poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 45

***
Tomson
*Kilkanaście dni później.
-Wprowadź się do mnie.-powiedziałem do Magdy trzymając ją za ramiona.
-Po co?
Nie chce się do tego przyznawać, ale chyby chcę ją po prostu pilnować.
-Bo chcę mieć cię blisko siebie.-odparłem.
-Przemyślę to i dam ci znać. Zobaczymy się jutro, bo teraz muszę lecieć.
Puściłem ją i pozwoliłem iść. 
-A gdzie idziesz?-rzuciłem szybko.
-Do Justyny.
Pocałowała mnie i odkręcając się przeżuciła swoje długie brąz włosy na drugie ramię. Zaraz zniknęła mi z oczu. Zostawiła mnie samego w kawiarni. Oby się zgodziła na wspólne mieszkanie. Bo tak to przecież nie mam pojęcia co robi gdy mnie nie ma. Zresztą, co ja mówię. Zachowuję się jakbym był mega zazdrosny, może niedługo to nawet nie będę jej pozwałał wyjść na kawę. Nie chcę być taki. 
Zostawiłem na stoliku kasę. Wychodząc złapałem kluczyki i popędziłem do samochodu. Nie mogłem uwolnić się od myśli związanych z Magdą. A jeśli Wozz mówi prawdę, że ona mnie okłamuje. Może właśnie teraz nie poszła do Justyny tylko do jakiegoś faceta. Siedząc bezczynnie w aucie wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do Dziamasa.
-Siema, stary. Co robisz?
-Nie mogę gadać. Jestem z Justyną w kinie. Oddzwonię.
-Aa, sory, a jest może z wami Magda?
-Nie, a co?
-Nie, nic. Już nie przeszkadzam, na razie.
Więc pierwszy krok do przyznania sobie racji.. Cholera.
***
Łozo
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Pewnie Magda już przyszła. Podszedłem i otworzyłem.
-Czeeść.-wyciągnęła zza pleców butelkę wina.
-Fajnie, że przyszłaś. Wejdź.
-Weźmiesz??
-Jasne.-wyszłem z butelką do kuchni i wróciłem z otwartą.-Rozgość się.
-Dzięki.
Wyjąłem dwa kieliszki i wlałem wino.
-Oglądam jakiś film?-rzuciła.
-Co proponujesz?
-Trzy metry nad niebem.
-Okej.

*Podczas filmu.
Siedzi obok mnie i chyba coś planuje. Przysunęła się tak blisko, że nasze kolana się dotykały. Wiedziałem. Nagle mnie przytuliła. Nie zaareagowałem. Wyjąłem telefon i tak, żeby nie widziała napisałem SMSa do Tomsona:
"Wpadnij dzisiaj do mnie, tak za godzinę.".
Przez następne pół godziny siedziała wtulona we mnie.
-Jak ci się podoba film?-zapytałem.
-Bardzo romantyczny. Lubię takie.
-A, no to fajnie.
-Czy ty mnie kochasz?
-Co o za pytanie?
-Bo ja ciebie tak.-chciała mnie pocałować, ale gwałtownie wstałem.
-Za dużo wypiłaś.
-Może ja lepiej już pójdę.
-Też tak sądzę.
Zabrała torebkę i wyszła. Odetchnąłem. Wyłączyłem film i ogranąłem trochę mieszkanie. Zaraz był u mnie Tomek.
-Po co chciałeś się ze mna spotkać?-rzucił.
-A tak po prostu. Ostatnio mało się widujemy, tyle co na próbach i koncertach.-uśmiechnął się.
-Była dzisiaj u ciebie może Magda?
-No dobra, właśnie o tym chciałem pogadać.
-Więc była...
-Bo ja chce ci udowodnić, że cie nie kocha.-pokręcił przecząco głową.-Wyznała mi dzisiaj miłość.
-Wojtek, ty jesteś po prostu zazdrosny...
-Wcale nie. Ona jest po prostu strasznie nie wierna..Nie chce żeby cię zraniła.
-Teraz to ty mnie ranisz. Po co się z nią spotykasz?
-Bo chcę ją złamać i udowodnić...
-Rozkochujesz ją tak w sobie.-przerwał mi.
Wstał i wyszedł. On ma racje, gdybym się z nią nie spotykał to by wszystko pewnie było dobrze.
***
Magda
Siedziałam na kanapie i oglądałam telewizje, kiedy do domu bez pukania wkroczył Tomson ze zniesmaczoną miną.
-Ooo, hej, Tomek. Co tu robisz?-zapytałam
-A tak do Ciebie wpadłem.-usiadł obok mnie i pocałował.
-To miłe.
-A gdzie dzisiaj byłaś?
-Mówiłam ci, że spotkałam się z Justyną.
-A no tak...A co robiłyście?
-Na zakupach byłyśmy, ale nic sobie nie kupiłam. A czemu mnie tak o to wypytujesz?
-Nie mogę porozmawiać ze swoją dziewczyną o tym co dzisiaj robiła?
-Możesz, możesz.-odparłam i pocałowała go w usta.
Po chwili jakby namysłu odsunął się. 
-Ja jednak będę leciał.
-Czemu? Dopiero przyszedłeś... Zostań.
-Nie, muszę iść.
-Okeej... To do jutra.
A jeśli on się czegoś domyśla. Wiem, że źle robię. Już tak nie mogę... Jutro z nim zerwę.

*Następnego dnia.
Obudziłam się dość późno. Gdy tylko zdążyłam się ogarnąć przyjechał do mnie Tomson, bez żadnej zapowiedzi.
Usiedliśmy w salonie.
-Musimy porozmawiać.-usmiechnął się.
-Zdecydowałaś się, żeby ze mną zamieszkać?
-Nie. To koniec.
-Znowu?
-Ale teraz na prawdę to koniec.-posmutniał.
-Masz innego.
-Eh... To nie tak. I tak nam się nie układało.-zrobił zdziwnioną minę.-Nie chcę już o tym gadać. Proszę, wyjdź.
Bez słowa wstał i wyszedł.
***
Tomson
Więc jednak go kocha... Nie układało nam sie...? Kochała go od początku. Myślałem idąc do swojego samochodu. Odejchałem kawałek tak, aby mnie nie widziała. Czekałem około 10 minut, kiedy dostałem SMSa od Wozza:
"Uwierz, nie wiem co ci powie tym razem, ale jest ze mną umówiona...".
Gdy tylko go odczytałem zauważyłem ją wychodzącą z podwórka. Wsiadła w samochód i pojechała, a ja za nią. Dojechaliśmy do galerii. Szłem za nią do samego miejsca spotkania z Wojtka. Łozo od razu mnie zauważył, a Magda odkręcona do mnie tyłem nawet nic nie podejrzewała.
"Robię to dla ciebie, jak wstanę do szybko podejdź." napisał właśnie do mnie Wozzo. Kiwnąłem głową, kiedy na mnie zerknął. Zrobiłem to o co poprosił. Idąc do nich widziałem zdziwnie i zarazem nie zrozumienie w wyrazie twarzy Magdy. Podszedłem.
-Zranione serce nigdy się nie zrasta.-powiedział do niej.
-Że co?-odprała.
Zostawiając ją samą wyszliśmy z galerii.
-Dzięki.
-Czego nie robi się dla przyjaciół. A teraz idź.
-Gdzie?-zapytałem.
-Wiesz gdzie. Wiem, że nie jest ci obojętna. Teraz kiedy jesteś już wolny możesz jej to powiedzieć.
***
Natalia
Właśnie usypiałam Amelkę, kiedy ktoś wtargnął do domu. Przesztraszyłam się, bo myślałam, że to Dawid. Zostawiłam córkę w pokoju i wyszłam do salonu.
-Tomek? Co ty tu robisz?
-Kocham cię.-podchodząc powiedział i pocałował mnie w usta.
-Ja ciebe też.-uśmiechnęłam się.-A Magda?
-Magda? Jej już nie ma w naszym życiu.
***
Magda
Wyszłam rozzłoszczona z galerii, przed którą stał Wojtek.
-Co ty robisz..?
-Mówiłem ci. A w ogóle to wszystko sobie przypomniałem. Jak mogłaś mi coś takiego zrobić?
-No.. Za kochałam się po prostu.
-A teraz raptem za mną zatęskniłaś, co? Ty złamałaś mi serce ja tobie. Szczere dzięki, że to wszystko się skończyło. Dwa lata mam przez ciebie stracone. Musze poprawić kontakt z Tomsone. Eh... Najlepiej będzie jak w nie będziesz się nam pokazywała na oczy...
-Jak możesz tak mówić..? 
Chciał odejść, ale zatrzymałam go słowami:
-Ty wciąż mnie kochasz...
-Kocham.
-To czemu to robisz?
-Kocham, ale mnie zraniłaś, a to boli.-Ciekawe czy kiedykolwiek się zobaczymy...-A ty czemu mnie zdradziłaś? Przecież mnie kochałaś...-westchnęłam.-No właśnie. Na razie.
Odszedł. Gwałtownie się rozpłakałam. Szybko pojechałam do domu. Spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam do Kołobrzegu.

-------------------
To jest koniec tego opowiadania... Ale może zacznę pisać tutaj kolejne, również o Afromental. Całkiem inną historie. Tej to jest ewidentny koniec, dziękuje.

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 44

***
Magda
Weszliśmy przytuleni do mieszkania. Tomek się trochę zmieszał widząc Natalię, albo mi się tylko wydawało. Szybko złapał małą i zaczął się z nią bawić.
-Fajnie, że się pogodziliście.-powiedziała Natalia.
-Też się cieszymy.-odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Wiecie co, my już będziemy leciały.
-Czemu?-rzucił Tomek.-Chciałem pobawić się jeszcze z Amelią.
-Na prawdę, musimy iść.
Tomek oddał córkę Natalce i wyszły. Zrobił się smutny. Rozumiem go. Tak mało się widują. Posiedzieliśmy chwile w ciszy, kiedy wstał i powiedział:
-Zapomniałem, ale muszę iść, bo ... mam .. próbę, tak próbę.
-Szkoda...-westchnęłam.
-Ej, mała. Jutro się znowu zobaczymy.-pocałował mnie i wyszedł.
No i zostałam sama. Chyba wezmę się za naukę tekstu do tego filmu... Mało co bym o nim zapomniała. Kornel się nie odzywa, ale jest spoko. Kurczę, tylko gdzie ja go posiałam? W torbie nie ma, w szafce obok łóżka nie ma, pod łóżkiem nie ma. 'Zaraz', zajrzałam spowrotem pod łóżko, leży tam jakaś karteczka. Chciałam ja wyjąć, ale była za daleko, dlatego musiałam się dalej wsunąć. Jest, mam ją. Nagle usłyszałam dzwoniący telefon, chciałam go szybko odebrać, ale jak wstawałam to uderzyłam się w głowę. Trzymając rękę w miejscu bólu sięgnęłam po komórkę.
-Halo?-zapytałam obolałym głosem.
-Jednak nie mam tej próby i chciałem się z tobą zobaczyć. Już się stęskniłem, a w ogóle uważam, ze powinniśmy spędzać ze sobą więcej czasu, co ty na to?-powiedział Tomson.
-Tak, tak. Też tak uważam, więc co robimy?
-Zabieram cię do takiego fajnego klubu. Całe Afro jedzie, zabierają swoje dziewczyny. Będzie fajnie.
-Aaa, spoko. To za jakieś 30 minut?
-Okej, podjadę za 30 minut.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i poleciałam do łazienki. Chciałam sprawdzić czy mi może krew nie leci, ale na szczęście nie. Zanim zaczęłam się szykować wróciłam do sypialni po tę karteczkę. Był na niej numer Tomka. Jejku... Pamiętam jak mi ją dał. To było tak dawno, ale skąd ona się tu wzięła? Przecież wtedy mieszkałam z Wozzem, gdzie indziej. Wyrzuciłam ją do śmieci i poszłam do szafy. W co ja mam się niby ubrać? Dlaczego kobiety mają z tym problem...? Hmm, chyba najlepszym rozwiązaniem będzie ta sukienka. Kurczę, ale ta sukienka jest od Wojtka... Oj tam, założę ją. Na pewno przez głupią sukienkę nie przypomni sobie całej historii naszego zerwania. Przeszłam do łazienki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Ostatnio je zaniedbałam i są okropne. Uczesałam je na bok i użyłam lokówki. Udało mi się, mam teraz śliczne loki na głowie. Wróciłam po buty, spakowałam torebkę i usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem podeszłam i otworzyłam. Tak jak się spodziewałam stał tam Tomek. Uśmiechnęłam się do niego.
-Wow, Madzia, ślicznie wyglądasz.-przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-Dzięki, idziemy?
-Tak.

*W klubie
Podczas krótkiej przerwy po kilku tańcach z Tomkiem, zostałam poproszona do tańca przez Śniadego. Przetańczyliśmy kilka piosenek i usiedliśmy razem przy barze. Bardzo dobrze i długo razem nam się gadało przy drinkach. Doszli nawet do tematu: gotowanie.
-Moim specjałem jest czekoladowy placek.-powiedział Bartek i szeroko się uśmiechnął.
-Serio? Bo moim też.-zaśmialiśmy się.
-Ciekawe, który lepszy...-odparł zamyślony.
-Robimy konkursik? Zrobimy po takim jednym cieście i przyniesiemy jutro na wieczór do...
-Na przykład Domu Pracy Twórczej.-przerwał mi.
-No właśnie, wybierzemy jakieś 'jury' i wybiorą lepszy. Zgoda?-podałam rękę jakby do zakładu.
-Oczywiście.-uścisnął moją dłoń.-To do jutra.
-Ale poczekaj.
-Co?
-O której się spotykamy?
-Może być o 19:00?
-Jak najbardziej.-odpowiedziałam i rozeszliśmy się.
***
Łozo
Zobaczyłem, że Magda właśnie odeszła od baru i kieruje się w stronę Tomka. Szybko do niej podszedłem.
-Zatańczysz?-rzuciłem.
-Jasne.-uśmiechnęła się do mnie.
Poszliśmy na środek parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Ma na sobie śliczną sukienkę. Skądś ją kojarzże... Pamiętam, ode mnie ją dostała, w dzień zaręczyn. W tym momencie przypomniałem sobie wszystko co wydarzyło się przed wypadkiem. Czyli dziewczyna, z którą teraz tańca zdradziła mnie z najlepszym kumplem.
-Coś się stało? W mgnieniu oka zrobiłeś się jakiś blady.-zapytała nie przestawiając tańczyć.
-Nie, tylko ci się wydaje. Idziemy do baru?
-Okej...
Usiedliśmy przy obcych ludziach i zaczęliśmy pić drink za drinkiem. Ja przestałem, a ona piła dalej. Nie chciałem się upić i nie chciałem jej upić, ale niestety nie udało mi się jej powstrzymać. Zaraz była całkiem pijana. 
-Choodź, zatańczymy.-powiedziała.
-Nie, dzięki. idź sama.
Wzruszyła ramiona i poszła. Skoro przed wypadkiem razem z Tomsonem byliśmy kumpli to im to najwyraźniej wybaczyłem... Nie wiedzą, że sobie to przypomniałem i może lepiej będzie jak się nie dowiedzą. Być może znowu byśmy się pokłócili, a przecież w Opolu obiecaliśmy sobie nie zniszczyć naszej przyjaźni przez jakąkolwiek kobietę. Spróbuje wytrzymać... Chociaż jak o tym myślę to boli jak cholera. Odkręciłem się w stronę parkietu i zobaczyłem, że w moją stronę idzie Magda. Złapała mnie za rękę i pociągnęłam w jakiś kąt. Przytuliła mnie i zaczęła namiętnie całować w usta. Oderwałem się.
-Magda, co ty robisz?-spojrzała na mnie zdziwiona.-Jesteś totalnie pijana, odwiozę cię do domu.-wzruszyła ramionami i poszła spowrotem na parkiet.
Złapałem ją za nadgarstek i wyciągnąłem z klubu. Zaprowadziłem ją pod swój samochód. Wyrwała się i weszła do auta trzaskając za sobą drzwiami. Podczas drogi się do mnie nie odzywała, a pod koniec nawet zasnęła. Kiedy dotarliśmy na miejsce. Nie chciałem jej budzić, więc wziął ją na ręce i zaniosłem pod blok. Pod drzwiami się rozbudziła. To dobrze, bo przecież nie znałem kodu.
-Nie będę z tobą wchodził.-kiwnęła głową.-Tylko zamknij drzwi na klucz.-znowu kiwnęła głową.
Oparła się o nie. Zostawiłem ją tak i odszedłem do samochodu. Odwróciłem się, wciąż tam stała. Patrzyła na mnie zdziwiona. Nie rozumiem jej.
-Ale ja nie wiem, gdzie jest moje mieszkanie.-krzyknęła zaspanym głosem.
Wróciłem do niej. Wbiła kod i weszliśmy. Zaprowadziłem ją do jej drzwi.
-Dziękuje.-powiedziała i przytuliła się do mnie.
-Nie ma sprawy.
Staliśmy tak kilka minut, aż powiedziałem:
-Magda, ja będę już spadał.
Nic nie odpowiedziała. Puściłem ją i zobaczyłem, że ona zasnęła. Wygrzebałem z jej torebki kluczyki i weszliśmy do mieszkania. Zaprowadziłem ją do sypialni i położyłem na łóżku. Wyszedłem na korytarz i zamknąłem drzwi od zewnątrz po czym wsunąłem klucz do środa pod drzwiami.

*W klubie
-Tomek możesz na słówko?-zapytałem.
-Jasne. Co jest?
-Magda...
-Właśnie, gdzie ona jest?-przerwał mi.
-Zawiozłem ją do mieszkania, jest pijana.
-Aaa...-zrobił smutną minkę.
-Ej.-szturchnąłem go w ramie.-Ona się do mnie przystawiała.-spojrzał na mnie z lekkim uśmieszkiem, jakby nie dowierzał.-Na prawdę.
-Weś, sam jesteś pijany, opanuj się.-odkręcając się pomachał przecząco głową i machnął ręką.
-Ja, pijany?
Muszę mu to jakoś udowodnić...
***
Magda
Kiedy obudziłam się rano strasznie bolała mnie głowa. Wstałam i poszłam do kuchni wziąć sobie jakiegoś proszka przeciwbólowego. Kiedy z niej wychodziłam zauważyłam pod drzwiami wejściowymi klucze. Nie mam pojęcia jak one się tu znalazły. Nic nie pamiętam. Od kiedy byłam z Łozem przy barze. Dzisiaj muszę upiec ciasto... Tak mi się nie chce, ale muszę wygrać. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Gdy wyszłam związałam wczorajsze loki w wysokiego kucyka i założyłam krótkie spodenki z bokserką. Przeszłam do sypialni po telefon. Ku mojemu zdziwieniu na na parapecie wypatrzyłam swój scenariusz... Zabrałam go stamtąd do kuchni. Jest godzina 11:00. Muszę jeszcze skoczyć na zakupy po wszystkie produkty. Zajrzałam do szafek i od razu znalazłam swój przepis.

*Wieczorem, pod Domem Pracy Twórczej
Wchodząc na podwórko za Tomsonem zadzwonił mi telefon.
-Trzymaj.-oddałam ciasto Tomkowi, który wszedł do środa, a ja zostałam i odebrałam.
-Tak?
-Z tej strony Kornel.
-Czemu dzwonisz z obcego numeru?
-Nie ważne, chciałem ci powiedzieć, że filmu nie będzie.
-Co? Czemu?
-Zrezygnowaliśmy, na razie.-rozłączył się.
To było dziwne, ale co się będę przejmowała. Szybko pobiegłam do domu.
-Witam, witam.-powiedziałam.
-No, nareszcie jesteś.
W środku było całe Afro z Natalia i Justyną. Cisato Bartka stało obok mojego na ladzie w kuchni.
-To jak to dokładnie robimy?-zapytałam Śniadego.-Wybierzemy jedną osobę, która zadecyduje?
-No dobra. ktoś chce?
-Ja!-krzyknęła Justyna i podleciała do ciast.
Spróbowała po gryzie każdego. Wszyscy patrzyli na nią z pytającą miną.
-Obydwa są pyszne, nie potrafiłabym wybrać.
-Justynaa.-powiedział Dziamas.-Ja spróbuje ... To według mnie Śniadulka.
Bartek spojrzał na mnie z taką miną jakby chciał powiedzieć: "Haha, przegrałaś". Ale nie zrobił tego. Do placków podszedł Tomson i po spróbowaniu stwierdził, ze moje jest lepsze. Teraz ja spojrzałam na Bartka takim wzrokiem.
-Dobra, dobra. A może po prostu każdy dostanie kawałek obojętnie jakiego i nie będzie żadnego konkursu, co?-zaproponował Wozzo.
-No dobra.-odparliśmy oboje w tym samym momencie i się zaśmialiśmy.
Cały wieczór bawiliśmy się w Domu Pracy Twórczej.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 43

***
Magda
Siedziałam na ławce do występu chłopaków. Kiedy zobaczyłam Tomsona zaczęłam mieć jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ja go na prawdę kocham. Boję się, że gdybym do niego poszła on by mi tego i tak nie wybaczył. Złamałam mu serce. Jestem okropna. Wojtkowi też serce złamałam. Nie chce już o tym myśleć, ale nie mogę przestać... Gdy tylko wrócę do Warszawy muszę się wyżalić Natalii. Gdyby nie strata pamięci Wozza było by inaczej... O nie, a teraz wyrzuty sumienia za ten wypadek, gdyby nie ja. Muszę stąd iść...
Wstałam i wyszłam z parku. Chłopaków już nie widziałam. Słychać było tylko piosenkę, którą wykonywali. Przeszłam kawałek drogi na piechotę, ale zaczęło się robić chłodno i ciemno. Zatrzymałam szybko jedną taksówkę i poprosiłam o dojazd na peron. Zanim dojechaliśmy zrobiło się naprawdę ciemno. Oparłam głowę o szybę na zewnątrz zaczął padać deszcz. Wielkie krople uderzały o szybę, a potem spływały zostawiając po sobie ślad ścieżki.
-Niech pan się zatrzyma!-krzyknęłam.
Ten zaczął hamować z piskiem opon. Dałam mu szybko 10 złoty i wybiegłam z samochodu. Biegłam w przeciwną stronę niż peron. Deszcze łaskotał moje gołe plecy. Zatrzymałam się i zdjęłam buty, które potem trzymałam w ręku. Lepiej mi się biegło boso. Ta mżawka przeobraziła się w ulewę. Grzmiało i się błyskało. Zapowiadała się na prawdę wielka burza. Z daleka widziałam, że wszyscy zaczęli uciekać z placu. To był koniec dzisiejszego festiwalu. Mam nadzieje, że chłopaki jeszcze nie odjechali. Przyśpieszyłam ile mogłam. Dobiegłam do jakiegoś budynku, który znajdywał się przy placu. Chciałam go minąć, ale przy drzwiach stali Wozzo i Tomson. Szybko się wróciłam i schowałam się za ścianą, tak by mnie nie widzieli. Trochę słyszałam ich rozmowę.
-Ja i Magda to koniec.-powiedział Tomek.
-Przyrzeknijmy sobie, że już nigdy żadna kobieta nie zniszczy naszej przyjaźni.
-Jestem za.
Wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam, że zrobili sobie niedźwiadka. Jakie słodkie. Schowałam się spowrotem. Deszcz lał, a my staliśmy przy jakimś budyneczku. Nagle burza rozpętała się jeszcze bardziej. Postanowiłam, że wyjdę do nich i zagadam. Wyszłam z kryjówki, ale ich nie było. Rozejrzałam się dookoła. Byłam sama na jakimś placu podczas burzy. Założyłam buty i zaczęłam iść w stronę peronu. Ulice były puste. Byłam po prostu sama. Nagle usłyszałam, że coś jedzie. Obejrzałam się i zobaczyłam, że to bus chłopaków, którzy ... właśnie mnie minęli. Pewnie w ogóle mnie nie dostrzegli, bo jest bardzo ciemno i ta burza. Zaczęłam za nimi biec i wołać. Bez skutku. Skręcili w najbliższy zakręt i całkowicie zniknęli mi z oczu. Zostałam sama, nie wiem gdzie. Zaczęłam iść tam, gdzie skręcili chłopcy. Może mnie to gdzieś doprowadzi. Na szczęście za chwile złapałam jakąś taksówkę. Wsiadłam i pojechałam na peron.
Najbliższy pociąg, który mógłby mnie zabrać do Warszawy jest za dwie godziny. Podeszłam do jednej z ławek. Zanim usiadłam przejechałam po nią chusteczką. Sucha. Mogę spokojnie usiąść.

*Dwa dni potem, Warszawa.
-Wszystko się pochrzaniło... -powiedziałam do Natalii.-Po co ja jechałam do tego Opola? Teraz już nie będzie jak dawniej. 
-Wiem, że zrobiłaś to pod wpływem emocji, ale może to wszystko przez to, że nie będziesz mogła mieć dzieci?
-Może i tak. Co ja teraz się będę zamartwiała? Jak Tomson by się o tym dowiedział to i tak by mnie zostawił.-otarłam łzy.
-Tomek nie jest taki...
-Ale nie wiem jak by zareagował.-w tej chwili usłyszałyśmy płacz Amelki z pokoju obok.
Natalia wstała i wyszła do niej. Ja zostałam sama w salonie zużywając kolejną chusteczkę.
-Ja już będę leciała, mam ochotę pobyć sama.-krzyknęłam i wyszłam.
***
Natalia
-Ja już będę leciała, mam ochotę pobyć sama.-krzyknęła i wyszła. 
Odłożyłam śpiącą Amelkę do kojca. Szkoda mi Magdy. Usiadłam i głębiej zaczęłam myśleć o tym wszystkich. Nagle zadzwonił mi telefon. To był Tomek. 
-Tak?
 -Semka, mogę wpaść? Mam coś dla Amelki.
-Jasne.
-Jestem w okolicy to zaraz będę.
-Okej, super.
-To do zobaczenia.
Przeszłam do kuchni, po drodze zachodząc do salonu pozbierać wszystkie chusteczki Magdy. Poprawiłam swoje długie, jasne włosy i wstawiłam wodę na herbatę. Za kilka minut usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko je otworzyłam.
-Siemka.-rzuciłam do Tomsona.
-Cześć.. Jest może Magda?
-Nie. A czemu pytasz?-wpuściłam go do środka.
-Pewnie ci opowiadała o naszym zerwaniu... Po prostu nie mam ochoty się z nią widywać. To było bardzo dziwne. Wiesz dlaczego to zrobiła?
Nie wiedziałam, czy mam mu powiedzieć prawdę czy skłamać. Chciałabym aby byli razem, ale nie wiedziałam jak postąpić.
-Ona sama dokładnie nie wie... Amelka na razie śpi. Poczekasz aż się obudzi?
-Tak, mam dla niej tego miśka. Chciałem jej go osobiście dać.
-Dobra.-weszliśmy do kuchni. Woda zaczęła się gotować.-Herbata czy kawa?
-Herbatę. Ale jak to sama nie wie?
-No po prostu. Ale w ogóle to przecież ty z nią zerwałeś.
-Ja?
-No, ona się w końcu nie odzywała.
-Ja nic takiego nie mówiłem, Magda oddała mi pierścionek. Jak dla mnie to oznaka zerwania.-zadzwonił mu telefon.-Sory na chwilę.-wyszedł do salonu.
-Spoko.-postawiłam dwie herbaty na stole i usiadłam.
***
Tomson
Zadzwonił do mnie Dziamas. Czego on może teraz ode chcieć?
-Co jest?
-Słyszałem o waszym zerwaniu.
-I co? Sory, ale nie chce żadnej przykrości.
-Nie o to chodzi. Ja chyba wiem czemu ona z tobą zerwała.
-Czemu?
-Przed przyjazdem do Opola byłem z nią w szpitalu.
-Co? Co się stało?
-Magda poroniła i ...
-Magda była w ciąży?-przerwałem mu.
-Sama też się wtedy o tym dowiedziała. Poroniła i nie może mieć dzieci.
-I to byłby ten powód?-w tej chwili usłyszałem, że ktoś wszedł do mieszkania.
-No tak.
-No nie wiem... Ale dzięki. muszę kończyć, siema.
-Ale Tomek..-rozłączyłem się.
Szybko skończyłem rozmowę, bo usłyszałem krzyk Natalii. Wbiegłem do kuchni i zobaczyłam ją skuloną pod jedną z szafek i płaczącą. na przeciwko niej stał Dawid. Spojrzał na mnie, a potem krzyknął do Natalii:
-Wiedziałem, że mnie zdradzasz! Ale, że z nim?
-Nie zdradzam cię! Zrozum to. Tomek przyszedł do Amelki.
Chciałem podejść do Natki, ale on blokował mi drogę. Dlatego użyłem siły. Pchnąłem go przez co się wywrócił się na podłogę. Złapałem dziewczynę za rękę i wyprowadziłem ją z mieszkania.
-Uciekaj! Ja idę po Amelkę.
Wróciłem i zamknąłem za sobą drzwi na klucz, żeby Dawid nie mógł pobiec za Natalią. Kiedy przebiegałem obok kuchni on rzucił się na mnie i obydwaj wylądowaliśmy na podłodze. Przygniótł mnie i ledwo co mogłem się ruszyć. Złapałem za parasolkę, która stała obok i uderzyłem nią Dawida przez co stracił przytomność. Zrzuciłem go z siebie i szybko pobiegłem po Amelkę, która się obudziła i zaczęła płakać. Wymknęliśmy się z mieszkania. Zabrałem klucz po drodze i zamknąłem drzwi od zewnątrz. Pod ścianą siedziała skulona Natalia. Płakała. Trzymając Amelię na rękach usiadłem obok niej.
-Uderzył cię?-zapytałem. Ona skinęłam na to tylko głową.-Muszę zadzwonić na policję.
-Nie dzwoń.
-Dlaczego? On cie bije.
-Nawet jeśli policja by go złapała to potem by go wypuściła i by do nas wrócił. Ja się go boję...A to.. tylko pogorszy sprawę.
-No dobrze jak wolisz. A teraz zabiorę was do mnie. Zrobię ci zimny okład, zaopiekuje się wami. Masz Amelkę i idź z nią do samochodu, stoi pod furtką ja zaraz dojdę. Dziewczyny zniknęły mi z oczu. Włożyłem klucz do zamka. Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka. Na korytarzu leżał Dawid. Jak można bić swoją kobietę? Zazdrość jest zaskakująca. Mijając go poszedłem po kilka zabawek mojej córy i wyszedłem. W domu nie mam nic czym mógłbym ją zabawić. Nawet nie zadzwonię po karetkę. Niech tu leży. Niby fajny koleś, a tu okazuje się być zwykłym skurwielem. Szybkim tempem znalazłem się przy aucie. Wpuściłem dziewczyny i pojechaliśmy do mnie.

*U mnie
-Proszę.-powiedziałem podając Natalce okład z kostek lodu.
-Dziękuje.-uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłem.
-Pójdę uśpię Amelkę.
Natalka jest super dziewczyną, a ten koleś nie był jej wart. Jak on mógł jej coś takiego zrobić. Aż ręce opadają... Gdyby nie nasza córka to pewnie byśmy całkowicie stracili kontakt. Odłożyłem ją i wróciłem do Natalki. Siedziała na kanapie i ciągle płakała. Gdy zobaczyła lekko się uśmiechnęła. Usiadłem obok niej i mocno przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Spojrzałem na nią. Jej piękne, niebieskie oczy również były we mnie wpatrzone. Przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej i pocałowała w usta. Nie przerywałem tego, bo sam tego pragnąłem. I przez to uświadomiłem sobie, że ona nie jest mi wcale tak obojętna. Wciąż coś do niej czuje.
-Przepraszam.-powiedziała.
-Za co?
-Za ten pocałunek...
-Nie przepraszaj.
-To było głupie, ty kochasz moją najlepszą przyjaciółkę, a ja wyjeżdżam z czymś takim.
Rzeczywiście. Uczucie do Magdy jest silniejsze. Puściłem ją i lekko się odsunąłem.
-Chcesz może coś do picia?
-Mogę wodę?
-Jasne.-wyszedłem do kuchni i wróciłem ze szklanką pełną wody.
-Dzięki.-uśmiechnąłem się.-I dziękuje, że mnie zabrałeś stamtąd.-rozpłakała się.
-Przestań, nie mogę patrzeć na łzy kobiety. On cię już nie skrzywdzi.
***
Magda
-Wszystko się zmieniło...-powiedziałam do siedzącej naprzeciwko Justyny.
-U mnie tak samo, mam wrażenie, że Dziamasowi już tak na mnie nie zależy.
-Jak to? Jesteście taką fajną parą...
-Byliśmy, ...-przerwał jej mój dzwoniący telefon.
-Przepraszam cie, na chwilę.-odebrałam.
-Tak?
-Mogę do ciebie przyjechać?-zapytała Natalia.
-Jasne, to tak za 15 minut?
-Mogę zabrać Amelię?
-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. Teraz jestem z Justyną w kawiarni, ale zaraz będziemy u mnie.
-Dobra, to niedługo będę.
***
Łozo
Baron opowiadał niezły kawał, kiedy zadzwonił do mnie Tomson.
-Co tam?-rzuciłem.
-Masz teraz chwilę?
-Yyy... Nie za bardzo.
-Ale musisz mi pomóc.
-W czym?
-Musimy się pozbyć faceta Natalii.
-Po co? W ogóle to nie wtrącaj się w ich związek.
-Stary, on ją bije, ona przez niego płakała. Nawet widziałem to na własne oczy.
-Co? Nie spodziewał bym się tego po nim...
-Ale jednak. Pozory mylą.
-Gdzie jesteś?
-U siebie.
-To zaraz przyjadę i pomyślimy co z nim zrobimy.
-Dzięki, siema.
-Na razie.
Pożegnałem się z chłopakami i pojechałem do Tomka. Szybkim krokiem doszedłem do drzwi. Nawet nie zdążyłem zadzwonić, kiedy Tomson zza nich wyskoczył.
-Jedziemy do mieszkania Natki.
-Po co?
-Po Dawida.
-A co on tam robi?
-Uderzyłem go w łeb parasolką i chyba stracił przytomność.-odparł wsiadając do mojego auta.
-Ja pierdole... A jak go zabiłeś?
-Nawet tak nie mów.
-Sory.
Za około 10 minut byliśmy na miejscu. Szybko dostaliśmy się do jej mieszkania. Dawid leży jak leżał.
-Babski bokser.-powiedziałem..-Co z nim robimy?
-Wywieziemy go gdzieś daleko, żeby nie umiał tu wrócić...
-A nie lepiej zadzwonić po policję?
-Natalia nie chce. Musimy go jakoś przenieść... Może udamy, że jest pijany?
-No dobra, ale tylko dlatego, że nie mam lepszego pomysłu.
Złapałem go za ramię, kiedy on nagle się obudził. Chciał mnie uderzyć, ale nie udało mu się, bo dostał parasolką od Tomka.
-Co ty robisz, stary?-zapytałem.-Chcesz go zabić?
-Niee, coś ty. Ale musi być nie przytomny.
Pokręciłem przecząco głową. Kucnąłem obok niego i sprawdziłem tętno. Oddycha, czyli żyje. Na szczęście. Złapaliśmy go za ramiona i ręce przepletliśmy przez nasze szyje.
-Dzień dobry.-powiedziałem do jakiejś starej kobiety, która patrzyła na nas jak na idiotów, kiedy wsadzaliśmy Dawida na tylne siedzenie mojego samochodu.
-Dobra, możemy jechać.
Wsiedliśmy i pojechaliśmy przed siebie.
Za  2 godziny byliśmy w jakiejś wsi odległej o ponad 100 km od Warszawy. Zostawiliśmy go pod jakimś barem i wróciliśmy. Pojechaliśmy do reszty chłopaków, gdy tylko Grzesiek zobaczył Tomka poprosił go na rozmowę w cztery oczy.
***
Tomson
Pojechaliśmy do reszty chłopaków, gdy tylko Grzesiek mnie zobaczył poprosił byśmy wyszli na rozmowę w cztery oczy.
-To na pewno przez to.-powiedziałam Dziamas.
-O co ci chodzi?
-No, Magda zerwała z tobą z powodu tego, że nie będzie miała dzieci.
-Nie, nie rozumiem.
-Pewnie sobie pomyślała, że jak się dowiesz to i tak ją zostawisz.
-Logika kobiet, boże... Dobra dzięki, ja muszę do niej jechać.-zrobiłem z nim niedźwiadka i poprosiłem Łoza, aby mnie podwiózł do mnie.
Kiedy byłem u siebie, wsiadłem w swoje auto i pojechałem do Magdy.
***
Magda
Kiedy siedziałam z Natalią bawiąc się z Amelką, ktoś zaczął walić w drzwi. Podeszłam do nich, ale bałam się otworzyć. Może to Dawid... Zamknęłam drzwi na klucz i odeszłam.
-Magda! Otwórz, to ja Tomek.
Dobrze, że to nie Dawid. Usiadłam na podłodze obok dziewczyn. Natalia spojrzała na mnie pytająco i rzuciła:
-Nie otworzysz mu?
-Po co?
-Bo przeszedł z tobą porozmawiać. idź do niego, proszę.
Wstałam i wyszłam do niego zamykając za sobą drzwi. Staliśmy na korytarzu.
-Nie wpuścisz mnie?-zapytała.
-Nie możemy tutaj porozmawiać?
-No dobra... Chciałem ci powiedzieć, ze cie kocham, ponad wszystko.
-Ja też cie kocham, ale ... po prostu nie możemy być razem, zrozum to wreszcie.
-Kochałem, kocham i kochać będę i nie obchodzi mnie to, że nie możesz mieć dzieci.
-Ska wiesz? Aa, Natalia....
-Nie, nie Natalia, Dziamas.
-A no tak.-zamruczałam pod nosem.-Naprawdę cię to nie obchodzi?
-Nie, miłość jest najważniejsza.-uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił to. Przytuliłam go i namiętnie pocałowałam.
-Kocham cię...-powiedział.
-Ja ciebie też.

--------------------------
Wymuszam ponad 10 komentarzy pod każdym rozdziałem :D

wtorek, 25 czerwca 2013

Jestem, żyje .

Przeczuwam, że z powodu wakacyjnych nudów nadejdzie lawina nowych rozdziałów :D
Cieszycie się??? :) Dzisiaj wzięłam się trochę za czterdziesty *trzeci, więc niedługo będzie.
Bardzo chciałam podziękować, że czytacie, komentujecie i po prostu śledzicie kroki moich bohaterów *.*

PS Kto był wczoraj na Twitterze i brał udział w akcji 

#AfroFamilyIsProudOfAfromental ?.?.?

Ja byłam :) I jestem z nas zadowolona. Udało nam się dostać do TRENDÓW. Byłyśmy na piątym miejscu, dla tych którzy jeszcze nie wiedzą ;) A to wszystko dla naszych chłopaków, Afromental ! ♥
Bigg up ...