Wracając do domu myślałam o Tomsonie... Przez ostatni czas nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Zapewne się odkochał. Życzę mu szczęścia z Natalią. Te przemyślenia skończyły się przez nagłe zatrzymanie samochodu.
-Czemu się zatrzymaliśmy?-Zapytałam Wojtka.
-Wychodź, szybko.-Powiedział wychodząc z auta.
Zaczął biec w stronę przeciwną niż dom. Burza nagle ucichła.
-Gdzie biegniesz?-Krzyknęłam i zaczęłam biec za nim.-Nie chce tu zostać sama. .... A samochód?
Łozo nic nie odpowiedział. Przy najbliższym zakręcie skręcił. Za nic nie mogłam go dogonić. Jak również skręciłam zauważyłam, że przed Wojtkiem ktoś ucieka. Zatrzymałam się, bo złapała mnie straszna kolka. Zaczęłam sobie powoli iść. Wojtek w końcu dogonił tego kogoś. Nie słyszałam o czym rozmawiają, byłam za daleko. Zaczęłam biec truchtem. Gdy zaczęłam już słyszeć rozmowę przestałam biec, szłam. Słyszałam jak Wojtek mówił coś takiego: "Po co to zrobiłaś? Na co ci to było?". Strasznie mnie ciekawiło kto to.
-Wojtek?-Powiedziałam dość głośno, aby mógł usłyszeć.
Odwrócił głowę i zaczął do mnie iść, ale zaraz sobie przypomniał o tam tej kobiecie i złapał ja za rękę. Stawiała ona jednak wielki opór, więc Wojtek wziął ja na ręce.
Kto to może być? Może jakaś jego była dziewczyna, która uciekła od niego bez słowa? Te pytania, które jej zadawał pasowały by do tego. Gdy do mnie doszli, dziewczyna zasłaniała twarz.
-Kto to?-Zapytałam cicho Wojtka wskazując na nią palcem.
Nie odpowiedział nic. Zabrał jej ręce, którymi zasłaniała twarz, a ona spuściła głowę w dół i jej włosy jeszcze bardziej kryły jej twarz. Spojrzałam na jej bransoletkę. Były identyczna jak moja, Anity i Natalii. Kiedyś kupiłyśmy sobie takie na znak naszej przyjaźni... Anita? Nie, ona nie żyje. A zresztą każdy może mieć taką bransoletkę.
-Anita uspokój się!-Powiedział Wojtek.
-Anita?-Zapytałam.
Podniosła głowa i spojrzała na mnie smutną miną.
-To ja idę do samochodu. Wy sobie pogadajcie, a ja tu zaraz podjadę. A... i Anita, masz jej wszystko powiedzieć.-Oznajmił Łozo i się uśmiechnął.
-Anita-Powiedziałam i mocno ją do siebie przytuliłam.-Co masz mi powiedzieć?-Zapytałam nie zwracając uwagi na to, że nie dawno byłam na jej pogrzebie.
-Magda... Ten wypadek był upozorowany..
-Słucham?? Ale czemu?
-Nie mogłam wytrzymać, bo... Łozo cie zdradził ze mną.
To mnie zamurowało. Wojtek mnie zdradził?
-Z tobą? Jak mogłaś?-Powiedziałam, odepchnęłam Anitę tak mocno, że się przewróciła i uciekłam.
Poszłam taką drogą, żeby nie spotkać Łoza. Wyłączyłam telefon.
Dopiero co mi się oświadczył... Ale nic mi tu nie pasuje... Wojtek chciał, żeby mi Anita to powiedziała? Jak szedł do samochodu i powiedział, żeby mi wszystko powiedziała to się szczerze, mocno uśmiechnął. Ale przecież dziś mi się oświadczył. Może Anita skłamała? Ale po co? To wszystko jest takie dziwne... Zajdę do Natalii, żeby mnie odwiozła do domu. Podeszłam do furtki bloku i zaczęłam dzwonić. Nikt nie odbierał. Chyba nie ma jej w domu. To będę musiała wracać na piechotę. Nagle podjechał bardzo fajny samochód, z którego wyszedł Tomson.
-O, Magda. A co tutaj robisz?
-Szłam do Natalii, ale najwyraźniej nie ma.
-Nie ma, bo jest u mnie.
-A szkoda. ... To ja...
-Jedziesz ze mną? Posiedzimy sobie w trójkę.
"Będę wam tylko przeszkadzała"-Pomyślałam i powiedziałam:
-Jasne.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
-Właściwie to co ty tutaj robisz o tej porze?-Zapytał.
-A ty?
-Ja pierwszy spytałem.-Uśmiechnął się i dodał-Nie powinnaś być teraz z Łozem?
-Pokłóciliśmy się. A skąd wiesz, że miałam z nim teraz być?
-Mówił mi, że się ... oświadczy.
-A , tak, oświadczył się.
-Fajnie..-Spojrzał na pierścionek i pobladł.-A o co...
-A ty co tutaj robiłeś?-Weszłam mu w słowo, bo nie chciałam gadać o mnie i Wojtku.
-Jechałem do sklepu-Uśmiechnął się.
-Yyy.-Rozejrzałam-Nic nie kupiłeś?
-Nie było tego co chciałem.
-Jak tam się ci układa z Natalią?
-Dobrze. A ta wasza kłótnia to mam nadzieje, że o jakąś drobnostkę? Szkoda by było jak by jednak chodziło o coś ważniejszego. Dopiero ci się oświadczył.
-...Będziemy musieli na razie od siebie odpocząć-Powiedziałam zdejmując pierścionek.
-Aż tak źle?
-No... Mogę go na razie tu zostawić?
-Tak. Włóż do tej szafeczki. Nie powiesz mi o co poszło?
-Nie mam ochoty na razie z nikim o tym gadać. Odwieziesz mnie jednak do domu?
-Nie ma mowy. To znaczy powinnaś sobie wszystko wytłumaczyć z Łozem, ale obiecałaś pojechać do mnie.
-Obiecałam? Haha.
-A w ogóle to już jesteśmy.
Gdy weszliśmy do Natalia się ucieszyła, że przyszłam, ale było po niej widać, że jest strasznie zdenerwowana.. Nie chciała powiedzieć co się stało, ale stwierdziła, że pojedzie do domu. Zapytałam się czy mnie odwiezie, ale się nie zgodziła. Zawsze się zgadzała. Musiało stać się co na prawdę strasznego. Gdy Nati pojechała zostałam sama z Tomkiem, który nie chciał mnie również odwieść do domu. Obejrzeliśmy jakiś śmieszny film i poszłam spać. Ja spałam w sypialni, a Tomek na kanapie w salonie. Uparł się, że nie będę spała na kanapie. Gdy się obudziłam przypomniałam sobie, że mój samochód stoi pod restauracją. Zjedliśmy śniadanie i Tomek odwiózł mnie do samochodu. Tam się pożegnaliśmy. Dał buziaka w policzek, ale on nic nie znaczył, bo Tomson wita się i żegna tak z prawie wszystkimi bliskimi mu kobietami. Jestem jego najlepszą przyjaciółką. Tak mi powiedział. Cieszę się, że mam jednak ten dobry kontakt. Teraz czeka mnie rozmowa z Wojtkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz