Po spotkaniu od razu wróciłam do domu. Przebrałam się w coś bardziej wygodnego i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam i pokapowałam się, że tutaj są same programy po hiszpańsku... A ja hiszpańskiego nie znam. Wyłączyłam telewizor i się położyłam. Zdrzemnęłam się. Spałam około 15 minut na tej kanapie w salonie i się obudziłam. Może pójdę zrobić Tomkowi niespodziankę? Co mi tam i tak się tu nudzę. Pójdę tam tylko na chwile, a jeśli będę mogła to zostanę dłużej. Przebrałam się w coś ładnego i wyszłam. Do tej wytwórni czy czegoś tam w każdym bądź razie tam gdzie oni byli jechało się samochodem około 10 minut. Chciałam żeby czas mi szybciej zleciał, więc zrobiłam sobie spacerek. Wiem gdzie to jest, bo Tomek mi pokazywał na wszelki wypadek. Szłam sobie spokojnie. Mam dużo czasu... A może jak wrócę to zrobię Tomkowi kolację? Tak. To świetny pomysł. To znaczy zrealizuje go jeśli wrócę sama, bo może pozwolą mi z nimi zostać i wrócimy razem. Po drodze podziwiałam piękne widoki oraz piękne rzeczy w sklepach na wystawie. Jej jaka śliczna tutaj jest sukienka. Nie wzięłam pieniędzy. Jutro tu wrócę i ją kupię. Po 30 minut drogi byłam na miejscu. Taki spacerek dobrze mi zrobił. Nie byłam ani trochę zmęczona. Przed wejściem spotkałam Łoza.
-Co ...ty? Przyszłaś tu na piechotę?-zapytał ze zdziwieniem.
-Tak, ale może na przywitanie to
-Siemka. Chodź zaprowadzę cię do niego.
Weszliśmy do środka budynki. Szliśmy prosto korytarzem aż doszliśmy do Torresa.
-Prosz..-powiedział Wojtek.
-Siema.-odparł Torres.
-Cześć.-odpowiedziałam mu i powiedziałam do Wojtka.-Chodziło mi o Tomsona.
-A sorka. Chodź.
Szliśmy dalej długim korytarzem. Dlaczego wszyscy nie siedzą razem? Może mają przerwę...
-Trzymaj.-powiedziałam dając Wojtkowi wizytówkę Michael'a.
-Co to?
-Wizytówka.
-Tyle zdążyłem zauważyć. Ale po co mi ona?
-Spotkałam dzisiaj tego mężczyznę i powiedział, że chce zrobić gdzieś tam wasz koncert. Masz się do niego odezwać.
-A.. Super.-odparł i spojrzał na nazwisko tego faceta wytrzeszczając oczy.-Nie mówiłaś, że to ten Michael.
-A kto to jest?
-Michael Fine.
-Nie znam..?
-On może z nas zrobić gwiazdy za granicą.
-Aaa. To ekstra!
Przytuliliśmy się do siebie i skakaliśmy ze szczęścia. Nagle z pomieszczenia obok wyszedł Tomson:
-Co tu się dzieje? Magda? Co tutaj robisz?
Gdy go zobaczyliśmy podbiegliśmy do niego i przytuliliśmy.
-Yyy... O co wam chodzi?-zapytał i spojrzał pytająco.
-Michael Fine chce zrobić nam koncert!-wykrzyknął Łozo i nagle wszyscy z zespołu się zbiegli.
-Co ty gadasz? Na serio?-powiedział z nie dowierzaniem Tomson.
Cały Afromental się cieszył. Ja stałam w samym środku pomiędzy nimi i odeszłam na bok, bo wszyscy zaczęli robić wspólnego niedźwiadka i mnie mało co nie zgnietli. Patrzyłam na nich i uśmiechałam się sama do siebie. Najwidoczniej ten Michael, który przeze mnie chodził po bazylice w brudnym garniturze był jakimś niezłym udziałowcem. Czy kimś tam. Nie wiem jak go nazwać. Cieszą się tak z jego nazwiska, a ja go pierwszy raz na uszy słyszałam. Zobaczyłam, że grupka idzie w stronę drzwi, a mnie zostawia. Nagle podbiegł do mnie Dziamas. Złapał mnie za rękę, powiedział:
-Chodź, idziemy to oblać.-i zaciągnął za chłopakami.
Dlaczego wrócił się po mnie Grzesiek, a nie mój Tomek? Tylko on o mnie pamiętał. Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy wsiadać do samochodów. Wsiadłam do tego gdzie Grzesiek. Przez ten czas nie odstępowałam go na krok. Razem usiedliśmy z tyłu z Baronem, a z przodu Łozo i Tomson. Przez drogę chłopaki śmiali się i ciągle cieszyli. Czułam się niewidzialna. To znaczy Grzesiek mnie widział, bo coś tam do mnie zagadał, ale Tomek na pewno nie. Mam na to dowód... Jedziemy sobie w miarę szybko i nagle Tomson, który prowadził zahamował z piskiem opon i krzyknął z przerażeniem:
-Magda! Gdzie Magda!?
-No wiesz! Siedzę za tobą...-odpowiedziałam i wyszłam z samochodu trzaskając za sobą drzwiami.
Czułam się okropnie... Jak on mógł o mnie zapomnieć. Zeszłam z drogi i szłam poboczem nie wiem gdzie. Odkręciłam się i zobaczyłam, że Tomek wychodzi za mną z samochodu. Ucieszyłam się, ale wciąż byłam na niego zła. Zatrzymałam się i czekałam aż do mnie dojdzie. Kiedy już za mną stał przytulił mnie od tyłu i pocałował w głowę. Zamknęłam oczy i oparłam o niego głowę...
-Przepraszam... Byłam zagapiony tym wszystkim szczęściem, które mnie opętało...
-Cieszycie się czymś co nie jest pewne w 100%. Co najwyżej w 50%.
-Dlaczego tak to oceniasz?
-A ty?
Nic nie odpowiedział. Wiem, że teraz nie będzie się już tak cieszył tym spotkaniem z Michael'em. Puścił mnie i zaczął iść do samochodu.
-Zostawisz mnie tu?-zapytałam ze zdziwieniem i zaczęłam za nim iść.
-Jak chcesz to cię podwiozę do domu.
-Pff.-odparłam i wyprzedzając go wsiadłam do samochodu.
Gdy wsiadł jechaliśmy w ciszy. Siedziałam oburzona wpatrzona w widoki za oknem. Tę nie zręczną ciszę przerwał Wojtek mówiąc:
-A może jednak pojedziesz z nami, Magda?
-Chętnie.-odpowiedziałam.
-Fajnie będzie.
Baron, Dziamas i Łozo zaczęli normalnie rozmawiać i śmiać się. Natomiast ja z Tomson siedzieliśmy w ciszy. Dziwnie wyszło. Ale jestem na niego wkurzona, bo o mnie zapomniał i chciał mnie zawieść do mieszkania. I ... śmiesznie to musiało z perspektywy chłopaków.. Zresztą nie wiem.
Nareszcie dojechaliśmy. Drugi samochód, którym pojechała reszta zespołu już na nas czekał. Jak Tomson się wtedy zatrzymał oni pojechali dalej. Kiedy ruszyliśmy w stronę klubu szłam pomiędzy Łozem i Dziamasem. Pierwszy raz jesteśmy na siebie tak ofuczeni... Miałam ochotę, żeby Tomek był zazdrosny chociaż troszeczkę. Dlatego złapałam Wojtka i Grześka za ręce i tak z nimi szłam. Obejrzałam się do tyłu, abym mogła zobaczyć Tomka. Szedł z chłopakami i śmiał się. Udawał, że nie widzi, że trzymam chłopaków za ręce. Weszliśmy do klubu i zaczęliśmy się świetnie bawić. Przez dłuższy czas nie tańczyłam z Tomsonem... W ogóle się do siebie nie odzywaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz