Na początku szliśmy w ciszy. No, ale za kawałek skapował się, że coś mi się stało.
-Co ci się stało w policzek? Jest cały czerwony.-zapytał. Nie do wiary, że zauważył to w takiej ciemności.
-Em... Napadł mnie ktoś, zabrał torebkę z telefonem, pieniędzmi...
-Przykro mi... Boli?
-Trochę...-i wtedy pomyślałam, że mogłabym zadzwonić do Wojtka z jego telefonu-Mogłabym zadzwonić twojego telefonu?
-Jasne.-powiedział dając mi telefon.
Wpisałam numer Wojtka i zadzwoniłam.
-Słucham?-powiedział.
-Wojtek to ja Magda.
-Gdzie ty jesteś? Czemu dzwonisz z obcego numeru?
-Opowiem czy wszystko jak będę w domu. Przyjedziesz po mnie...po nas?
-Tak. Jezu, jak ja się o ciebie bałem. Gdzie jesteś...jesteście? Z kim ty tam jesteś?
-Opowiem ci wszystko w domu..Poczekaj chwile.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam się Huberta.
-Na ulicy Henryka Sienkiewicza.
-Na ulicy Henryka Sienkiewicza.-powiedziałam do Wojtka.
-Dobra zaraz będę.
-Kocham cię. Pa.
Oddałam Hubertowi telefon i spytałam się gdzie będzie chciał, żeby go odwieść.
-Ja wysiądę po drodze.
-Dobra.
Za około 10 minut Wojtek nas znalazł. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Zaczęłam opowiadać co mi się stało. Gdzieś w połowie Hubert powiedział:
-Ja tu wysiądę. Dzięki za podwózkę.
-Spoko. Ja też dzięki za pomoc.
Wysiadł i zaczęłam dokańczać mówić. Zeszło się całą drogę do domu.
-Przepraszam, że z tobą nie zostałem, ale jak mogłaś nie pojechać z dziewczynami?! Przecież on mógł ci coś zrobić. Miałaś szczęście, że tylko cię okradł.
-Nie krzycz na mnie. Przepraszam, też później tego żałowałam.
-A ten Hubert? Coś mi w nim nie pasuje. Przez cały czas się tak dziwnie zachowywał.
-Jak dla mnie wszystko w nim w porzo. Nie czepiaj się go.
Kłótnia trwała jeszcze chwile, aż w końcu poszłam i się położyłam spać. Następnego dnia w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. . Kiedy Wojtek wrócił do domu. Chciałam się z nim pogodzić i on najwyraźniej też. Ja go przeprosiłam i on mnie. Kupił mi nowy telefon. Gdy sobie razem siedzieliśmy zadzwoniła do mnie Anita, że chce ze mną pogadać i do mnie zaraz wpadnie. Czekałam na nią na godzinę, dwie i zaczęłam się martwić. Nie odbierała. Dzwoniłam do dziewczyn, ale one też nie wiedzą co z nią. Załatwiłam sobie numer Kain'a, ale też nic nie wiedział. Stwierdziłam razem z Wojtkiem, że będzie jej szukać. Gdy wychodziliśmy z domu zadzwoniła do mnie Anita:
-Gdzie ty jesteś?!-zapytałam.
-Proszę panią... Pani Anita miała wypadek i bardzo byśmy prosili, aby pani przyjechała do szpitala na rozdrożu.
-Dobrze...
Spojrzałam na Wojtka i ze łzami w oczach powiedziałam o wypadku. Za około 10 minut byliśmy w szpitalu. Szybko podbiegłam do recepcji i zapytałam o Anitę. Okazało się, że Anita nie żyje. Umarła w karetce. Rozpłakałam się i wtuliłam w Wojtka. Pojechaliśmy do domu. Zadzwoniłam do dziewczyn i zapytałam czy wiedzą co się stało. Wszystkie w trójkę płakałyśmy. Jak to się mogło stać... Przez parę dni nie mogłam się z tym pogodzić, ale w końcu uświadomiłam sobie, że jej już nie ma. Od czasu wypadku nie widziałam ani razu Kain'a... Ciekawe co z nim. Dzisiaj koncert. Łozo już pojechał z chłopakami, a ja z Natalią szykowałyśmy się. Justyna pojechała na urlopik z Michałem. Chcieli pokonać kryzys. Pojechałyśmy na miejsce koncertu. Dawno nie widziałam Tomka... Mam nadzieje, że nic nie powie Wojtkowi o naszym pocałunku. Podeszłyśmy do chłopaków i Łozo zaczął nas zapoznawać z resztą. Cały czas myślałam o Tomsonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz