wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 34

Zostawił mnie samą, ale tylko dlatego, że nie chciałam z nim iść. Na pewno chłopaki z zespołu tam z nim siedzą i nie chciałam im przeszkadzać. Kiedy wróciłam do pokoju zadzwoniłam do Justyny i razem wyszłyśmy do sklepów. Łatwo nam było coś kupić, bo Justyna bardzo dobrze zna hiszpański. Chodziła kiedyś na lekcje.
-Pamiętasz mojego brata Filipa?-zapytała.
-Tak... Czemu pytasz?
-Bo on tutaj jest i do nas jedzie...
-Jejku... Bez urazy, ale mogłaś mnie zapytać o to czy chcę się z nim teraz widzieć...
-Sama jestem nie zadowolona. Chciałam się trochę od niego uwolnić. Nawet nie wiedziałam, że jest w Barcelonie. Dostałam od niego SMS'a przed chwilą. Skąd on w ogóle wie gdzie jestem...?
-Nie mam pojęcia, ale on chyba zawsze dostaje to czego chce... Chociaż z Natalią mu nie wyszło. Co ty mu wtedy powiedziałaś?
-Tak jakby mu zagroziłam.
-Dobra, nie wnikam...
Chwilę szłyśmy w ciszy. Nagle przez okno jakiegoś sklepu zobaczyłam na wystawie różne zegarki. Pomyślałam, że kupię jakiś Tomkowi. Skoro swój ulubiony zamoczył wtedy na pikniku na pewno ucieszy się z nowego.
-Chodź Justyna do tego sklepu, dobra? Chciałabym kupić któryś zegarek Tomsonowi.
-Dobra.-odpowiedziała i weszłyśmy do środka.
Od razu zobaczyłam coś co mogłoby się spodobać Tomkowi. Wzięłam go i poleciałam do kasy. Nie chciałam się nawet rozglądać za innymi. Wiem, że ten jest najlepszy. Kiedy wyszłyśmy ze sklepu zobaczyłyśmy czekającego na nas Filipa. Nie byłam ucieszona jego widokiem.  Stał wyluzowany oparty o samochód. Nie chciałam przebywać w jego towarzystwie, więc rzuciłam oschło:
-Podwieziesz mnie do kolegi?
-Jasne. Wsiadajcie.-odparł.
Kiedy mu powiedziałam, że chce jechać do szpitala strasznie chciał wiedzieć co się stało. Ja jednak nic mu nie powiedziałam. Podczas jazdy ciągle do mnie zagadywał. Dowiedziałam się właśnie, że szuka żony i jestem dla niego odpowiednia. To byłe chamskie jak tak powiedział. Filip jest przystojny, ale ten jego charakter...
-Nareszcie jesteśmy.-powiedziałam wysiadając z samochodu.
Przed drzwiami zobaczyłam Tomsona z Lajanem. Szybkim krokiem do niego podeszłam. Odkręciłam się zobaczyć czy Filip i Justyna jeszcze są. Kiedy spostrzegłam, że Filip jest we mnie wpatrzony odwróciłam się znowu do Tomka i namiętnie go pocałowałam w usta, żeby brat Justyny wiedział, że jestem zajęta.
-Czemu tutaj stoicie?-zapytałam.
-A tam. Wozza wzięli na jakieś badania teraz czekamy.-odparł Lajan.
-Reszta jest w budynku. Nie chcieli wyjść z nami na słoneczko.-dorzucił Tomson.
-...i na papierosa.-dodałam kierując te słowa do Wojtka.-Nie przesadzasz trochę z nimi?
-Przecież wiesz, że jak się stresuje to lubię sobie popalić. Wozzo w szpitalu, dzisiejszy koncert odwołany.
-Wozzo powiedział, że chce do Polski i dla niego wszyscy jutro wracamy.-powiedział Tomek.
-Głupio kończy się ten wyjazd. Po co ja chciałam, aby on mnie odwiózł do hotelu... To moja wina, że jest teraz w szpitalu.
-Jaka twoja wina? Wojtek sam mógł pomyśleć zanim wsiadł do auta.- jakby pocieszył mnie Lajan.
Pogadaliśmy chwile, kiedy przyszedł do nas Śniady i oznajmił, że Wojtek już skończył badania. Lajan poszedł pierwszy ze Śniadym i Tomson też chciał iść, ale zatrzymałam go i zapytałam:
-Możemy chwile pogadać?
-Tak, o co chodzi?
-Czy Wojtek wie o tym wszystkim co się wydarzyło?
-Nie. Rozmawiałam z nim o tym, że jestem z tobą i tyle. A jak zapytał co się stało to powiedziałam, że rozstaliście się w zgodzie i dopiero później ja z tobą się w sobie zakochaliśmy.
-Głupio go trochę okłamywać. To znaczy ominąć wszystko co złe, ale tak będzie lepiej. Tak uważam.
-Ja też. Nie chce, żeby sobie nawet przypomniał, że doszło po między nami do rękoczynu. Wydaje mi się, że złamaliśmy mu serce.
-Co? Nie rozumiem.
-Bo jak byś się czuła gdybyś była ze mną i nagle się budzisz, a ja jestem na przykład z Justyną.
-No, koszmarnie...
Do końca dnia siedzieliśmy z Tomsonem u Łoza. Reszta zespołu też długo była, ale wieczorem się już porozchodzili. Dziamas to nawet wcześnie, bo wyszedł gdzieś z Justyną. Nikt z nas nie chciał rozmawiać o tym czego Wojtek nie pamiętał.
Nie jest on w najlepszym stanie, ale skoro chce wrócić do Polski i woli tę opiekę medyczną to spoko. Jutro mamy po południu samolot. Wróciłam z Tomkiem do hotelu.
-Trzeba jutro 2 godziny przed samolot jechać po Wozza.-powiedział Tomson
-Dobra.-odparłam i weszłam do sypialni.
Usiadłam i rozmyślałam. Nagle przypomniałam sobie, że ma dla Tomka zegarek. Wyjęłam go z torebki i chwilę na niego popatrzyłam. Cały czas wydaje mi się bardzo ładny. Mam nadzieje, że mu się spodoba. Wstałam i wychodząc do salonu gdzie był Tomson schowałam go za plecy. Kiedy mnie zobaczył, podniósł się i chcąc zobaczyć co chowam zapytał:
-Co tam masz?
Uśmiechnęłam się odparłam pokazując mu zegarek:
-Mam nadzieje, że ci się spodoba.
Wziął go ode mnie i zapiął sobie na ręku.
-Dziękuje. na prawdę fajny.-powiedział i mocno mnie przytulił.
*** 
Właśnie wyszliśmy z samolotu.
-Nareszcie Polska!-krzyknął Baron.-Chociaż w Hiszpanii nie było tak źle.
Łozo szedł trzymając się ciągle Tomsona. Nie mógł iść o własnych siłach. Kiedy wyszliśmy z lotniska czekało na nas kilka samochód. Pozałatwialiśmy sobie szybko dojazd do domu. Ja, Tomson i Łozo jechaliśmy z Natalią i Dawidem. Nati nic nie wiedziała o wypadku Wojtka. nie chciała przy nim o tym rozmawiać, ale ciekawość ją zżerała. Było to strasznie widać. Podczas jazdy kierował Dawid, a Natalia siedziała jako pasażer.
-Magda. Musimy się spotkać i wszystko mi opowiesz dokładnie. Jak tam było i w ogóle.-powiedziała Natalia.
-Jasne. Razem z Justyną.
-No, wiadomo.-odparła pokazując wszystkim z tyłu swoją dłoń.
-Ooo... Gratuluję wam.-rzuciłam gdy tylko zauważyłam na jej palcu pierścionek.
Tomson poparł moje zdanie, a Wozzo nie odezwał się ani słowem. Cały czas patrzył na widoki za oknem. Wiedział, że będzie musiał wracać do szpitala. Oznajmiłam mu już wcześniej, że będę go zabierała na jakieś spacery jeśli lekarz pozwoli. Takie chwilowe rozmyślania przerwała mi Natalka pytając:
-A wy kiedy?
-My na razie nie planujemy.-oboje powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Nie lubiłam gdy mnie ktoś pyta o takie rzeczy... Nie jestem z Tomkiem za długo, ale chciałabym za niego wyjść. Czekam aż on zrobi pierwszy krok, bo ja to raczej nie. To znaczy wolę, żeby oświadczył się mężczyzna.
Zanim zawieźliśmy Wojtka do szpitala pojechaliśmy do domu Tomka. Dawid z Natalią nas tutaj zostawili i pojechali, bo musieli coś załatwić. Weszliśmy do środka. Tomek posadził Wojtka na fotelu i wyszedł odnieść swoje walizki, a ja usiadłam na kanapie. 
-Magda..? Coś mi się przypomniało.-powiedział Wozz.
Bałam się, że może przypomniał sobie tę walkę z Tomkiem.
-Co takiego?
-To tylko taki przebłysk, ale jednak coś. Siedzieliśmy tutaj. W tych samych miejscach. Tomka znowu nie było. Miałaś na sobie taką ładną sukienkę. Wyglądałaś wtedy pięknie.-uśmiechnęłam się.-Teraz też wyglądasz ładnie, ale wtedy zwaliłaś mnie z nóg. Ja miałem na sobie czapkę, którą dostałem od ciebie. O i znowu sobie coś przypomniałem. Kupiłaś mi ją za to, że wygrałem w pokera.
-Tak. Tak było. Fajnie, że powoli zaczynasz sobie wszystko przypominać.
Kiedy przyszedł Tomek zawieźliśmy Wojtka do szpitala samochodem Tomsona, bo lekarz, który będzie go przyjmował wie, że jesteśmy już w Polsce, a pacjent powinien być ciągle pod obserwacją. Przed szpitalem spotkaliśmy paparazzi. Nie mam pojęcia skąd oni już wiedzą, że Łozo miał wypadek. Zobaczymy co będą pisali. Mam nadzieje, że nie będziemy coś w style, że znowu ze mną.
Posiedzieliśmy trochę z Łozem w szpitalu i Tomek odwiózł mnie do mieszkania. Było strasznie późno, wiec położyłam się spać.

1 komentarz: