piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 27

Rano obudziłam się wyspana. Nie chciało mi się wstawać. Długo sobie o wszystkim myślałam. Jestem strasznym leniuszkiem. Niedługo zacznie mi chyba brakować kasy... Muszę sobie jakaś prace znaleźć. Aktorstwo mi się znudziło. Hmm... Może zostanę piosenkarką? Nie tam... Dopóki mam kasę nie będę nad tym myślała. Jak mi się zacznie kończyć to może wezmę jakiś kredyt? Zobaczy się. Wstałam i powoli naszykowałam się do życia codziennego. Usiadłam sobie na kanapie i zadzwoniłam do Natalii. Pogadałyśmy sobie trochę, potem rozmawiałam z Dawidem. Dawno z nimi nie gadałam. Nagle dostałam SMS'a od Łoza. Serce mi biło, bo co on mógł napisać? Może napisał, że mnie kocha. Z jednej strony chciałabym takiego SMS'a, ale z drugiej nie.  Wiadomość była następująca:
-Wygrałem pokera. Dzisiaj wracam i chce to oblać. 20:00 w klubie Tretinex. 
Troszkę było mi smutno, ale czego ja mogę się po nim spodziewać skoro on wie, że jestem z Tomkiem.
Zapewne napisał tak do każdego za jednym razem. Szykuje się impreza... Ale zaraz. Gdzie ja teraz będę szła na imprezę jak jutro ślub Justyny. Odpisałam:
-Gratuluję :) Niestety nie będę mogła przyjść.
-A czemu? :(
-Jutro ślub Justyny...
-No tak... 
-A może wpadłabym do ciebie na chwilkę o 15? Byśmy wypili toast, czy coś?
-Jak najbardziej.
Zrobiłam sobie ładny makijaż i założyłam sukienkę, którą od niego dostałam w dzień zaręczyn. Nie wiem czy był to dobry pomysł, ale ją włożyłam. Zanim wyszłam usiadłam w sypialni i wyjęłam nasze zdjęcie z szafki. Szkoda tego wszystkiego było..ale teraz też jestem szczęśliwa. Wyszłam i zadzwoniłam po taksówkę. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam mu czapkę. Byłam strasznie z niego zadowolona i coś mu się należało. Gdy dojechałam do jego mieszkania Wojtek już na mnie czekał przed wejściem do bloku.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział na powitanie.
Zaraz objął mnie jedną ręką i przy samych drzwiach obejrzał się za siebie i weszliśmy. Gdy byliśmy w środku dałam mu prezent i pogratulowałam.
-Nie trzeba było, ale dzięki. Takiej jeszcze nie mam.
-Cieszę się.
-I jak wyglądam.-zapytał przeglądając się w lusterku.
-Słodko.-wymsknęło mi się. On na to uśmiechnął się i zaprosił dalej do środka.
-Chce mieć to już z głowy i... Nasz wspólny dom został sprzedany. Sporo za niego poszło i to twoja połowa... 15 tysięcy.
-15 tysięcy? Nie przypominam sobie żebyśmy go kupowali za 30 tysięcy.
-Za mniej go kupiliśmy, ale trochę zbajerowałem babkę, która go kupiła.
-No to fajnie.-"Kupię sobie samochód!" pomyślałam.
Przesiedzieliśmy półtory godziny i nagle zadzwoniła Justyna.
-Magda. Musisz mu pomóc.
-Co się stało?
-Jutro ślub, a ja zapomniałam o sukience...
-Że co? Justyna... Gdzie jesteś?
-U siebie.
-Spotkajmy się za pół godziny w tym sklepie co raz jak przechodziłyśmy ...jeszcze wtedy z Anitą... to ci się taka suknia spodobała. Pamiętasz?
-Nie...
-Dobra, to spotkajmy się w parku przy centrum.
Rozłączyłam się i skierowałam błagalną minę do Wojtka.
-Przepraszam, ale mógłbyś zawieść mnie do parku?
-Jasne.. Teraz już?
-Tak...
-Szkoda... Fajnie było.
Wychodząc z domu zabrał czapkę ode mnie, którą zdjął przed chwilą. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Z jego mieszkania do parku jechało się właśnie około 30 minut.
-Dziękuję.-powiedział.
-Ale za co? Za czapkę? Nie ma sprawy.
-Ogólnie. Cieszę się, że do mnie przyszłaś.
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką na pożegnanie, bo właśnie zobaczyłam Justynę. Na początku byłam trochę na nią zła, że nie kupiła tej sukienki, ale zaraz mi przeszło. Szybko pobiegłyśmy do tego sklepu i Justyna przymierzyła wszystkie śliczne sukienki. Wybrałyśmy tę, w której było jej najładniej. Obydwie byłyśmy zadowolone. Była ona naprawdę śliczna. Cała biała i długa. Miała dużo tych dodatków, które dodawały blasku. Materiał był pobłyskiwały  Wyglądała w niej jak księżniczka. Serio.
Ona popędziła zaraz do domu i ja zostałam sama. Naszło mnie kupić od razu ten samochód. Ściemniało się, a ja szłam do tego sklepu. Wybrałam sobie śliczne sportowe auto. Wydałam całe 15 tysięcy i jeszcze kilka zapłaciłam kartą kredytową. Kluczyki dostałam do ręki i pojechałam do domu. Cały dzień nie widziałam się z Tomkiem. Wieczorem na szybkość załatwiłam sobie na jutro fryzjera. Zapomniałam o nim całkiem jak Justyna o sukience, ale w końcu sukienka ważniejsza niż fryzura. Strasznie nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia dlatego szybko położyłam się spać.

3 komentarze: