piątek, 22 marca 2013

Rozdział 35

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Przede mną stała Natalia.
-Już 11:00. A ty jeszcze w piżamie?-zapytała.
-I dziwisz się? Mam za sobą długą i męczącą podróż.-odpowiedziała zapraszając ją ruchem ręki do środka.
-Oj wiem. Myślałam, że może pójdziemy teraz na jakieś zakupy czy coś i mi wszystko opowiesz. A w ogóle to coś sobie tam kupiłaś?
-Natalia, mogłaś zadzwonić. Mam na dzisiaj inne plany.
-Szkoda... A co będziesz robiła?
-Idę do Łoza. Idziesz ze mną?
-No jasne.
-No to ja się tylko naszykuje i możemy iść. Porozmawiacie sobie trochę, bo wczoraj Wojtek ani słowem się nie odezwał i chyba nawet nie zauważył, że pokazywałaś nam pierścionek zaręczynowy.
-No tak...-powiedziała i westchnęła.-Czy tobie z Tomkiem dobrze się układa?
-Jak najbardziej. Czemu pytasz?-odpowiedziała już z innego pokoju.
Ja przechodziłam na przemian z sypialni do łazienki, a Natalia siedziała w kuchni.
-Tak tylko.... Na prawdę nie planujecie zaręczyn?-wtedy do niej przyszłam, powiedziałam:
-Ja bym chciała, ale czekam, aż podejmie pierwszy krok.-i wróciłam do swojego zajęcia.-Możemy zmienić temat?
-No dobra... Może to będzie trochę głupie pytanie, ale nie chciałabyś może zostać matką chrzestną Amelki?
-Jakiej Amelki?
-Mojej córki...
-I Tomka...-szepnęłam sobie.
-Jeśli nie chcesz to nie...
-Zastanowię się nad tym.
Kiedy byłam już gotowa wyszłam z Natalią na dwór i pojechałyśmy jej samochodem do szpitala. Podczas jazdy zapytała mnie czy chce być jej druhną na ślubie, oczywiście się zgodziłam. Przed drzwiami gdy miałyśmy wchodzić zatrzymałam ją i powiedziałam:
-Wojtek nie wie o tym co dokładnie się stało.
-Nie rozumiem.
-Nie wie dlaczego jestem z Tomkiem. To znaczy nie pamięta ostatnich dwóch miesięcy, kiedy to wszystko się wydarzyło.
-On stracił pamięć?
-No, nie mówiłam ci?
-Ciekawe kiedy?
-Sorka. No to tak. Stracił i...
-...i nie pamięta na przykład, że widział cię jak całujesz się z Tomsonem.
-No na przykład. I my postanowiliśmy, że nic mu nie będziemy mówili, żeby... No po protu, żeby nie było mu przykro. Rozumiesz?
-Rozumiem.
-I żeby ci się nic nie wymknęło, ok?
-Dobra, dobra.
Zaczęłyśmy kierować się w stronę jego pokoju.
-A jak sobie coś przypomni to się ciesz. No chyba, że to z tych rzeczy... Wczoraj już sobie coś przypomniał.
-Dobra. A gdzie jest teraz Tomson?
-Chyba z chłopakami. Jakieś poprawki do DVD koncertowego.
Doszliśmy do jego pokoju. Zanim weszłyśmy zajrzałam do niego przez uchylone drzwi. Leżał wpatrzony w okno. Jest z nim coraz lepiej. Jak się tak na niego patrzyłam przypomniałam sobie dzień, w którym się poznaliśmy. Wygląda teraz tak słodko. Nagle Łozo wstał z łóżka. Wtedy wkroczyłyśmy:
-Nie powinieneś wstawać Wojtek.-powiedziałam.
-Oj, już nie mogę tak ciągle leżeć i leżeć.
-Dobra, żartowałam. lekarz ci przecież pozwolił.
-No właśnie. A w ogóle to może przydałoby się jakieś miłe przywitanie, co?
-No tak.
Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Tak może być?
-Ma się rozumieć.
-Przyprowadziłam ze so.- nie dokończyłam, bo gdy się odwróciłam Natalii za mną nie było.-Przepraszam cię na chwilę.
Wyszłam na korytarz. Natalia stała oparta o ścianę.
-Czemu nie wchodzisz?
-Nie wiem... To znaczy... A jak zapyta o moją ciążę?
-To nic... Powiesz mu, że dziecko jest Dawida.
-Dobra.-odetchnęła i weszła.
Miałam za nią wejść, ale nagle zaczął dzwonić mój telefon.
-Zaraz przyjdę.-powiedziałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Dzwoniła Anita. Nie miałam ochoty z nią teraz rozmawiać, bo chciałam iść jak najprędzej do Wojtka i Natalki, ale odebrałam.
-Słucham?
-Magda czemu nie dajesz znaku życia? A przede wszystkim nie mówisz, że już jesteś w Polsce?
-Jakoś tak wyszło. A skąd wiesz, że już jestem?
-Mam kontakty.
-Tak? A jakie?
-No spotkałam dzisiaj Tomka.
-Aaa.
-A co teraz robisz? Może byśmy się spotkały? Opowiesz jak tam było.
-Dzisiaj nie mogę. Jutro może? Wieczorem w naszym klubie?
-Jutro wieczorem dobra, ale nie w naszym klubie.
-A czemu?
-Został zamknięty.
-Dlaczego?
-Prawdę mówiąc to ja nie wiem dokładnie i nie chce ci powiedzieć jakiś bzdur.
-Dobra, to może jakiejś kawiarni w na przykład Galerii Mokotów?
-A wiesz, mam lepszy pomysł. Może jutro pójdziemy do kina na potrójną randkę?
-Potrójną?
-No, ja i Kain, ty i Tomek, Natalia i Dawid.
-Dobra. To ja powiem o tym pomyśle Natalii, pogadamy z naszymi facetami i dam ci znać.
-Dobra. Pa.
-Pa, pa.
Schowałam telefon i weszłam do środka.
***
Dwa tygodnie później. Potrójna randka się udała. Wszyscy fajnie się bawili i słuchali naszych, czyli moich i Tomka opowieści o Barcelonie. Wojtek jest już zdrów. W tym tygodni wyszedł ze szpitala. Od razu spotkał się z chłopakami. Dowiedziałam się, że dzwonili do tego Michael'a jeszcze w klubie przed wypadkiem. Przyjedzie dla Afromental do Polski, bo i tak musi coś załatwić. Ma już pomysł co z nimi zrobić.
Jestem teraz w drodze do Elbląga. Tomson postanowił poznać mnie ze swoimi rodzicami. Nie wiem czemu, ale się trochę denerwuje. A co jeśli oni mnie nie polubią? Może im się nie spodobam...
Dojechaliśmy na miejsce. Rodzinny dom Tomka jest bardzo ładny. Ładniejszy od Huberta, który stoi w górach.Tomek złapał walizki i powiedział do mnie:
-Chodź.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam za Tomsonem. Weszliśmy po schodkach do drzwi i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Stałam trochę jak słup soli i próbowałam się rozluźnić. Spojrzałam na Tomka. On był cały rozpromieniony i szczęśliwy. Dawno się nie widział z rodzinną. To zrozumiałe.
-Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze.-powiedział.
-Ja się nie denerwuje.-odparłam i mocno się uśmiechnęłam.
Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Zadzwoniłam jeszcze raz, po którym otworzyły się drzwi. Myślałam, że przed nami będzie stała mama Tomka, ale ... zamiast jej zobaczyłam jego siostrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz