaczego Wojtek nie chce mi wierzyć, że ta gazeta kłamała. Mam nadzieje, że jak wróci to mnie nie zostawi, jeżeli jesteśmy razem. Następnego dnia były ostatnie zdjęcia do filmu. Dawid mnie wspierał i nie zwracałam uwagi na innych. Po wszystkim pojechaliśmy całą grupą oblać koniec pracy. Ze wszystkimi dobrze się bawiłam. W tam tej chwili komentarze się skończyły. Gdy usiadłam na chwilę odpocząć po tańcach zauważyłam jakiegoś znajomego mi faceta. Czyżby to był Wojtek? Podbiegłam szybko do niego, złapałam za ramię i powoli odwróciłam.
-Przepraszam.-Powiedziałam i odeszłam. To nie był on.
Usiadłam znowu i uprzedziłam Dawida, że zaraz jadę do domu. Za 10 minut wyszłam do samochodu. Nie mogłam znaleźć kluczyków. Nagle podszedł facet, którego znałam na pewno, ale jeszcze nie wiedziałam kto to, bo nie za dobrze widziałam jego twarz. Było ciemno i na dodatek miał on pochyloną twarz w dół. Podał mi kluczyki pytając:
-Tego szukasz?-I wtedy zobaczyłam, że był to Hubert.
-Dzięki.
Dawno się nie widzieliśmy. Pogadaliśmy trochę i pojechałam do domu, bo zaczęłam się nie za dobrze czuć. Po drodze zajechałam do kiosku, bo coś zwróciło moją uwagę. Gazeta z kolejnym artykułem o mnie i Tomku.
-Znowu na okładce?-Szepnęłam sobie pod nosem.
Kasjerka, która tam była myślała, że to było do niej i zrozumiała chyba, że ją przeklinam, bo zaczęła coś mi odgadywać. Wzięłam gazetę, zapłaciłam jej i wyszłam. Jak dojechałam do domu zobaczyłam co było w środku gazety. Na okładce jest napisane "Czyżby to był koniec?" pod zdjęciem Wojtka, który wychodzi z naszego domu z walizkami. W środku było nawet coś takiego "To chyba na prawdę koniec pięknej miłości. ... Łozo zabrał swoje walizki w środku nocy, a następnego dnia do Magdy przyjechał z wesołą miną Tomson. ... Czy zespół Afromental to wytrzyma?" . Płakać mi się chciało, ale wytrzymałam. Ta gazeta zniszczyła nam życie. Siedziałam w domu w ciszy i zastanawiałam się czy może nie zadzwonić do tej redakcji... Przemyślenia przerwał mi dzwonek do drzwi. Przyszedł Tomek. Cieszył się życiem jak co dzień. Pewnie nie widział jeszcze gazety. Weszliśmy razem do środka. Gazeta leżała na środku kanapy. Zanim zdążył ją zobaczyć szybkim ruchem wsunęłam ją pod poduszkę.
Przyniósł jakąś komedie romantyczną. Jest niby dopiero po 21, ale taka pora na film.. jak dla mnie.. Tomek zachowywał się jak najbardziej normalnie. Tak jakby nie było wczorajszej rozmowy gdy wychodził. To nawet dobrze. Film były na początku ciekawy i bardzo romantyczny, ale później to co chwile ziewałam. Nawet się zdrzemnęłam. Czułam jak moja głowa osuwa się na ramie Tomka. Miałam oczy lekko przymknięte, ale widziałam poniekąd jak się na mnie spojrzał. Myślał na pewno, że śpię. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Fajnie się czułam. Udawałam, że śpię, bo nie chciałam tego przerywać. W końcu nie wytrzymałam i pocałowałam go namiętnie w usta. Odwzajemnił pocałunek. Całowaliśmy się chwilę gdy Tomek powiedział:
-Kocham cię, Magda.
-Ja ciebie też..
I wtedy ktoś przy kaszlną, by zwrócić na niego uwagę. Odepchnęłam Tomka i spojrzałam kto tam stoi. To był Wojtek.
-Wiedziałam, że to była prawda...-Powiedział Łozo.
-Nie wcale nie. Wtedy nic między nami nie zaszło.-Oznajmiłam.
-Przemyślałem sobie to wszystko i chciałem znowu z tobą być. Chciałem ci uwierzyć, Magda. Ale widzę, że jednak wygrał Tomek.
Spojrzałam na Tomka, który w ogóle się nie odzywał. Po chwili Wojtek mruknął sobie pod nosem:
-Po co ja wyjeżdżałem..?
Nie mogłam nic powiedzieć. W końcu się ocknęłam i zapytałam:
-Jak to "wygrałeś"?
-Jak się biliśmy, Tomek przyznał się, że cię kocha i powiedział, że ta gazeta nie kłamie.
-Tomek?!-Spojrzałam ze złością na niego.
-Ja cie kocham i sama przed chwilą powiedziałaś, że mnie też kochasz.-W końcu się odezwał.
-Chciałbym abyśmy sprzedali ten dom i ... to koniec.-Wepchał sie Wojtek.
Spojrzałam na niego błagalną miną, ale to nie pomogło. Tomek wyszedł, a ja zostałam z Wojtkiem. Jutro mam się wyprowadzić gdzieś. Na razie zanocuje u Natalii. Wojtek też tu nie zostanie. Ma swoje drugie mieszkanie. Dzisiaj spaliśmy już osobno. On na nie wygodnej kanapie, a ja na wygodnym łóżku. Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy. Strasznie mi smutno.
***
Przez ostatnie parę dni nie widziałam się z Wojtkiem. Jestem u Natalii. Mam już na oku jakieś fajne mieszkanko. Tomek i Afromental żyją w zgodzie. Wszystko jest dobrze. Natalia jest z Dawidem. W przyszłym tygodniu ślub Justyny i Michała. Właśnie szykuje się na premierę filmu. Szybko go wydali. idziemy na niego w czwórkę Natalia z Dawidem, ja i Tomek. Ja z Tomsonem po przyjacielsku. Chociaż wydaje mi się, że będziemy razem. Kocham go wciąż, on chyba mnie też. Ale nie mogę zapomnieć o Wojtku... 

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 21

Następnego dnia Wojtka nie było w domu. Zostawił tylko kartkę na stole:
"Teraz na prawdę musimy od siebie odpocząć -może na zawsze-. Ciągle myślę o waszych pocałunkach... Wyjechałem daleko, nie szukaj mnie. Wojtek"
Próbowałam do niego zadzwonić, ale wyłączył telefon. Nie zabrał swoich wszystkich rzeczy, więc ... może po nie wróci. Może nie będziemy razem, ale widywać to się chyba mozemy. No zostałam na razie całkiem sama. Wojtek wyjechał, Natalia obrażona również nam nie wierzy, a z Tomkiem nie mogę się widywać, bo znowu będzie coś w gazetach... Anity to po prostu sama nie chce widzieć... Cały Afromental jest po stronie Wojtka..Zaraz, zaraz.. A może jednak nie jestem sama? Mam jeszcze Justynę. Chociaż ona jedna.
Gotowa pojechałam. Myślałam, że będzie to normalny dzień, ale jednak nie był. Wszyscy wokół mnie dziwnie się na mnie patrzyli. Wszystko przez Anitę. Nie mam ochy się z nią spotkać, ale muszę się dowiedzieć czemu mi tak powiedziała. Cały dzień głupio się czułam. W końcu nie wytrzymałam i wybiegłam na zewnątrz. Oparłam się o ścianę i uspokoiłam. Nagle wyszedł do mnie jeden z stażystów. Bardzo miły i fajny chłopak.
-Nie zwracaj na nich uwagi-Powiedział z uśmiechem na twarzy.-Ja ci wierzę, że to nie prawda.
-Dzięki... Strasznie są denerwujące te komentarze.
-Też tak sądzę. Wszyscy myślą, że takie gazetki prawdę mówią. A przepraszam, Dawid jestem.
-Magda, miło mi. No i cieszę się, że jest ktoś kto jest za mną.
-Zaraz koniec zdjęć, więc może mógłbym cię odwieść?
-Dzięki, ale mam samochód.
-A to może ty byś mnie podwiozła?
-Spoko...-Czy to miało być żart? Bo jeśli tak to nie ma za dobrego humoru poczucia.
-Dzięki.
Gdy było już po wszystkim razem z Dawidem ruszyliśmy w drogę. Zajechaliśmy na chwile do mnie, bo chciałam odnieść scenariusz. On został w samochodzie, a ja poszłam do środka. Kiedy wyszłam nadjechała Natalia. Nie była zła, a ni zadowolona. Ciekawe po co przyjechała. To pierwszy raz kiedy będziemy rozmawiały o tym zajściu.
-Magda, chciałam z tobą porozmawiać o tej gazecie i w ogóle.
-Dobrze, ale najpierw muszę odwieść kolegę z pracy. Chodź ze mną. Natalia Dawid, Dawid Natalia.
-Hej.-Powiedziała Natalia do Dawida na co on od kiwnął jej czarująco głową.
Nie chciałyśmy za bardzo rozmawiać przy Dawidzie, więc jak najszybciej chciałam go odwieść. podczas jazdy oboje siedzieli z tyłu. W lusterku zauważyłam, że wymienili się numerami. Dziwne... To Nati nie jest z Tomkiem czy co? Dojechaliśmy do domu Dawida i razem wróciłyśmy do mnie.
Zaczęłyśmy rozmawiać o tym wszystkim. Powiedziałam jej, że Wojtek wyjechał i w ogóle. Wytłumaczyłam jej wszystko. Powiedziała, że wierzy i że zerwała z Tomkiem.
-Dlaczego go zostawiłaś?-Zapytałam.-Skoro wierzysz, że to nie prawda?
-Cały czas miałam wrażenie, że on jest ze mną, żeby zrobić ci na złość... Jak nie mieliście kontaktu ciągle pytał co u ciebie słychać. Nawet się pokłóciliśmy z twojego powodu. A wierzę wam dlatego, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i bardzo kochasz Wojtka. Nie zrobiłabyś nam tego...
-Dzięki.-Mocno ją do siebie przytuliłam.-Masz większe plany wobec Dawida?
-Może. Chociaż dopiero się poznaliśmy. Skąd takie pytanie?
-A tak jakoś. Chyba ci się trochę przytyło.-Zażartowałam.
-Też to zauważyłaś?
Nareszcie znowu jest jak ...yyy... przedwczoraj. Łozo cały czas nie odbiera. Miałam jechać do Justyny, ale jednak nie. Zajęta jest pewnie resztą przygotowań do ślubu. Kurde, ciekawe co z tym Dziamasem... Chociaż może nie powinnam interesować się ich sprawami? Napisałam Tomkowi, że szkoda, że wszystko się tak potoczyło i zapytałam czy do mnie wpadnie. Zgodził się. Już go te gazety bardzo nie interesowały. Za 20 minut był już u mnie. Powiedziałam mu o wyjeździe Wojtka. Przez tę gazetę wszystko się popsuło. Nie wspominałam Tomkowi o tym co mówiła Nati, chociaż ciągle o tym myślałam. Później zmieniliśmy temat. Żartowaliśmy sobie i zrobiliśmy razem kolacje. Nagle przypomniał mi się pierścionek na moim palcu. Zdjęłam go i włożyłam do szkatułki z biżuterią. Na twarzy Tomsona pojawił się lekki uśmieszek.
Kiedy miał już wychodzić zaczął całował mnie w usta. Lekko go odepchnęłam i powiedziałam:
-Ja wciąż kocham Wojtka.
Teraz pojawił się smutek na jego twarzy. Mocno go przytuliłam. Łza poleciała mi po policzku i powiedziałam:
-Przepraszam, że nie odwzajemniam twojego uczucia.
I wyszedł. Zostałam sama. Powiedziałam mu, że go nie kocham... Ale ja go chyba kocham. I Wojtka też...

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 20

Na pierwszej stronie tej plotkarskiej gazety jest zdjęcie moje i Tomka kiedy dawał mi buziaka i podpisane:
"Tomasz Tomson Lach całuje się z dziewczyną Wojciecha Łozo Łozowskiego.
Co to ma znaczyć? Więcej informacji na str.5
Na stronie 5 są nasze zdjęcia jak wychodzimy z jego domu, są zdjęcia moje i Łoza przerwane na środku i takie same Tomsona i Natalii. Jest tam napisane "...Magda nocowała u Tomka, a dzień wcześniej przyjęła zaręczyny Wojtka...", "Czy to romans?".
-Skąd oni to wiedzą? Skąd w ogóle wiedzą, że jestem z Wojtkiem?-Pytałam sama siebie.
-Nie mam pojęcia.. Jak to się stało.... Lajan jest na mnie wkurzony, bo myśli, że to prawda. Mamy przechlapane.
-Co teraz zrobimy? Nikt nam nie uwierzy, że to nie prawda. I Natalia...Ona jak pojechała to wiedziała, że zostałam z tobą. Jej będzie najtrudniej to wytłumaczyć.
-No...-Powiedział zawiedzionym głosem.-Lepiej będzie jak teraz sobie pójdę na razie.
-Dobra, pa.-Chciałam dać mu buziaka, ale sobie przypomniałam, że lepiej nie.
I zostałam sama. Poczekałam 10 minut i zadzwoniłam do Wojtka. Jak przyjechał wszystko było dobrze. Pewnie jeszcze nie widział gazety. Mam mu powiedzieć? Powiem... Wieczorem.
-Kupiłaś sobie sukienkę?
-Co?-Byłam zamyślona i nie wiedziałam co powiedział.
-Pytałem czy kupiłaś sobie sukienkę?
-A.. Tak.
-Gdzie ją masz?
-Yy... W torbie.
-Pokażesz?
-Jasne, ale dopiero w domu. Zrobię jakiś dobry obiad i coś ci powiem przy okazji.
-Dobra, a o czym takim?
-Zobaczysz...
Jak robiłam obiad Wojtek musiał na chwile wyjść, bo zadzwonił do niego Baron, że coś u niego zostawił. Serce mi było, że Aleks powie mu przede mną, ale zachowałam zimną krew. Chciałam zrobić spaghetti. Ja nie za bardzo to lubię, ale Wojtek uwielbia. Nie wyszło. Było w smaku okropne. Pojechałam więc szybko do najbliższej restauracji i zamówiłam coś na wynos. Jakieś kraby. Hehe. Jak wróciłam i zdążyłam wejść do domu za ponad 5 minut był Wojtek. Wstawiłam do piekarnika, żeby odgrzać. Ale prawdę mówiąc to nie wiem czy kraby wsadza się do piekarnika. No trudno. Wystawiłam na stół. Ładnie wyglądały i były bardzo dobre. Pokazałam Wojtkowi sukienkę i przeszłam do rzeczy...
-Wojtek, bo jak Anita mi powiedziała, że mnie z nią zdradziłeś to nie wróciłam na noc, bo...-I w tym momencie Wojtek pobladł.-To było tak: chciałam iść do Natalii, ale nie było jej w domu. Gdy stałam pod jej furtką nadjechał Tomek i powiedział, że Nati jest u niego. Chciał, żebym z nim pojechała z tam z nimi posiedziała. Zgodziłam się, gdy przyjechałam Nati była wkurzana, nie przeze mnie tylko coś tam z jej bratem się stało. No i ona pojechała do domu i nie chciała mnie odwieść i zostałam z Tomkiem i on też nie chciał mnie odwieść, więc zostałam. Ale między nami do niczego nie doszło.. Spaliśmy osobno. Na prawdę. No, ale...-Podałam mu gazetę.-To wszystko nie prawda.
Wziął gazetę i wyszedł bez słowa. Dzisiaj on myśli, że go zdradziłam, a wczoraj ja myślałam, że on mnie zdradził. Dostałam SMS'a od Tomka, że Nati nie chce mu uwierzyć. Weszłam na kompa i pogrzebałam trochę w necie. Jest trochę zamieszania wokół tej sprawy. Znalazłam nawet artykuł o rozpadzie Afromental. Strasznie się czułam czytając to wszystko. I nagle zobaczyłam najnowszy artykuł. Były tam zdjęcia z dzisiejszego spotkania mojego i Tomka. Zostawiłam tak włączony komputer i wyszłam na balkon. Ochłonęłam trochę i wróciłam. Wszystko czytał Wojtek. Znalazł nawet niby jakieś wiadomości, które wysyłałam do Tomsona. Ostatnio w naszym życiu ciągle się coś dzieje.
-To wszystko to kłamstwa.-Powiedziałam mając nadzieje, że wybaczy tak jak ja mu.
On jednak bardzo sobie brał do serca takie rzeczy. Nic nie odpowiedział. Był tylko zły. Za chwilę wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Zadawałam sobie pytanie "Co on chce zrobić i gdzie jest?". Wyszłam i pojechałam za nim swoim samochodem. Pojechał do Tomka. Serce mi waliło o wiele bardziej niż przed maturą. Zatrzymałam się kilka samochodów wcześniej i szłam do Wojtka. Zdążyłam zauważyć przez płot, że Tomek wpuścił go do domu. Szłam sobie na razie powoli i wpatrywałam się w okno w salonie. Wojtek był wściekły. Zobaczyłam, że zaczęli się szarpać. Szybko wbiegłam i chciałam ich rozdzielić. Miałam problem, ale w końcu się udało. Przestali gdy krzyknęłam głośno "Nie" i ryknęłam płaczem. Oboje poobijani. Krwi się trochę polało. Zabrałam Wojtka do samochodu, przeprosiłam Tomka i pojechaliśmy do domu. Zrobiłam mu opatrunki chociaż trochę się rzucał. Mało rozmawialiśmy po tym całym zajściu. 

Rozdział 19

Wracając do domu myślałam co mam dokładnie mu powiedzieć. Powiedziałam Tomkowi "na razie musimy od siebie odpocząć", bo nie wiedziałam czy to prawda co powiedziała Anita. Gdy weszłam do środka Łozo mocno mnie uciskał i wycałował pytając co się ze mną działo i gdzie byłam. Nic nie mówiąc usiadłam na kanapie. Wojtek popatrzył na mnie zdziwioną miną i zapytał:
-Co jest?
-Czy ciebie co łączy z Anitą?
-Nie. Skąd takie pytanie?
-Wczoraj gdy poszedłeś po samochód Anita powiedziała mi, że upozorowała ten wypadek, bo mnie z nią zdradziłeś.
-Co?-Zapytał z podniesionym głosem wstając.-Miedzy nami do niczego nie doszło.
-Tak mi powiedziała. Nie wiem czy mam jej wierzyć. Szczerze mówiąc nic mi się tu nie zgadza i muszę to wszystko przemyśleć. Chce-I w tym momencie Wojtek mi przerwał:
-Gdzie masz pierścionek?
-Zdjęłam, bo... Postanowiłam, żebyśmy na razie zrobili sobie przerwę.
-Przerwę? A w ogóle to Anita opowiedziała mi czemu to zrobiła. Chciała zacząć wszystko od nowa z tym jej chłopakiem. Spotkała jakiegoś faceta, który się w niej zakochał i ją nękał i nie mogła tego wytrzymać. Dlaczego ona ci powiedziała co innego...?
-Nie wiem komu mam wierzyć... Pójdę zabrać parę swoich rzeczy...
Poszłam na górę i zadzwoniłam do Natalii czy będę mogła u niej trochę przenocować. Pakując się postanowiłam, że zapytam Kain'a o to wszystko, może on zna prawdę. Wyszłam z domu bez słowa i pojechałam do Natalii. Opowiedziałam jej wszystko bez wyjątku. Była załamana tak samo jak ja.
-Lubię, lubiłam Anitę nawet bardzo, ale zawsze coś mi przy niej nie pasowało. Zresztą mówiłam ci już o tym.-Powiedziała Natalia.
-A czemu wczoraj w nocy byłaś taka zdenerwowana?
-Aa... Przepraszam, że cie wtedy nie podwiozłam. Wszystko przez to, że mama zadzwoniła i powiedziała, że mój "super" brat Sebastian jechał po pijanemu i miał wypadek. Na szczęście nic mu nie jest, ale to już nie pierwszy raz kiedy taki jedzie. Dobrze wie jakie są tego konsekwencje, a on wciąż swoje. Raz przecież mało co kogoś by nie zabił.
-Przykro mi... Masz może numer do Kain'a?
-Mam, czemu pytasz?
-Chyba z nim pogadam o tym wypadku. Wie, że Anita żyje, bo pamiętasz Wojtek mówił, że widział ją razem z nim w sklepie. Może coś wie...Oby. Zadzwonię do niego wieczorem.
-Zaprosimy Justynę? Dawno się z nią nie widziałam.
-Jasne. Zadzwonię do niej.
***
Jak przyjechała Justyna opowiedziałyśmy sobie wszystko co się wydarzyło ostatnio. Gdy Justyna wyszła z pokoju zaczął dzwonić jej telefon. Ciekawość mnie zeżarła i zobaczyłam kto dzwoni. Na wyświetlaczu było napisane "Grześ :*". Czyżby chodziło o Dziamasa?? Na pewno. Ale ona jest z Michałem...
-Justyna, sory, ale spojrzałam kto dzwoni i... Czy to Dziamas?
-Co? Nie... Gdzie tam...-Powiedziała przy czym zrobiła się cała czerwona.
-Justyna.. A Michał?-Zapytała Natalia.
-Wiem... Ale ja kocham ich obydwóch..
-Wiem jak będzie się czuł któryś z nich jak się o tym dowie...-Oznajmiłam.
Więcej o tym nie rozmawialiśmy. Teraz sobie leże i nie mogę zasnąć. Jest już po 12 w nocy... Wieczorem rozmawiałam z Kaim'em. Nie wspominałam o tej zdradzie. Powiedział on to samo co Wojtek. Postanowiłam następnego dnia jechać do Łoza i go przeprosić. Kurde! Najpierw mogłam zadzwonić do Kain'a. 
Cieszę się, że nikt z fanów Afromental nie wie, że ..jestem ?.z Wojtkiem. O Tomku i Natalii już wiadomo. Całkiem przypadkiem to doszło do prasy.. W końcu udało mi się zasnąć. Rano od razu pojechałam do domu. Wojtka nie było.. Pojechałam wiec na plan filmowy. Nie długo ostatnie zdjęcia i nareszcie koniec. Jednak nie za bardzo aktorstwo jest fajne. Jak na wieczór wróciłam do domu Łozo cieszył się na mój widok. Przeprosiłam go, że mu nie wierzyłam i wszystko jest dobrze. Nagle przypomniało mi się, że pierścionek jest u Tomsona. Postanowiłam pojechać po niego jutro. Wyszliśmy sobie z Wojtkiem na spacer. Chodziliśmy trzymając się za ręce i oglądaliśmy zachód słońca.
-A myślałem, że Anita to porządna dziewczyna.-Powiedział Łozo.
-Ciekawe dlaczego tak powiedziała. I w ogóle to jak bardzo musiał być natrętny ten facet skoro zrobiła coś.
-No... Yym, a gdzie masz pierścionek?
-Został u..w torbie mam.
Nic nie mówiłam, że u Tomka. Może to i lepiej, bo mógłby sobie pomyśleć, że szukałam u niego pocieszenia czy coś. Wieczór był bardzo romantyczny..
Gdy się obudziłam Wojtek przyniósł mi śniadanie do łóżka. Postanowiliśmy bardzo dbać o swój związek. Było fajnie, potem razem pojechaliśmy kupić Justynie i Michałowi prezent na ślub. Gdy już wybraliśmy, on pojechał do Barona, a ja zostałam pod pretekstem kupienia sobie sukienki. Poszłam do Tomka. Sukienkę kupiłam już dawno o czym Wojtek nie wiedział.
Tomek ucieszył się na mój widok, oddał mi pierścionek i pojechaliśmy sobie na kawę. Gdy wyszliśmy spotkaliśmy przed wejściem Lajana. Nie był w dobrym humorze. Zabrał Tomka na bok, coś mu powiedział, dał mu jakąś gazetę i poszedł. Tomson miał smutną i zdenerwowaną minę. Usiadł obok mnie, podał mi gazetę i przeklną. to co zobaczyłam na pierwszej stronie. Zszokowało mnie to jeszcze bardziej niż go.

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 18

Wracając do domu myślałam o Tomsonie... Przez ostatni czas nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Zapewne się odkochał. Życzę mu szczęścia z Natalią. Te przemyślenia skończyły się przez nagłe zatrzymanie samochodu.
-Czemu się zatrzymaliśmy?-Zapytałam Wojtka.
-Wychodź, szybko.-Powiedział wychodząc z auta.
Zaczął biec w stronę przeciwną niż dom. Burza nagle ucichła.
-Gdzie biegniesz?-Krzyknęłam i zaczęłam biec za nim.-Nie chce tu zostać sama. .... A samochód?
Łozo nic nie odpowiedział. Przy najbliższym zakręcie skręcił. Za nic nie mogłam go dogonić. Jak również skręciłam zauważyłam, że przed Wojtkiem ktoś ucieka. Zatrzymałam się, bo złapała mnie straszna kolka. Zaczęłam sobie powoli iść. Wojtek w końcu dogonił tego kogoś. Nie słyszałam o czym rozmawiają, byłam za daleko. Zaczęłam biec truchtem. Gdy zaczęłam już słyszeć rozmowę przestałam biec, szłam. Słyszałam jak Wojtek mówił coś takiego: "Po co to zrobiłaś? Na co ci to było?". Strasznie mnie ciekawiło kto to.
-Wojtek?-Powiedziałam dość głośno, aby mógł usłyszeć.
Odwrócił głowę i zaczął do mnie iść, ale zaraz sobie przypomniał o tam tej kobiecie i złapał ja za rękę. Stawiała ona jednak wielki opór, więc Wojtek wziął ja na ręce.
Kto to może być? Może jakaś jego była dziewczyna, która uciekła od niego bez słowa? Te pytania, które jej zadawał pasowały by do tego. Gdy do mnie doszli, dziewczyna zasłaniała twarz.
-Kto to?-Zapytałam cicho Wojtka wskazując na nią palcem.
Nie odpowiedział nic. Zabrał jej ręce, którymi zasłaniała twarz, a ona spuściła głowę w dół i jej włosy jeszcze bardziej kryły jej twarz. Spojrzałam na jej bransoletkę. Były identyczna jak moja, Anity i Natalii. Kiedyś kupiłyśmy sobie takie na znak naszej przyjaźni... Anita? Nie, ona nie żyje. A zresztą każdy może mieć taką bransoletkę.
-Anita uspokój się!-Powiedział Wojtek.
-Anita?-Zapytałam.
Podniosła głowa i spojrzała na mnie smutną miną.
-To ja idę do samochodu. Wy sobie pogadajcie, a ja tu zaraz podjadę. A... i Anita, masz jej wszystko powiedzieć.-Oznajmił Łozo i się uśmiechnął.
-Anita-Powiedziałam i mocno ją do siebie przytuliłam.-Co masz mi powiedzieć?-Zapytałam nie zwracając uwagi na to, że nie dawno byłam na jej pogrzebie.
-Magda... Ten wypadek był upozorowany..
-Słucham?? Ale czemu?
-Nie mogłam wytrzymać, bo... Łozo cie zdradził ze mną.
To mnie zamurowało. Wojtek mnie zdradził?
-Z tobą? Jak mogłaś?-Powiedziałam, odepchnęłam Anitę tak mocno, że się przewróciła i uciekłam.
Poszłam taką drogą, żeby nie spotkać Łoza. Wyłączyłam telefon.
Dopiero co mi się oświadczył... Ale nic mi tu nie pasuje... Wojtek chciał, żeby mi Anita to powiedziała? Jak szedł do samochodu i powiedział, żeby mi wszystko powiedziała to się szczerze, mocno uśmiechnął. Ale przecież dziś mi się oświadczył. Może Anita skłamała? Ale po co? To wszystko jest takie dziwne... Zajdę do Natalii, żeby mnie odwiozła do domu. Podeszłam do furtki bloku i zaczęłam dzwonić. Nikt nie odbierał. Chyba nie ma jej w domu. To będę musiała wracać na piechotę. Nagle podjechał bardzo fajny samochód, z którego wyszedł Tomson.
-O, Magda. A co tutaj robisz?
-Szłam do Natalii, ale najwyraźniej nie ma.
-Nie ma, bo jest u mnie.
-A szkoda. ... To ja...
-Jedziesz ze mną? Posiedzimy sobie w trójkę.
"Będę wam tylko przeszkadzała"-Pomyślałam i powiedziałam:
-Jasne.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
-Właściwie to co ty tutaj robisz o tej porze?-Zapytał.
-A ty?
-Ja pierwszy spytałem.-Uśmiechnął się i dodał-Nie powinnaś być teraz z Łozem?
-Pokłóciliśmy się. A skąd wiesz, że miałam z nim teraz być?
-Mówił mi, że się ... oświadczy.
-A , tak, oświadczył się.
-Fajnie..-Spojrzał na pierścionek i pobladł.-A o co...
-A ty co tutaj robiłeś?-Weszłam mu w słowo, bo nie chciałam gadać o mnie i Wojtku.
-Jechałem do sklepu-Uśmiechnął się.
-Yyy.-Rozejrzałam-Nic nie kupiłeś?
-Nie było tego co chciałem.
-Jak tam się ci układa z Natalią?
-Dobrze. A ta wasza kłótnia to mam nadzieje, że o jakąś drobnostkę? Szkoda by było jak by jednak chodziło o coś ważniejszego. Dopiero ci się oświadczył.
-...Będziemy musieli na razie od siebie odpocząć-Powiedziałam zdejmując pierścionek.
-Aż tak źle?
-No... Mogę go na razie tu zostawić?
-Tak. Włóż do tej szafeczki. Nie powiesz mi o co poszło?
-Nie mam ochoty na razie z nikim o tym gadać. Odwieziesz mnie jednak do domu?
-Nie ma mowy. To znaczy powinnaś sobie wszystko wytłumaczyć z Łozem, ale obiecałaś pojechać do mnie.
-Obiecałam? Haha.
-A w ogóle to już jesteśmy.
Gdy weszliśmy do Natalia się ucieszyła, że przyszłam, ale było po niej widać, że jest strasznie zdenerwowana.. Nie chciała powiedzieć co się stało, ale stwierdziła, że pojedzie do domu. Zapytałam się czy mnie odwiezie, ale się nie zgodziła. Zawsze się zgadzała. Musiało stać się co na prawdę strasznego. Gdy Nati pojechała zostałam sama z Tomkiem, który nie chciał mnie również odwieść do domu. Obejrzeliśmy jakiś śmieszny film i poszłam spać. Ja spałam w sypialni, a Tomek na kanapie w salonie. Uparł się, że nie będę spała na kanapie. Gdy się obudziłam przypomniałam sobie, że mój samochód stoi pod restauracją. Zjedliśmy śniadanie i Tomek odwiózł mnie do samochodu. Tam się pożegnaliśmy. Dał buziaka w policzek, ale on nic nie znaczył, bo Tomson wita się i żegna tak z prawie wszystkimi bliskimi mu kobietami. Jestem jego najlepszą przyjaciółką. Tak mi powiedział. Cieszę się, że mam jednak ten dobry kontakt. Teraz czeka mnie rozmowa z Wojtkiem.