niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 13

Koncert był bardzo, bardzo fajny. Bawiłyśmy się z Natalią na prawdę super. Po koncercie podeszłam do Tomka, ale on nie chciał chyba ze mną gadać, bo jak zobaczył, że kieruje się w jego stronę zaczął iść do reszty chłopaków. Zauważyłam, że gadał z Wojtkiem. Wskazał palcem na Natalię, a Łozo kiwnął głową nie. Po czym Tomson podszedł do niej i zagadał. Chyba pytał się czy Nati ma chłopaka. Poszli się gdzieś przejść. Niby nie kocham Tomka, ale byłam zazdrosna... Gdy wrócili podeszłam do Wojtka i go namiętnie pocałowałam na oczach Tomka. Chyba zrobiło mu się głupio i żeby mi też było głupio pocałował Natalie w policzek. Zaśmiałam się z niego. On na to wzruszył ramionami. Złapałam Wojtka za rękę i powiedziałam, żebyśmy wracali do domu. Zgodził się, ale podszedł do nas Hubert. Ten Hubert, którego poznałam wczoraj. Wojtek jakoś się nie ucieszył na jego widok, wręcz przeciwnie. Po wspólnej rozmowie okazało się, że Hubert chce, aby Afromental podpisał z nim kontrakt i to całkiem niezły.
-I co? Czy on wciąż wydaje ci się jakiś dziwny?-powiedziałam do Łoza i się uśmiechnęłam.
Oczywiście się zgodzili na podpisanie go, bo był na prawdę bardzo dobry. Do domu wracałam razem z Natalią.
-Fajny ten Tomek.-powiedziała.
-Wiem...-odpowiedziałam.
-Umówiłam się z nim.
Co? On na pewno che mi zrobić po prostu na złość... Tylko żeby jej nie skrzywdził. Następnego dnia mieliśmy miłą wizytę. Przyszli do nas Justyna z Michałem. Zaprosili nas na swój ślub, który będzie już nie długo.
-Trochę się spóźniliśmy z tymi zaproszeniami.-powiedział Michał.
-Dobrze, że w ogóle są.-powiedział i uśmiechnął się Wojtek.
-Może zostaniecie na kawę?-zapytałam.
-Niestety nie, bo musimy jeszcze trochę zaproszeń rozdać.-oznajmiła Justyna.
-Szkoda, ale nie będziemy was zatrzymywać.-powiedziałam.
Gdy wyszli od razy usłyszałam pytanie od Wojtka:
-To co im kupujemy?
-Yyy... Może ekspres do kawy?
-Dobry pomysł. Natalia pewnie pójdzie z Tomsonem.
-Chyba...tak...
-On jest w nią zapatrzony jak w obrazek ciągle Natalia to, Natalia tam to. Zakochał się.
-Może..-powiedziałam, ale miałam nadzieje, że to nie prawda.
-Chcesz jechać na zakupy albo do kina, może?
-No jasne. Dawno w kinie nie byliśmy.
-No właśnie.
Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Złotych Tarasów. Po kinie poszliśmy na kręgle. Wygrałam, ale tylko dlatego, że Wojtek mi dał. Później chodziliśmy po sklepach, aż zatrzymaliśmy się w KFC.
-Czemu dałeś mi wygrać w kręgle?-zapytałam.
-Nie dałem. Po prostu mnie ograłaś.
-Yhy. Pierwszy raz w kręgle grałam, a ty już doświadczony jesteś.
-Masz wrodzony talent.O kurde...-powiedział i zakrył twarz dłońmi.
-Co jest?-zapytałam i zaczęłam się rozglądać dookoła.-Aa... Kinga? Czemu się przed nią chowasz?
-Jak mnie zobaczy to zagada pewnie czy coś...
-Jesteś facetem i boisz się 15-latki?
-Nie boję się jej... Wyszła. Nareszcie.
Wychodząc z galerii zauważyłam jakieś ogłoszenie, że casting do nowego filmu jakiegoś fajnego jest. Casting jest jutro, więc na niego pójdę. Wojtek był tym tak samo ucieszony jak ja. Gdy wróciliśmy do domu zadzwoniłam do Justyny i spytałam czy pójdzie ze mną na ten casting, zgodziła się od razu. Natalia też. Gdy skończyłam rozmawiać do pokoju wszedł Łozo i trzymał w ręku wielkie pudło.
-Co tam masz?-spytałam.
-A kupiłem nam PlayStation.
-PlayStation? Haha.
-...i parę gierek.
No i cały wieczór do 01:00 nad ranem graliśmy. Było dużo śmiechu i w ogóle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz