wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 43

***
Magda
Siedziałam na ławce do występu chłopaków. Kiedy zobaczyłam Tomsona zaczęłam mieć jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ja go na prawdę kocham. Boję się, że gdybym do niego poszła on by mi tego i tak nie wybaczył. Złamałam mu serce. Jestem okropna. Wojtkowi też serce złamałam. Nie chce już o tym myśleć, ale nie mogę przestać... Gdy tylko wrócę do Warszawy muszę się wyżalić Natalii. Gdyby nie strata pamięci Wozza było by inaczej... O nie, a teraz wyrzuty sumienia za ten wypadek, gdyby nie ja. Muszę stąd iść...
Wstałam i wyszłam z parku. Chłopaków już nie widziałam. Słychać było tylko piosenkę, którą wykonywali. Przeszłam kawałek drogi na piechotę, ale zaczęło się robić chłodno i ciemno. Zatrzymałam szybko jedną taksówkę i poprosiłam o dojazd na peron. Zanim dojechaliśmy zrobiło się naprawdę ciemno. Oparłam głowę o szybę na zewnątrz zaczął padać deszcz. Wielkie krople uderzały o szybę, a potem spływały zostawiając po sobie ślad ścieżki.
-Niech pan się zatrzyma!-krzyknęłam.
Ten zaczął hamować z piskiem opon. Dałam mu szybko 10 złoty i wybiegłam z samochodu. Biegłam w przeciwną stronę niż peron. Deszcze łaskotał moje gołe plecy. Zatrzymałam się i zdjęłam buty, które potem trzymałam w ręku. Lepiej mi się biegło boso. Ta mżawka przeobraziła się w ulewę. Grzmiało i się błyskało. Zapowiadała się na prawdę wielka burza. Z daleka widziałam, że wszyscy zaczęli uciekać z placu. To był koniec dzisiejszego festiwalu. Mam nadzieje, że chłopaki jeszcze nie odjechali. Przyśpieszyłam ile mogłam. Dobiegłam do jakiegoś budynku, który znajdywał się przy placu. Chciałam go minąć, ale przy drzwiach stali Wozzo i Tomson. Szybko się wróciłam i schowałam się za ścianą, tak by mnie nie widzieli. Trochę słyszałam ich rozmowę.
-Ja i Magda to koniec.-powiedział Tomek.
-Przyrzeknijmy sobie, że już nigdy żadna kobieta nie zniszczy naszej przyjaźni.
-Jestem za.
Wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam, że zrobili sobie niedźwiadka. Jakie słodkie. Schowałam się spowrotem. Deszcz lał, a my staliśmy przy jakimś budyneczku. Nagle burza rozpętała się jeszcze bardziej. Postanowiłam, że wyjdę do nich i zagadam. Wyszłam z kryjówki, ale ich nie było. Rozejrzałam się dookoła. Byłam sama na jakimś placu podczas burzy. Założyłam buty i zaczęłam iść w stronę peronu. Ulice były puste. Byłam po prostu sama. Nagle usłyszałam, że coś jedzie. Obejrzałam się i zobaczyłam, że to bus chłopaków, którzy ... właśnie mnie minęli. Pewnie w ogóle mnie nie dostrzegli, bo jest bardzo ciemno i ta burza. Zaczęłam za nimi biec i wołać. Bez skutku. Skręcili w najbliższy zakręt i całkowicie zniknęli mi z oczu. Zostałam sama, nie wiem gdzie. Zaczęłam iść tam, gdzie skręcili chłopcy. Może mnie to gdzieś doprowadzi. Na szczęście za chwile złapałam jakąś taksówkę. Wsiadłam i pojechałam na peron.
Najbliższy pociąg, który mógłby mnie zabrać do Warszawy jest za dwie godziny. Podeszłam do jednej z ławek. Zanim usiadłam przejechałam po nią chusteczką. Sucha. Mogę spokojnie usiąść.

*Dwa dni potem, Warszawa.
-Wszystko się pochrzaniło... -powiedziałam do Natalii.-Po co ja jechałam do tego Opola? Teraz już nie będzie jak dawniej. 
-Wiem, że zrobiłaś to pod wpływem emocji, ale może to wszystko przez to, że nie będziesz mogła mieć dzieci?
-Może i tak. Co ja teraz się będę zamartwiała? Jak Tomson by się o tym dowiedział to i tak by mnie zostawił.-otarłam łzy.
-Tomek nie jest taki...
-Ale nie wiem jak by zareagował.-w tej chwili usłyszałyśmy płacz Amelki z pokoju obok.
Natalia wstała i wyszła do niej. Ja zostałam sama w salonie zużywając kolejną chusteczkę.
-Ja już będę leciała, mam ochotę pobyć sama.-krzyknęłam i wyszłam.
***
Natalia
-Ja już będę leciała, mam ochotę pobyć sama.-krzyknęła i wyszła. 
Odłożyłam śpiącą Amelkę do kojca. Szkoda mi Magdy. Usiadłam i głębiej zaczęłam myśleć o tym wszystkich. Nagle zadzwonił mi telefon. To był Tomek. 
-Tak?
 -Semka, mogę wpaść? Mam coś dla Amelki.
-Jasne.
-Jestem w okolicy to zaraz będę.
-Okej, super.
-To do zobaczenia.
Przeszłam do kuchni, po drodze zachodząc do salonu pozbierać wszystkie chusteczki Magdy. Poprawiłam swoje długie, jasne włosy i wstawiłam wodę na herbatę. Za kilka minut usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko je otworzyłam.
-Siemka.-rzuciłam do Tomsona.
-Cześć.. Jest może Magda?
-Nie. A czemu pytasz?-wpuściłam go do środka.
-Pewnie ci opowiadała o naszym zerwaniu... Po prostu nie mam ochoty się z nią widywać. To było bardzo dziwne. Wiesz dlaczego to zrobiła?
Nie wiedziałam, czy mam mu powiedzieć prawdę czy skłamać. Chciałabym aby byli razem, ale nie wiedziałam jak postąpić.
-Ona sama dokładnie nie wie... Amelka na razie śpi. Poczekasz aż się obudzi?
-Tak, mam dla niej tego miśka. Chciałem jej go osobiście dać.
-Dobra.-weszliśmy do kuchni. Woda zaczęła się gotować.-Herbata czy kawa?
-Herbatę. Ale jak to sama nie wie?
-No po prostu. Ale w ogóle to przecież ty z nią zerwałeś.
-Ja?
-No, ona się w końcu nie odzywała.
-Ja nic takiego nie mówiłem, Magda oddała mi pierścionek. Jak dla mnie to oznaka zerwania.-zadzwonił mu telefon.-Sory na chwilę.-wyszedł do salonu.
-Spoko.-postawiłam dwie herbaty na stole i usiadłam.
***
Tomson
Zadzwonił do mnie Dziamas. Czego on może teraz ode chcieć?
-Co jest?
-Słyszałem o waszym zerwaniu.
-I co? Sory, ale nie chce żadnej przykrości.
-Nie o to chodzi. Ja chyba wiem czemu ona z tobą zerwała.
-Czemu?
-Przed przyjazdem do Opola byłem z nią w szpitalu.
-Co? Co się stało?
-Magda poroniła i ...
-Magda była w ciąży?-przerwałem mu.
-Sama też się wtedy o tym dowiedziała. Poroniła i nie może mieć dzieci.
-I to byłby ten powód?-w tej chwili usłyszałem, że ktoś wszedł do mieszkania.
-No tak.
-No nie wiem... Ale dzięki. muszę kończyć, siema.
-Ale Tomek..-rozłączyłem się.
Szybko skończyłem rozmowę, bo usłyszałem krzyk Natalii. Wbiegłem do kuchni i zobaczyłam ją skuloną pod jedną z szafek i płaczącą. na przeciwko niej stał Dawid. Spojrzał na mnie, a potem krzyknął do Natalii:
-Wiedziałem, że mnie zdradzasz! Ale, że z nim?
-Nie zdradzam cię! Zrozum to. Tomek przyszedł do Amelki.
Chciałem podejść do Natki, ale on blokował mi drogę. Dlatego użyłem siły. Pchnąłem go przez co się wywrócił się na podłogę. Złapałem dziewczynę za rękę i wyprowadziłem ją z mieszkania.
-Uciekaj! Ja idę po Amelkę.
Wróciłem i zamknąłem za sobą drzwi na klucz, żeby Dawid nie mógł pobiec za Natalią. Kiedy przebiegałem obok kuchni on rzucił się na mnie i obydwaj wylądowaliśmy na podłodze. Przygniótł mnie i ledwo co mogłem się ruszyć. Złapałem za parasolkę, która stała obok i uderzyłem nią Dawida przez co stracił przytomność. Zrzuciłem go z siebie i szybko pobiegłem po Amelkę, która się obudziła i zaczęła płakać. Wymknęliśmy się z mieszkania. Zabrałem klucz po drodze i zamknąłem drzwi od zewnątrz. Pod ścianą siedziała skulona Natalia. Płakała. Trzymając Amelię na rękach usiadłem obok niej.
-Uderzył cię?-zapytałem. Ona skinęłam na to tylko głową.-Muszę zadzwonić na policję.
-Nie dzwoń.
-Dlaczego? On cie bije.
-Nawet jeśli policja by go złapała to potem by go wypuściła i by do nas wrócił. Ja się go boję...A to.. tylko pogorszy sprawę.
-No dobrze jak wolisz. A teraz zabiorę was do mnie. Zrobię ci zimny okład, zaopiekuje się wami. Masz Amelkę i idź z nią do samochodu, stoi pod furtką ja zaraz dojdę. Dziewczyny zniknęły mi z oczu. Włożyłem klucz do zamka. Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka. Na korytarzu leżał Dawid. Jak można bić swoją kobietę? Zazdrość jest zaskakująca. Mijając go poszedłem po kilka zabawek mojej córy i wyszedłem. W domu nie mam nic czym mógłbym ją zabawić. Nawet nie zadzwonię po karetkę. Niech tu leży. Niby fajny koleś, a tu okazuje się być zwykłym skurwielem. Szybkim tempem znalazłem się przy aucie. Wpuściłem dziewczyny i pojechaliśmy do mnie.

*U mnie
-Proszę.-powiedziałem podając Natalce okład z kostek lodu.
-Dziękuje.-uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłem.
-Pójdę uśpię Amelkę.
Natalka jest super dziewczyną, a ten koleś nie był jej wart. Jak on mógł jej coś takiego zrobić. Aż ręce opadają... Gdyby nie nasza córka to pewnie byśmy całkowicie stracili kontakt. Odłożyłem ją i wróciłem do Natalki. Siedziała na kanapie i ciągle płakała. Gdy zobaczyła lekko się uśmiechnęła. Usiadłem obok niej i mocno przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Spojrzałem na nią. Jej piękne, niebieskie oczy również były we mnie wpatrzone. Przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej i pocałowała w usta. Nie przerywałem tego, bo sam tego pragnąłem. I przez to uświadomiłem sobie, że ona nie jest mi wcale tak obojętna. Wciąż coś do niej czuje.
-Przepraszam.-powiedziała.
-Za co?
-Za ten pocałunek...
-Nie przepraszaj.
-To było głupie, ty kochasz moją najlepszą przyjaciółkę, a ja wyjeżdżam z czymś takim.
Rzeczywiście. Uczucie do Magdy jest silniejsze. Puściłem ją i lekko się odsunąłem.
-Chcesz może coś do picia?
-Mogę wodę?
-Jasne.-wyszedłem do kuchni i wróciłem ze szklanką pełną wody.
-Dzięki.-uśmiechnąłem się.-I dziękuje, że mnie zabrałeś stamtąd.-rozpłakała się.
-Przestań, nie mogę patrzeć na łzy kobiety. On cię już nie skrzywdzi.
***
Magda
-Wszystko się zmieniło...-powiedziałam do siedzącej naprzeciwko Justyny.
-U mnie tak samo, mam wrażenie, że Dziamasowi już tak na mnie nie zależy.
-Jak to? Jesteście taką fajną parą...
-Byliśmy, ...-przerwał jej mój dzwoniący telefon.
-Przepraszam cie, na chwilę.-odebrałam.
-Tak?
-Mogę do ciebie przyjechać?-zapytała Natalia.
-Jasne, to tak za 15 minut?
-Mogę zabrać Amelię?
-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. Teraz jestem z Justyną w kawiarni, ale zaraz będziemy u mnie.
-Dobra, to niedługo będę.
***
Łozo
Baron opowiadał niezły kawał, kiedy zadzwonił do mnie Tomson.
-Co tam?-rzuciłem.
-Masz teraz chwilę?
-Yyy... Nie za bardzo.
-Ale musisz mi pomóc.
-W czym?
-Musimy się pozbyć faceta Natalii.
-Po co? W ogóle to nie wtrącaj się w ich związek.
-Stary, on ją bije, ona przez niego płakała. Nawet widziałem to na własne oczy.
-Co? Nie spodziewał bym się tego po nim...
-Ale jednak. Pozory mylą.
-Gdzie jesteś?
-U siebie.
-To zaraz przyjadę i pomyślimy co z nim zrobimy.
-Dzięki, siema.
-Na razie.
Pożegnałem się z chłopakami i pojechałem do Tomka. Szybkim krokiem doszedłem do drzwi. Nawet nie zdążyłem zadzwonić, kiedy Tomson zza nich wyskoczył.
-Jedziemy do mieszkania Natki.
-Po co?
-Po Dawida.
-A co on tam robi?
-Uderzyłem go w łeb parasolką i chyba stracił przytomność.-odparł wsiadając do mojego auta.
-Ja pierdole... A jak go zabiłeś?
-Nawet tak nie mów.
-Sory.
Za około 10 minut byliśmy na miejscu. Szybko dostaliśmy się do jej mieszkania. Dawid leży jak leżał.
-Babski bokser.-powiedziałem..-Co z nim robimy?
-Wywieziemy go gdzieś daleko, żeby nie umiał tu wrócić...
-A nie lepiej zadzwonić po policję?
-Natalia nie chce. Musimy go jakoś przenieść... Może udamy, że jest pijany?
-No dobra, ale tylko dlatego, że nie mam lepszego pomysłu.
Złapałem go za ramię, kiedy on nagle się obudził. Chciał mnie uderzyć, ale nie udało mu się, bo dostał parasolką od Tomka.
-Co ty robisz, stary?-zapytałem.-Chcesz go zabić?
-Niee, coś ty. Ale musi być nie przytomny.
Pokręciłem przecząco głową. Kucnąłem obok niego i sprawdziłem tętno. Oddycha, czyli żyje. Na szczęście. Złapaliśmy go za ramiona i ręce przepletliśmy przez nasze szyje.
-Dzień dobry.-powiedziałem do jakiejś starej kobiety, która patrzyła na nas jak na idiotów, kiedy wsadzaliśmy Dawida na tylne siedzenie mojego samochodu.
-Dobra, możemy jechać.
Wsiedliśmy i pojechaliśmy przed siebie.
Za  2 godziny byliśmy w jakiejś wsi odległej o ponad 100 km od Warszawy. Zostawiliśmy go pod jakimś barem i wróciliśmy. Pojechaliśmy do reszty chłopaków, gdy tylko Grzesiek zobaczył Tomka poprosił go na rozmowę w cztery oczy.
***
Tomson
Pojechaliśmy do reszty chłopaków, gdy tylko Grzesiek mnie zobaczył poprosił byśmy wyszli na rozmowę w cztery oczy.
-To na pewno przez to.-powiedziałam Dziamas.
-O co ci chodzi?
-No, Magda zerwała z tobą z powodu tego, że nie będzie miała dzieci.
-Nie, nie rozumiem.
-Pewnie sobie pomyślała, że jak się dowiesz to i tak ją zostawisz.
-Logika kobiet, boże... Dobra dzięki, ja muszę do niej jechać.-zrobiłem z nim niedźwiadka i poprosiłem Łoza, aby mnie podwiózł do mnie.
Kiedy byłem u siebie, wsiadłem w swoje auto i pojechałem do Magdy.
***
Magda
Kiedy siedziałam z Natalią bawiąc się z Amelką, ktoś zaczął walić w drzwi. Podeszłam do nich, ale bałam się otworzyć. Może to Dawid... Zamknęłam drzwi na klucz i odeszłam.
-Magda! Otwórz, to ja Tomek.
Dobrze, że to nie Dawid. Usiadłam na podłodze obok dziewczyn. Natalia spojrzała na mnie pytająco i rzuciła:
-Nie otworzysz mu?
-Po co?
-Bo przeszedł z tobą porozmawiać. idź do niego, proszę.
Wstałam i wyszłam do niego zamykając za sobą drzwi. Staliśmy na korytarzu.
-Nie wpuścisz mnie?-zapytała.
-Nie możemy tutaj porozmawiać?
-No dobra... Chciałem ci powiedzieć, ze cie kocham, ponad wszystko.
-Ja też cie kocham, ale ... po prostu nie możemy być razem, zrozum to wreszcie.
-Kochałem, kocham i kochać będę i nie obchodzi mnie to, że nie możesz mieć dzieci.
-Ska wiesz? Aa, Natalia....
-Nie, nie Natalia, Dziamas.
-A no tak.-zamruczałam pod nosem.-Naprawdę cię to nie obchodzi?
-Nie, miłość jest najważniejsza.-uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił to. Przytuliłam go i namiętnie pocałowałam.
-Kocham cię...-powiedział.
-Ja ciebie też.

--------------------------
Wymuszam ponad 10 komentarzy pod każdym rozdziałem :D

11 komentarzy:

  1. Ja chcę kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie ! :D Świetny rozdział, oby szybko kolejny ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też poproszę kolejny!! :* zajebiście się czyta ♥ koooocham too!! kobieto napisz książkę o Afromental...albo jakieś o nich opowiadania xD.
    Ps. Będzie to pierwsza książka o Afro :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny i jest nareszcie. :D
    już nie nie mogę się doczekać nn :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajny. Nareszcie wróciłaś! <3
    Parę dni temu założyłam własnego bloga. Zapraszam afromentaltale.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. nareszcie coś ruszyło bo straszne nudy :D. ale rozdzialik superancki... pełen emocji i wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  8. coraz ciekawiej

    OdpowiedzUsuń
  9. dasz dzisiaj

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekamy na następny ;* xd

    OdpowiedzUsuń