wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 41

Następnego obudziłam się nie wyspana i wyczerpana. Nie chętnie wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. Zajrzałam do lodówki. Pusta. Muszę iść do sklepu. Poszłam do łazienki. Spojrzałam na lustro. Wyglądam jakbym wczoraj mocno zabalowała... Oczy podkrążone i blada twarz, którą szybko umalowałam. Na ramieniu te brązowe, długie, falowane włosy, które jak każdego ranka są rozczochrane. W ogóle mi się nie podobają, ale nie chce nic z nimi robić. Wzięłam do ręki szczotkę i zaczęłam je rozczesywać. Potem związałam je w warkocza i wróciłam do sypialni. Zdjęłam piżamę i rzuciłam ją na nie pościelone łóżko. Włożyłam luźną białą bluzkę z napisem "Love is in the air", do tego czarne rurki i białe skaty. Już miała wychodzić, ale wróciłam się do torebki po pieniądze. Zamykając drzwi na klucz wyszłam. Świeże powietrze. To uwielbiam. Idąc rozglądałam się wokół. Choć mieszkam tu już trochę czasu wszystko wydaje się takie nowe. Nagle strasznie zaczął mnie boleć brzuch. To było nie do zniesienia. Oparłam się jedną ręką o drzewo i lekko schyliłam. Ktoś złapał mnie za ramię, ale niestety nie mogłam się nawet odkręcić. Usłyszałam:
-Magda, wszystko spoko?
Nie odpowiedziałam. Nawet na to nie miałam siły. Chłopak zrobił krok przez co znalazł się centralnie przede mną. Był to Dziamas. Kucnął i zapytał z zatroskaną miną:
-Co się dzieje?
Nie mogłam nic powiedzieć. Tak mnie ściskało. Złapałam się za brzuch i jednak wydusiłam:
-Boli.
-Zabiorę cię do szpitala. Chodź.-pociągnął mnie za rękę, ale tak mnie bolało, że aż psiknęłam.-Przepraszam. Trochę lepiej będzie jak cię zaniosę. Tutaj zaraz mam samochód.
Kiwnęłam głową. Jak mnie podnosił bolało gorzej, ale musiałam wytrzymać. Zaniósł mnie do auta.
Za chwilę byliśmy w szpitalu, który na szczęście był niedaleko. Ból stał się mniejszy na tyle, że mogłam iść sama, ale i tak podpierałam się o Grześka. Kiedy weszliśmy do szpitala musiałam usiąść. Dziamka poszedł po pomoc. Zanim do mnie ktokolwiek podszedł minęło kilkanaście minut. Co to w ogóle za szpital? Unosi się tu strasznie nie przyjemny zapach... Po prostu okropny.
*
Czuje, że leże na jakimś mniej więcej wygodnym materacu. Chciałam otworzyć oczy, ale mam strasznie ciężkie powieki... Otworzyłam, ale te zaraz znowu opadły... W końcu udało mi się je powoli otworzyć na stałe... Byłam w zimnym pomieszczeniu. Wszystkie było takie białe. Ściany meble... Wiem, leżę, w którejś ze szpitalnych sal. One są okropne, nienawidzę ich.
Jestem tu sama. Ból już przeszedł. Wstałam i powoli zaczęłam wlec się po podłodze. Byłam coraz bliżej drzwi, kiedy usłyszałam jakąś rozmowę. Wyjrzałam lekko i szybko się schowałam, bo spostrzegłam tam Grzegorza z jakimś lekarzem.
-No dobrze. Sam jej to powiem.
-Dobrze.-odpowiedział doktor.
-To teraz pójdę i zobaczę czy już się obudziła.
Nie zdążyłam dojść do łóżka, gdy weszli do pokoju.
-Już się obudziłaś? To super.-powiedział Grzesiek.
-Też się cieszę, ale co mi się stało? Czemu tu leżę?
-Zemdlałaś.. To od tego bólu brzucha.
-Aa... A wiesz czemu mnie tak bolał.
-Yyy.. Tak wiem...
-Mów co się stało. Krótka piłka. Grzesiek. Ja muszę wracać do domu.
-No dobra. Jak pewnie wiesz, byłaś w ciąży.
-Słucham? Nie...
-Jak to nie byłaś?
-No nie...
-Być pani po prostu o tym nie wiedziała. Są takie przypadki. A to też dopiero początek.-dodał lekarz.
-Więc jestem w ciąży?-zapytałam szczerząc się do ściany.-Ale zaraz ty powiedziałeś, że byłam... O co chodzi?
-Ból brzucha był spowodowany przez... Za mało czasu, by można było powiedzieć, że to jest już dziecko. W każdym bądź razie to było spowodowane ciążą i straciła panie to...dziecko.-powiedział doktor.
Lekarz i tak się wypowiada. Brak mu słów. Moje rozumowanie: straciłam dziecko, o którym nic nie wiedziałam. Ale to nie było dziecko tylko takie coś małe z czego miało być dziecko?
-Przez ten dziwny przypadek, że straciła pani...dziecko w pierwszym/drugim może i trzecim miesiącu spowodowało, że nie będzie pani mogła mieć dzieci.
To mnie trochę zbiło... Zawsze przy sytuacjach, w których coś mi się nie podoba podnoszę charakterystycznie dla siebie prawą brew.
-Chce jechać do domu.-powiedziałam do Dziamasa.-Odwieziesz mnie?
-Jasne.
Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do samochodu. Przez tę krótką drogę nic się nie odzywaliśmy przez co podróż wydawała mi się strasznie długa. Gdy wychodziłam z jego auta pomyślałam dopiero o tym, że jest on w Warszawie i zapytałam:
-Grzesiek?
-Tak?
-Co ty tu w ogóle robisz? Dlaczego nie jesteś w Opolu?
-W tym samym czasie kiedy chłopaki mają koncert, ja gram u Chylińskiej, a nie mogłem jej zostawić w potrzebie. To ważny dla niej koncert i muszę u niej zagrać.
-A, spoko. Dzięki za podwózkę.
-Nie ma za co. Siemka.
Powoli poszłam do swojego mieszkania... Ciągle z pustym brzuchem. Już mi się nie chce iść do sklepu. Rzuciłam się na to nie pościelone łoże i zaczęłam się zastanawiać. Jak mogłam nic nie wiedzieć o tym, że jestem w ciąży...? Jednak to nie rusza mnie tak bardzo jak to, że nie będę mogła mieć dzieci... To trochę boli. I będę musiała to powiedzieć Tomkowi... Jejku, miałam przejrzeć ten scenariusz na dzisiaj. Wstałam i podeszłam do torby, w której go mam.
Po przeczytaniu wszystkich ról gadałam z Kornelem. Gdy skończyłam rozmowę umówiłam się z Natalią. Dzisiaj w południe wróciła do domu i właśnie do niej jadę. Słucham piosenkę Moniki Brodki - Krzyżówka Dnia. Ostatnio ma fazę na tę nutę. Po prostu ją uwielbiam. nagle zadzwonił do mnie Tomson. Powiem szczerze, że nie czuję takiej tęsknoty do niego jaką czułam do Wozza kiedy go nie było. Nie powinno tak być. Rozmawialiśmy dotąd, aż dojechałam na miejsce. Kiedy się rozłączyłam akurat Natalia otwierała mi drzwi. Przywitałyśmy się i od razu poleciałam do Amelki. Nie zwracałam uwagi na to, że jest to dziecko Tomka. W ogóle o tym nie myślałam. 'Dawida nie było w domu.' Wzięłyśmy Amelkę na kanapę i przy niej siedziałyśmy i gadałyśmy. Opowiedziałam wszystko co dzisiaj się stało Natalii. Gdy jej to powiedziałam dopiero teraz dotarło to do mnie na prawdę. Przecież ja nie będę mogła mieć dzieci... Potrzebuje teraz jakiegoś ciepła, ale nie chodzi o takie przyjacielskie.
-Natalia... Muszę iść. Pa.
-Pa.
Wybiegłam do samochodu, podjechałam do domu, wzięłam walizkę, do której włożyłam kilka swoich rzeczy. Wychodząc z domu zabrałam sporo kasy. Na piechotę pobiegłam na stację. Zobaczyłam, że 10 minut mam pociąg, ale trafiłam. Kupiłam bilet i czekałam. Zaraz przyjechał. Wsiadłam i pojechałam. Za kilka godzin byłam w Opolu.

-----------------------------------------------------
Mam do was prośbę . Albo taką umowę :) Kiedy będzie pod tym postem będzie 10 komentarzy zacznę pisać rozdział 42 :D Piszcie czy wam się podobał, co wam zależy :)
Dzięki, bigg up ;3

17 komentarzy:

  1. Błagam napisz kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przestawaj pisać,kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twe opowiadania <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiście piszesz,naucz mnie tego *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog <3 pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bomba <3 I super zmiany :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham cie za tego bloga <3 Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na nastepny !

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam cie dziewczyno ! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny? :-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nooo bomba to mało powiedziane :D Brawoo! dawaj następny :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę następny.. JeSt zAjEbIsTy.!! :** Aleksandra ^!^

    OdpowiedzUsuń
  14. supeeer :D
    ja chcę już teraz następny :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny? Chyba wolałam jak Magda była z Łozem.

    OdpowiedzUsuń