Nie miałam ochoty już tam z nimi siedzieć i poszłam na górę mówiąc, że mnie głowa boli. Położyłam się na łóżku i słuchałam dość głośnych głosów z dołu. Nie wiem jednak czy dobrze zrobiłyśmy zapoznając Justynę z Grześkiem. On się w niej zakocha, a ona pójdzie do ołtarza z Michałem... Justyna złamie serce Grześkowi zostając z Michałem albo złamie serce Michałowi zostając z Grześkiem. Tak źle i tak źle... Po co ja rozmawiałam o tym pocałunku z Tomkiem? Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Myśląc tak zasnęłam i obudził mnie dzwoniący budzik. Wojtek spał. Nie chciałam, więc go budzić. Naszykowałam się i poszłam na plan. Było dużo śmiechu podczas kręcenia. Ku mojemu zdziwieniu przy moim samochodzie czekał na mnie Tomson.
-Heej. Co tu robisz?-zapytałam.
-Sory... Głupio wczoraj wyszło z Wojtkiem.
-No i to jak niestety.
-Gadałaś z nim o tym?
-Nie. Nie było kiedy.
-A może pogadamy z nim razem?
-Najpierw wole sama z nim pogadać...
-Spoko.
-Ja też przepraszam... Myślałam, że cały czas jesteś z nią, żeby mnie niby wkurzyć...
-Jesteś zazdrosna?
-Nie... Gdzie tam..
-Tak na pewno. Możemy się może spotkać dzisiaj wieczorem u mnie?
-Postaram się przyjść, ale nie obiecuje.
Za chwile wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu. Łozo czekał na mnie. Gdy tylko weszłam powiedziałam:
-Musimy porozmawiać o tym pocałunku.
-No właśnie...
-No, więc ja nie wiem czy na prawdę my się wtedy całowaliśmy.
-Co?
-No, Tomek mi powiedział, że jak byłam na tamtej imprezie to się niby pocałowaliśmy.
-Nic nie mówiłaś, że on też był na tamtej imprezie...
-Podobno po niego zadzwoniłam czy coś...
Udało mi się pogodzić z Wojtkiem.
Tydzień później gdy siedziałam sobie z Natalią u mnie zadzwonił Wojtek i motając się powiedział, że widział Anitę i mam przyjechać do Złotych Tarasów. Zabrałam Natalię i gdy dojechałyśmy Wojtek stał pod galerią.
-Jak mogłeś ją widzieć? Ona nie żyje!-powiedziała Natalia.
-Na prawdę ja widziałem.
-Gdzie niby?-dodała Natalia.
-Była w sklepie...w jakimś spożywczaku... Razem z nią był Kain. Może jeszcze tam są... Chodźmy.
Poszliśmy tam, ale ich nie było. Byliśmy chyba w całej galerii. Rozdzieliliśmy się nawet, ale nic z tego. Nie było ich.
-Na pewno ci się przewidziało.-powiedziałam.
-Raczej nie. Ale jeśli nawet to...wolałem was zawołać.
Zawiedziony wsiadł do swojego auta i odjechał. My jednak zostałyśmy tutaj na kawę. W domu byłam dopiero na wieczór. Czekała na mnie niespodzianka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz