wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 2

Jestem w drodze do Anity. Dziwne, że Wojtek w ogóle nie dzwoni. Zostawiłam mu tą karteczkę, ale myślałam, że jak ją tylko zobaczy to zadzwoni. Jeszcze kawałek przede mną drogi, więc do niego zadzwonię.
-Halo?
-Hej Wojtek. Co robisz?-zapytałam.
-Siemka kotek. Jem śniadanie. Smutno jeść samemu.
-Sorka, że dziś wcześniej wyszłam, ale za to mogę ugotować coś pysznego na kolację. Co ty na to?
-Z wielką przyjemnością. A...kiedy będziesz w domu?
-Po południu na 100%.
-To czekam i tęsknię. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Pa kochanie.
Na szczęście wszystko jest dobrze. Dojechałam. Anita już czekała. Za około 20 minut była też Natalia. fajnie spędziłyśmy ten czas. Gdy się pożegnałam z dziewczynami była 13:45. Miałam być po południu. Mam nadzieje, że Wojtek się nie obraził. Jak wracałam pomyślałam, że w domu będę sporo po 14:00, bo do naszego wspólnego mieszkania trochę się jedzie od tej kawiarni. Dojechałam. Na telefonie nie miałam żadnych nieodebranych połączeń co mnie zdziwiło. Wojtek by nie zadzwonił? Bałam się wejść do domu, bo mogłam zobaczyć dosłownie wszystko lub zupełnie nic. Dobra, wchodzę. Słyszę romantyczną muzykę z łazienki. Kieruje się w jej stronę. Gdy wchodzę do łazienki widzę dużo pozapalanych świeczek, płatki róż, szampan i ... Wojtka. Wojtka, który leży w wannie. To było fajne uczucie.
-Wojtek?-powiedziałam, a w odpowiedzi usłyszałam tylko chrapnięcie.
On zasnął. Obudziłam go i powiedziałam:
-Kochanie. Pięknie to wszystko przygotowałeś. Dziękuje. Kocham cię.
-Cieszę się...
-...ale chce z tobą porozmawiać.
-Dobra. Już wychodzę.
Poszłam do salonu, zdjęłam kurtkę i czekałam na Wojtka. Chciałam z nim po prostu porozmawiać. Przyszedł, przytulił mnie i pocałował.
-To czym chciałaś pogadać kochanie?-zapytał.
-Chciałam zapytać kiedy poznasz mnie ze swoimi kumplami z zespołu?
-Chcesz ich poznać?
-No jasne.
-Spoko. Tylko będzie problem z Tomsonem.
-A czemu?
-Bo jak ostatnio się widzieliśmy to się bardzo pokłóciliśmy i ja do niego pierwszy nie zadzwonię.
-Dlaczego? Nie chcesz ratować waszej wielkiej przyjaźni?
-Magda... To nie takie proste.
-Nie zachowuj się jak dziecko ...-dodałam z żartem.
Jakoś nie chciałam mu mówić, że Tomka spotkałam dziś w galerii. Rozmawialiśmy jeszcze o tym i w końcu dałam mu spokój. Uparł się i już. Już godzina 16:00. Postanowiłam zabrać się za kolacje. Robiłam kurczaka. W salonie siedział Wojtek i oglądał jakiś mecz. Nagle zadzwonił mu fon. Spojrzał na ekran i z zniesmaczoną miną odwrócił wzrok. Udawał jakby telefon w ogóle nie dzwonił. Zapytałam się:
-Nie odbierzesz?
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale od razu po moim pytaniu Wojtek złapał telefon i odbierając wyszedł do innego pokoju. Pewnie żebym go nie słyszała. Po około 10 minutach rozmowy przyszedł do mnie i powiedział:
-Muszę na chwilę wyjść. Będę na kolacji.
Pocałował mnie i wyszedł. Godzinę później kiedy robiłam deser myślałam o tej tajemniczej rozmowie. Spojrzałam na zegar, jest po 20:00. Minuty mijały, a on nie przychodził. Chwyciłam komórkę i zaczęłam do niego dzwonić. Nagle usłyszałam jego dzwoniący telefon. Okazało się, że go zostawił pod wieszakiem na kurtki. Obok jego telefonu leżały kluczki od samochodu. Minęły 2 godziny. Nie przyszedł. Tak mi było smutno, że się nie pojawił na kolacji, którą miałam go przeprosić. Położyłam się na kanapie i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz